Żużel. Mariusz Staszewski: Od razu dostałem dwie oferty. W Ostrowie doszło do bezpiecznej zmiany

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

- Od razu dostałem dwie fajne oferty. Ostrów będzie dla mnie zawsze szczególny, bo to kawał mojego życia. Nie żałuję jednak decyzji o odejściu. Dziś postąpiłbym tak samo - mówi nam Mariusz Staszewski, nowy trener Krono-Plast Włókniarza.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Udało się panu w święta nie myśleć o żużlu?

Mariusz Staszewski, trener Krono-Plast Włókniarza Częstochowa: W tym roku nie było łatwo od tego uciec, więc bez bicia przyznam, że nie za bardzo. Miałem święta pełne przemyśleń i trudnych decyzji. Kiedy po środowisku żużlowym rozeszły się informacje, że moja praca w Ostrowie dobiegła końca, to praktycznie od razu pojawiły się dwie bardzo fajne propozycje z innych klubów. Musiałem się skupić, zastanowić i wybrać, gdzie będę pracować.

Zacznijmy jednak od odejścia z Ostrowa. Dla całego środowiska żużlowego to był szok. Powiedział pan, że decyzja została podjęta pod wpływem emocji. Czy zatem dziś postąpiłby pan tak samo?

Tak, dziś podjąłbym taką samą decyzję, bo ona z jednej strony była emocjonalna, ale z drugiej bardzo dobrze przemyślana. Emocje uważam zresztą za coś naturalnego. Praca w Ostrowie to kawał mojego życia, więc byłbym chyba dziwny, gdybym w takim momencie niczego nie poczuł. Tego wszystkiego, co przeżyłem, nie da się zapomnieć ani wymazać. Prawda jest jednak taka, że nie mogłem postąpić inaczej. Nie chcę wdawać się w szczegóły i wałkować już tematu mojego odejścia.

Naprawdę powiedziałem wszystko, co miałem do powiedzenia. Podziękowałem z imienia i nazwiska tym, z którymi najbliżej współpracowałem. Na pewno mam świadomość, że moja historia w Ostrowie jest wręcz niespotykana. To nie było przecież tylko dziewięć lat trenerskich, ale jeszcze kilka zawodniczych. Pozostało mi mnóstwo wspomnień i dlatego jestem pewny, że Ostrów zawsze będzie dla mnie szczególnym miejscem. Teraz jednak jest czas na nowy etap.

ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada

Powiedział pan o dwóch ofertach, ale chyba była jeszcze trzecia. Pracę w swoim teamie miał panu zaproponować Sebastian Szostak. Rozumiem jednak, że taki ruch byłby czymś nienaturalnym przy ofertach z Częstochowy i Gorzowa.

To chyba jeszcze nie ten moment, żebym występował w takiej roli. Doskonale jednak rozumiem, że Sebastian stanąłby na uszach, żebyśmy dalej razem pracowali. Bardzo mu zresztą za taką propozycję dziękuję, bo to świadczy o ogromnym zaufaniu, którym mnie nadal darzy.

Z drugiej strony uważam też, że on musi stanąć na własnych nogach. W pewnym sensie już najwyższy czas. Skończył się u niego wiek juniora, więc powinien patrzeć na siebie i kierować własną karierą zgodnie z tym, co podpowiada mu rozum i serce. Poza tym w życiu sportowców niezbyt często zdarza się, że można pracować całe życie z jednym szkoleniowcem. Rozstanie jest naturalnym etapem i Sebastian musi poradzić sobie z tym, że teraz nie będzie mnie już obok niego.

Dlaczego wybrał pan Włókniarz?

Zdecydowałem się na ten ruch, bo praca we Włókniarzu będzie dla mnie wielkim wyzwaniem. Drużyna jest dobra, ale z drugiej strony nie jest wymieniania w gronie faworytów do pierwszej czwórki. Czeka nas zatem trudne zadanie, a ja wierzę, że mu sprostam. Uważam, że stać mnie na to, żeby pomóc temu zespołowi. Będę robił wszystko, żebyśmy osiągnęli jak najwięcej.

Pan tu mówi o pierwszej czwórce, a niektórzy twierdzą, że sukcesem będzie, jak się utrzymacie.

