SOS Wrocław przedstawia się jako "koalicja ponad podziałami", która chce doprowadzić do odwołania Jacka Sutryka z funkcji prezydenta Wrocławia. Chociaż od wyborów samorządowych nie minął jeszcze rok, to aktywiści już wkrótce chcą rozpocząć zbieranie głosów poparcia dla referendum.
- Zaangażowaliśmy do współpracy ponad 20 organizacji i stowarzyszeń, grup nieformalnych z całego miasta. To jest ponadpartyjne działanie. Chcemy odwołać Jacka Sutryka. Połączył nas sprzeciw wobec patologii obecnej władzy i sprzeniewierzaniu publicznych pieniędzy. Sprzeciwiamy się również powolnemu upadkowi miasta, bierności względem największych wyzwań - tłumaczy Piotr Uhle z Nowoczesnej w rozmowie z WP SportoweFakty.
Śląsk Wrocław jednym z wielu problemów Sutryka
Argumenty przeciwko obecnemu prezydentowi Wrocławia są takie same, jak w trakcie kampanii wyborczej w 2024 roku. Krytycy zarzucają mu ”dewastowanie” miasta, wydawanie fortuny na piłkarzy Śląska Wrocław, a ostatnio doszły do tego również zarzuty związane z Collegium Humanum. W listopadzie Sutryk został zatrzymany przez CBA, a prokuratura twierdzi, że w zamian za dyplom były rektor tej kontrowersyjnej uczelni miał zarobić jako doradca Wrocławskiego Parku Technologicznego 75 tys. zł.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Joanna Jóźwik nawiązała do początków przygody ze sportem
- To jest problem całego Wrocławia - mówi Uhle, gdy pytamy go o sprawę Śląska Wrocław. Klub jest w rękach miasta już od czasów prezydenta Rafała Dutkiewicza i nie widać pomysłu na to, jak rozwiązać ten problem. A tylko w 2025 roku Wrocław ma przeznaczyć z miejskiego budżetu co najmniej 19 mln zł na rzecz piłkarzy. Kolejne pieniądze najpewniej popłyną z miejskich spółek, które sponsorują Śląsk.
Losy referendum ważyć się będą w momencie, gdy piłkarze walczyć będą o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Po rundzie jesiennej ich sytuacja jest fatalna. Drużyna z Dolnego Śląska z 10 punktami zamyka ligową tabelę. Zimą długo szukała nowego trenera, bo nikt nie chciał się podjąć "mission impossible", jaką wydaje się być walka o pozostanie na najwyższym poziomie rozgrywek.
- Na Śląsk przeznaczyliśmy około 300 mln zł w ciągu kilku lat albo może i więcej, bo nie wszystko zostało ujawnione - oburza się przedstawiciel SOS Wrocław. - Oczekujemy efektów, skoro wydaje się taką kwotę. Tymczasem mamy ostatnie miejsce w tabeli i ciągłe problemy finansowe. Z doniesień medialnych wynika, że Śląsk zatrudnia ludzi na dziwnych umowach. To wymaga kontroli - dodaje Uhle.
Zwraca też uwagę, że po tytule wicemistrzowskim dla piłkarzy Śląska Wrocław w ostatnim sezonie, podwyższono jego wycenę. To sprawiło, że upadł temat sprzedaży klubu. - Nie jestem przeciwnikiem finansowania sportu i aktywności, zwłaszcza dotowania sportu dzieci i młodzieży. Natomiast jeśli lubimy chleb, to nie znaczy, że musimy posiadać całą piekarnię. Ale prezydent obiecał, że sprzeda klub, a wszystko wskazuje, że całą procedurę prowadzono tak, aby finalnie tego nie zrobić. Gdy Śląsk zaczął lepiej grać, doszło do dziwnej zmiany wyceny spółki z 8,5 do ponad 53 mln zł, co de facto zablokowało jakiekolwiek ruchy, a dziś zostaliśmy z problemem - kontynuuje.
