Same zawody - podobnie jak ich organizator - były niebanalne. Czternastu zawodników przypisano do siedmiu różnych drużyn, po dwóch do każdej. Na starcie stanęli tym samym reprezentanci klubów z Berwick, Newcastle, Sheffield, Plymouth, Huddinge, Koprzywnicy i Pragi. W każdym z nich z powodzeniem ścigał się w trakcie kariery Franc, i nie inaczej było tym razem, gdyż weteran po jednym razie wystąpił we wszystkich barwach. A skoro mowa o barwach, to Pepe tego dnia startował w kasku koloru... kakaowego. Taki lubi najbardziej, a w sobotę było mu wszystko wolno!
Czeską legendę żegnały wybitne postacie plohej drahy w kraju naszych południowych sąsiadów. Na harleyu do parku maszyn przybył odwieczny rywal - Lukas Dryml, rundę honorową zaliczyli Lubos Tomicek wraz synem, jazdą na jednym kole popisywał się Richard Wolff, w parkingu brylował Adrian Rymel, a po torze szalał Zdenek Simota. Gość, który ostatni raz brał udział w zawodach... cztery lata temu, takiej okazji nie przepuścił! Szkoda, że kariery nie kończył częściej, bo widać było po nim wielki głód jazdy - rozstawiał po kątach młodszych kolegów i do kreski atakował najlepszych. Pełen szacunek!
Po zakończeniu turnieju zasadniczego, który padł łupem gospodarzy z Koprzywnicy, w składzie Stichauer - Macek, rozegrano bieg pożegnalny Josefa Franca. Zakwalifikowało się do niego trzech najlepiej indywidualnie punktujących żużlowców, którzy ustawili się do startu 15 metrów za jubilatem. Gdy taśma poszła w górę Bednar, Kvech i Macek stoczyli pasjonujący bój o drugie miejsce, kilkukrotnie zamieniając się pozycjami i uważając, żeby... przypadkiem nie wyprzedzić weterana. Ostatecznie drugi na metę wpadł Bednar, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo po chwili wszyscy przenieśli się do specjalnie przygotowanego namiotu, gdzie przy muzyce rockowego bandu Rymela seniora i suto zastawionych stołach, impreza nabrała rumieńców.
ZOBACZ WIDEO Marcin Gortat wypromuje żużel w USA? Zaskakujące słowa byłego koszykarz
Happy End Josefa Franca był świetną, klimatyczną imprezą, podczas której Czesi udowodnili, że potrafią się efektownie pościgać, dobrze pobawić i czerpać radość z bycia razem. Uczmy się tego i zazdrośćmy! I tylko szkoda, że powodem zawodów, był koszmarny wypadek, po którym lekarze nie wyrazili zgody na dalszą jazdę Czecha. Ale jeśli mierzyć rozmiar kariery ilością wzruszeń podczas pożegnania - to Pepiczek jest w światowej czołówce. Twardziele nieczęsto płaczą.
Przez blisko trzydzieści lat Josef Pepe Franc wyśnił wiele żużlowych snów - trzy razy był mistrzem Czech juniorów, dwa razy zdobył złoto wśród seniorów, pięć razy stawał na najwyższym podium na długim torze i raz zdobył w tej odmianie brąz światowego czempionatu. Startując z dziką kartą zajął siódme miejsce w GP Pragi, reprezentował Czechy w mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata juniorów. Na specjalnie przygotowanym, "happy endowym" kevlarze, napisał: "Malý Joe už jde spát". Śpij Joe, niech Ci się śnią najpiękniejsze sny! Díky moc!
Wyniki turnieju HAPPY END JUST DREAMER:
Indywidualnie:
1. Adam Bednar - 17 (3,2,3,3,3,3)
2. Jan Macek - 16 (2,3,3,3,2,3)
3. Jan Kvech - 15 (2,2,3,3,3,2)
4. Daniel Klima - 12 (u,2,2,2,3,3)
5. Hynek Stichauer - 12 (3,1,2,2,2,2)
6. Kacper Tkocz - 11 (1,3,3,2,1,1)
7. Leon Flint - 9 (2,1,2,0,1,3)
8. Zdenek Simota - 9 (2,1,2,1,2,1)
9. Matous Kamenik - 6 (3,1,1,1,0,0)
10. Josef Franc - 5 (0,3,1,0,1,0)
11. Jakub Valkovic - 5 (1,0,0,0,2,2)
12. Jaroslav Vanicek - 4 (1,0,1,1,0,1)
13. Jakub Oleksiak - 2 (0,0,1,0,1)
14. Bruno Belan - 0 (0,0,0,0,0,0)
Drużynowo:
1. SPT PROFIL Team Koprivnice 27
2. Marketa Praha 23
3. Newcastle Diamonds 21
4. Eldarna Huddinge 20
5. Sheffield Tigers 15
6. Berwick Bandits 11
7. Plymouth Devils 9
Ostatni bieg kariery Josefa Franca:
J. Franc, A. Bednar, J. Kvech, J. Macek