Sukcesem byłoby miejsce w górnej połowie tabeli. Wiem, że niektórzy wróżą nam walkę o utrzymanie, ale przecież trener musi celować wyżej. Jeśli z góry założyłbym, że będziemy na dole, to słabo by to o mnie świadczyło. Oczywiście, z takim scenariuszem też trzeba się liczyć, bo czeka nas bardzo wymagający sezon. Wierzę jednak, że zrobimy dobry wynik.

Juniorzy Włókniarza jechali w tym roku słabo. Teraz już pojawia się narracja, że przychodzi Staszewski, więc musi być lepiej.

Praca z młodzieżą jest do zrobienia w każdym klubie. Regulamin szkoleniowy nie obowiązuje tylko Włókniarza, bo nakłada na wszystkie ośrodki jednakowe obowiązki. Zaznaczam jednak, że szkolenie to proces. Wymierne efekty nie pojawiają się z dnia na dzień. W Ostrowie też był potrzebny czas, żeby to zaczęło procentować i przekładać się na wyniki. Na pewno jednak postaram się, żeby poszło to w dobrym kierunku.

W Ostrowie miał pan jednak bardzo szeroki zakres kompetencji, jeśli chodzi o szkolenie. We Włókniarzu będzie podobnie?

Tak, moja rola będzie szersza. Można powiedzieć, że we Włókniarzu będę funkcjonować w podobnym zakresie jak miało to miejsce przez te wszystkie lata w Arged Malesie Ostrów. Poza prowadzeniem drużyny ligowej będę obecny na rozgrywkach DMPJ czy podczas spotkań U-24 Ekstraligi. To oznacza zaangażowanie w cały proces szkoleniowy w częstochowskim klubie.

Mówi pan, że szkolenie to proces i efektów nie ma od razu. Rozumiem zatem, że we Włókniarzu zostaje pan dłużej niż rok?

Na razie umówiliśmy się na roczną współpracę i taką podpisaliśmy umowę. To najlepsze rozwiązanie dla obu stron. Dzięki temu będziemy mogli się przekonać, czy klubowi i mi to pasuje. Mam jednak świadomość, że jeden sezon to nic, zwłaszcza jeśli mają być efekty pracy z młodzieżą. Warto jednak pamiętać, że jako trener zmieniam klub po raz pierwszy w swojej karierze. Z tego powodu podpisanie rocznej umowy było najlepszym wyjściem.

Na koniec chciałbym zapytać o pana następcę w Arged Malesie Ostrów. Został nim Kamil Brzozowski. Znacie się doskonale. Poradzi sobie?

Mam nadzieję i tego mu życzę. Mówiąc zupełnie szczerze, to bardzo pozytywnie oceniam decyzję ostrowskiego klubu. Uważam, że w całej tej sytuacji to był jedyny słuszny wybór.

Dlaczego jedyny słuszny?

Moja opinia wynika z troski o młodzież. Takie podejście do tematu to gwarancja jakiejś kontynuacji. Nie dojdzie do radykalnej zmiany kursu, co jest ważne dla juniorów. Chłopcy dobrze znają Kamila, bo jest tam od trzech lat. To dobra informacja zarówno dla starszych, jak i nieco młodszych wychowanków. Nazwałbym to taką zmianą bezpieczną.

Rozmawiał Jarosław Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (7)
avatar
Henryk Okla
50 min temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tylko uważajcie na robienie toru przez Pana trenera bo lubi kombinować a walkowery mogą się posypać. 
avatar
Sylwester1970
52 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mariusz nie mów, że w Gorzowie nie chciałeś pracować ze szwagrem i Parysem. Z którym masz kosę? ;) 
avatar
Frankie
1 h temu
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Oj Stachu Stachu. W co ty się pakujesz? Świącik wyciśnie cie jak cytrynę i każda porażka to będzie twoja wina. Warto dla tych paru groszy? Poza tym bardzo niesmaczne jest że nie wspominał o Wal Czytaj całość
avatar
Don Ezop Fan
5 h temu
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Stachu, Ty powiedz lepiej czy fatycznie jest tak jak pisze Czekanski w swoich felietonach, ze kibice w Ostrowie nadal wspominaja ten legendarny triumf w '98 nad ZG, czy pamietaja o nim i czesto Czytaj całość
avatar
ORP
14 h temu
Zgłoś do moderacji
9
7
Odpowiedz
Rok dwa i zatęskni za Ostrowem.