Za kadencji Sutryka miasto mocno postawiło na sport... zawodowy. Na fortunę z miejskiego budżetu może liczyć też żużlowa Betard Sparta Wrocław. W zeszłym roku klub otrzymał z miejskiej kasy 3,2 mln zł z tytułu szkolenia i udziału w zawodach żużlowych. Do tego doszło 1,75 mln zł dotacji na promocję Wrocławia poprzez organizowanie turnieju mistrzostw świata - czyli zawodów z cyklu Grand Prix.
Z budżetu Wrocławia na rok 2025 wynika, że wsparcie dla wszystkich zawodowych klubów w mieście sięgać będzie co najmniej 30 mln zł.
Mieszkańcy mają dość Sutryka?
SOS Wrocław chce "dobrze wykorzystać energię mieszkańców" i zebrać 50 tys. podpisów za referendum. Stowarzyszenie powołuje się na wyniki badania zleconego w firmie Opinia24. Przeprowadzono je na grupie 500 osób. Wynika z niego, że 60 proc. wrocławian chce referendum w sprawie odwołania Sutryka, a 63 proc. ankietowanych deklaruje chęć odwołania prezydenta.
- W przyszłym tygodniu rozpoczynamy zbiórkę podpisów. Będziemy mieli na to 60 dni. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy mieć referendum jeszcze przed wakacjami - uważa Piotr Uhle.
Czy badanie przeprowadzone przez Opinia24 jest jednak miarodajne? Już przed wyborami samorządowymi w 2024 dało się zauważyć w sieci mnóstwo negatywnych komentarzy pod adresem Jacka Sutryka, a mimo to zdobył on zaufanie mieszkańców i po raz kolejny został prezydentem. W drugiej turze wręcz znokautował Izabelę Bodnar. - Ale frekwencja była fatalna - zauważa przedstawiciel SOS Wrocław.
- Ludzie nie wybierali między idealnym kandydatem a Jackiem Sutrykiem. Partie polityczne pozbawiły mieszkańców realnego wyboru, więc mieszkańcy się zdystansowali. Brak kandydata Koalicji Obywatelskiej w wyborach sprawił, że wrocławianie nie mieli swojego kandydata. Odnosząc się do samego badania muszę zwrócić uwagę, że było ono realizowane przez renomowaną pracownię na reprezentatywnej próbie mieszkańców. Te wyniki są realne i słyszy się to na ulicy - dodaje Uhle.
W Polsce dotąd większość takich inicjatyw kończyła się fiaskiem. We Wrocławiu może być inaczej, bo niska frekwencja w wyborach samorządowych powoduje, że wystarczy, aby w referendum wzięło udział ok. 105 tys. uprawnionych do głosowania. Wtedy jego wyniki będą wiążące.
- Nasza misja to przywrócenie podmiotowości mieszkańcom, tak aby znów mieli kontrolę nad miastem. Każdy, kto zostanie wybrany po odwołaniu Jacka Sutryka, będzie miał z tyłu głowy, że mogą przyjść mieszkańcy i go odwołać. To zmieni dynamikę w relacjach między władzą a mieszkańcami. To będzie zmiana na lepsze - inaczej będą traktowane wnioski mieszkańców, ich petycje i propozycje. My we Wrocławiu od dawna mamy tradycję sprzeciwiania się hegemonom politycznym - twierdzi przedstawiciel SOS Wrocław i polityk Nowoczesnej.
Na ten moment SOS Wrocław nie jest zainteresowane, by wskazać ewentualnego kandydata na prezydenta. Uhle uważa, że "nikt poważny nie zgłosi się po władzę w mieście, póki Sutryk nie zostanie odwołany". Jedno wydaje się pewne. Potencjalna zmiana we wrocławskim ratuszu będzie oznaczać rewolucję, w tym dla piłkarzy Śląska i wrocławskiego sportu. Do tego jednak wciąż daleka droga.
Sam Jacek Sutryk w rozmowie z TVP próbę zorganizowania referendum w sprawie jego odwołania nazwał działaniem politycznym. Prezydent przekonuje, że zna nastroje mieszkańców i wciąż może liczyć na ich poparcie. - Mam pełen katalog spraw, którym ja się mogę pochwalić, które razem, wspólnie i dla mieszkańców zrobiliśmy - powiedział.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Tak dla wiadomości redakcji, jak i czytelników, sprawy CM i WKS to tylko wierzc Czytaj całość