Skuteczność Bartosza Zmarzlika na gorzowskim owalu przypominała przez kilka lat tą Tomasza Golloba na bydgoskim sprzed wielu sezonów. Już sama wygrana z nim była niespodzianką, a co dopiero mówić, gdy zawodnik docierał do mety na ostatniej pozycji. Tak się wprawdzie zdarzało, ale niezwykle rzadko.
W przypadku aktualnego indywidualnego mistrza świata w latach 2017-2022, czyli kiedy był seniorem Stali Gorzów, dojechał on na czwartym miejscu... 4 razy w 274 startach. Daje to niewyobrażalny wręcz 1,5 proc. biegów, w których na metę wpadł za trójką zawodników.
W pierwszych tygodniach sezonu 2021 na spotkanie rundy zasadniczej PGE Ekstraligi do Gorzowa przyjechał Włókniarz Częstochowa. Zawody niespodziewanie padły łupem gości (46:44), na co złożył się także zaskakująco przeciętny występ Zmarzlika, jak na standardy, do których wszystkich przez lata zdążył przyzwyczaić. Zdobył on dla gospodarzy "tylko" 9 punktów z bonusem.
Jedenasta gonitwa to jego sensacyjne zero, ale i tylko jeden punkt Leona Madsena. W głównej roli byli tym razem niżej notowani zawodnicy. Przede wszystkim Wiktor Jasiński, który wygrał start, a następnie wzorowo bronił się przed atakującym go stale Kacprem Woryną. Ciekawa walka trwała również pomiędzy gwiazdami obu ekip. Zmarzlik wyprzedzał Madsena, lecz też i Madsen wyprzedzał Zmarzlika. Ten bieg naprawdę dostarczył kibicom dużych emocji.
Zobacz ciekawy bieg z meczu Stal - Włókniarz w Gorzowie w 2021 roku:
ZOBACZ WIDEO: Stanowcza reakcja. Czy Falubaz będzie pozywać dziennikarzy?