7 stycznia Neil Middleditch obchodzi swoje urodziny. Na żużlu startował w latach 70. i 80. Anglik na swoim koncie posiada m.in. brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (dawniej IMEJ). Był także najlepszym juniorem w Wielkiej Brytanii. Później pełnił też rolę mechanika m.in. . Na żużlu startował również ojciec Neila Middleditcha, Ken, który zdobywał punkty dla Poole w latach powojennych.
- Ja i moja rodzina jesteśmy związani z Poole Pirates od 1949, to kawał historii. Kocham każdą minutę, w której byłem w stanie pomagać zawodnikom. Kręci mnie to. Oczywiście traktuje swoją pracę i pasję bardzo poważnie, choć niektórzy uznają mnie za żartownisia. Gdy tylko wchodzę do parku maszyn, to jestem w pełni skoncentrowany. Pracuję jako trener już 25 lat i cieszy mnie, że mogę to kontynuować - mówi dla WP SportoweFakty Neil Middleditch.
Piraci z Poole to jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w XXI wieku. Worki medali i tytułów to także zasługa Middleditcha. Lata doświadczeń sprawiają, że ma swój ogląd na rolę trenera i co się w niej liczy.
ZOBACZ WIDEO: Ogromne zarobki Thomsena. Tak zareagował na tę kwotę Pedersen
- Oczywiście, że relacje z zawodnikami są bardzo ważne. Każdy żużlowiec to inny przypadek i musimy szanować się nawzajem. Wiem, jak trudna jest jazda na żużlu. Taktycznie możesz zrobić tylko kilka rzeczy, ale musisz wiedzieć, jak porozmawiać z zawodnikiem o sprzęcie, torze, co robi dobrze, jak użyć krytyki czy zachęcić do walki.
Poole Pirates uchodzi za kuźnię talentów i co jakiś czas wychodzi stamtąd zawodnik, który z mało znanej osoby staje się gwiazdą. Najlepiej podać tu przykłady Chrisa Holdera, który został indywidualnym mistrzem świata w 2012 czy Darcy'ego Warda, cudowne dziecko czarnego sportu. Co czuje Middleditch, gdy jego żużlowcy przeobrażają się w ścisły żużlowy top?
- Na pewno to powód do radości, gdy widzisz, że częściowo nieznani zawodnicy rozkwitają. Zach i Ben Cook startowali z takiej pozycji, a jak się rozwinęli. Tak samo z Darcym Wardem. Gdy zobaczyłem go jako 16-latka, powiedziałem, że ten dzieciak ma w sobie coś niezwykłego. Wszystko szło dobrze i zostałby wielkim żużlowcem, gdyby nie ten koszmarny wypadek. Jestem dumny, gdy moi chłopcy tak się rozwijają i osiągają sukcesy.
Medale i tytuły to jedno, ale pomoc swoim podopiecznym w trudnych chwilach to pewnego rodzaju test. Middleditch mocno przeżył w swoim życiu wypadek Warda.
- Pracowałem z wieloma zawodnikami, którzy mieli lepsze i gorsze chwile, wiedziałem, że wsparcie wtedy jest bardzo istotne. Kilku z nich wciąż jest ze mną. Mieszkają czy budują swoje bazy sprzętowe u mnie. Mają tutaj dobre warunki, czują się komfortowo. Jesteśmy jak rodzina. Darcy Ward, Chris Holder, Jack Holder, Ben i Zach Cook są dla mnie jak moje własne dzieci.
Nie zawsze się zdarza, że utalentowany żużlowiec rozwija karierę na miarę swoich możliwości. Czasami po wielkich przewidywaniach zostaje gorzkie rozczarowanie.
- Darcy miał potencjał, by zostać najlepszym żużlowcem w historii. Wiemy, jak fatalnie to się skończyło. Antonio Lindbaeck, który był bardzo dobrym zawodnikiem, nie wykorzystał swoich możliwości, wygrywał rundę Grand Prix, ale był w stanie osiągnąć znacznie więcej w tym sporcie. Swego czasu Krzysztof Kasprzak był jak zagadka do rozwiązania. Jednego dnia robił 15 punktów, a drugiego po 2-3 pkt. Bardzo mnie to dziwiło. Może czasami chciał aż za bardzo? Czasem potrzebujesz, by cieszyć się jazdą i mieć w sobie luz, który zdejmuje z ciebie presję - kwituje Middleditch.
W sezonie 2024 Ben Cook był odkryciem w PGE Ekstralidze. Australijczyk ścigał się w Poole Pirates i szlifował swoje umiejętności. Jest on przykładem, że czasem warto podjąć ryzyko i ściągnąć nowego żużlowca. Czy Middleditch zgadza się, że kluby powinny szukać kolejnych perełek, a nie stawiać tylko na sprawdzone nazwiska?
- To dobrze, że polskie kluby inwestują w zawodników zagranicznych. W ten sposób rozwija się sport i inne żużlowe kraje. Liga w waszym kraju jest najmocniejszą na świecie. Tam jest zawsze trudno. O tym pamiętajmy. Jednak te rozgrywki kreują znakomitych żużlowców, popatrz na Bartosza Zmarzlika. Nowi potrzebują szansy. Żużel może być wszędzie, ale w Polsce jest zupełnie inny. Tam potrzebujesz bardzo dobrego sprzętu, profesjonalnego teamu, silnej psychiki. Musisz udowodnić, że na to zasługujesz. W kraju nad Wisłą jazda jest bardzo trudna. W innych państwach możesz się dobrze rozwijać i te umiejętności przenieść na Polskę. Dan Bewley dostał swoją szansę i mamy znakomitego żużlowca w ligach i Grand Prix. Kocham żużel w każdym miejscu, jakim się tylko pojawi, ale Polska ma najlepszy na świecie.
Były trener reprezentacji Wielkiej Brytanii zaznacza, że nasze państwo ma pewną przewagę nad innymi krajami, dzięki czemu możemy sprawdzić możliwości potencjalnych, nowych nabytków.
- Najważniejszą rzeczą jest, by nowemu jeźdźcowi dać czas na przygotowanie się do toru, a będą z tego efekty. U was macie świetne warunki, by trenować i się doskonalić. Nie ma właściwie przeszkód, by to zorganizować. W Anglii nie zawsze taki komfort mamy.
Brytyjczyk zaznacza, że jego praca nie byłaby tak doceniana, gdyby nie jedna osoba, która bardzo dobrze dba o żużel w Poole.
- To nie tylko moja zasługa, ale też Matta Forda, który jest mistrzem w udoskonalaniu zawodników. Matt zna się na tym, bardzo dobrze analizuje, ocenia potencjał, w kogo zainwestować i później widzimy bardzo dobre efekty, a żużlowcami interesują w innych ligach - zakończył w rozmowie z WP SportoweFakty
Spodobał ci się artykuł? Lubisz żużlowe historie? Zajrzyj TUTAJ