Nowy nabytek GTŻ Grudziądz w swojej karierze nie miał jeszcze okazji do startu w zawodach tej rangi. - W chwili obecnej do mojego ewentualnego występu w Grand Prix jest jeszcze daleka droga, ale jeśli nadarzyłaby się taka okazja, to ja nie miałbym nic przeciwko. Jeździłem już w Drużynowym Pucharze Świata i innych ważnych zawodach, ale GP to zupełnie inna bajka i wspaniale byłoby choć przez chwilę być jej częścią - powiedział Watt.
32-latek jest świadom tego, że aby mógł wyjechać na tor w tegorocznej serii, musi czekać na niemożność startu w zawodach dwóch stałych uczestników cyklu lub jednego regularnego jeźdźca oraz pierwszego rezerwowego, którym jest Piotr Protasiewicz. - Na nic nie liczę, a jedynie czekam na rozwój wydarzeń. Mam nadzieję, że wszystkim chłopakom będzie dopisywać szczęście, ale jeśli już wydarzy się coś nieprzewidzianego, to z chęcią zastąpię jednego z kolegów. To są najważniejsze zawody w żużlowej hierarchii i jeśli będę miał okazję w nich wystartować, to na pewno dam z siebie wszystko - dodał Davey.
Status drugiego rezerwowego cyklu Australijczyk zawdzięcza siódmej pozycji w finale eliminacji, który odbył się we wrześniu w angielskim Coventry. Turniej ten nie był jednak zbyt udany w wykonaniu 32-latka, który na brytyjskich torach czuje się jak ryba w wodzie. - Miałem problemy z mechanikiem, którego musiał zastąpić człowiek, który opiekuje się moim sprzętem w Polsce. Przez to zamieszanie nie byłem w zbyt dobrym nastroju do ścigania i wynik był dość mizerny. Stać mnie na o wiele więcej - zakończył Watt.
Przypomnijmy, że Davey Watt przeniósł się do I-ligowego Grudziądza z ekstraligowego Wrocławia, gdzie w minionym sezonie uzyskał średnią w wysokości 1,211 pkt./bieg.