Niewidoczna choroba, którą ciężko zrozumieć. "Byłem zmuszony do odpoczynku"

Wojciech Ogonowski / Na zdjęciu: Steven Worrall z lewej
Wojciech Ogonowski / Na zdjęciu: Steven Worrall z lewej

Steve Worrall, który w 2024 roku zmagał się z poważnym zapaleniem błędnika, przyznaje, że ostatnie miesiące były dla niego czasem refleksji. Choroba, która wyłączyła go z rywalizacji w połowie sezonu, mogła zakończyć jego karierę.

W tym artykule dowiesz się o:

Steve Worrall zmuszony był przerwać sezon. Zamiast poddawać się negatywnym myślom, 33-letni zawodnik wykorzystał czas przestoju, aby skupić się na refleksji nad swoją przyszłością.

Pomogły mu w tym również pozytywne wiadomości - z żoną Annabelle spodziewają się trzeciego dziecka. To dodatkowo ugruntowało jego przekonanie, że w życiu, jak i w żużlu, kluczowa jest równowaga między pracą a życiem osobistym.

Odnośnie do swoich zmagań z zapaleniem błędnika, Worrall wyjaśnił na łamach "Speedway Star". - Z zawrotami głowy było trudno. To jedna z tych niewidocznych chorób, więc ciężko jest ją zrozumieć.

ZOBACZ WIDEO: Dokonał niemożliwego i pokonał Zmarzlika. Janowski o finale IMP

Zawodnik przyznaje, że poczuł, iż życie wysyła mu pewne sygnały, które pomogły mu odnaleźć pozytywne aspekty tej sytuacji. - Byłem zmuszony do odpoczynku, a moje ciało ewidentnie tego potrzebowało.

Podkreślił, że podczas leczenia mógł poświęcić czas rodzinie, co w normalnym sezonie jest praktycznie niemożliwe. Po powrocie do zdrowia, Worrall czuje się lepiej, choć przyznaje, że życie bez żużla jest równie intensywne.

- Moje życie bez speedwaya jest wciąż pełne - mam dwoje dzieci i prowadzę własny biznes. To nie jest tak, że życie się zatrzymuje, tylko nie mam tyle obowiązków związanych z zawodowym sportem, co wcześniej. Choć to dziwne uczucie, nie jeździć na motocyklu żużlowym kilka razy w tygodniu, to cieszę się z tej przerwy - mówi.

Brytyjczyk zdradza, że obecnie priorytetem jest dla niego odpowiednia równowaga między pracą a życiem osobistym. - Nie mogę startować w dwóch ligach, bo to doprowadziło mnie do wypalenia. Chciałem skupić się na tym, co naprawdę osiągnąłem i docenić to, co mam.

Zawodnik przyznaje, że mimo dojrzałości, wciąż ma w sobie ogromną chęć rywalizacji. - Mam 33 lata, a ci młodsi zawodnicy mają 20-21. To duża różnica, ale ta różnica wiąże się z wieloma obowiązkami, które mam poza sportem. Kiedy masz rodzinę, biznes i inne sprawy, musisz podejmować decyzje szybciej, bo nie masz czasu na długie rozmyślania.

Komentarze (0)