Mikkel Andersen uchodzi za jednego z najbardziej utytułowanych zawodników młodego pokolenia. Duńczyk już w klasie 250cc udowodnił, że drzemie w nim spory potencjał, a teraz z bardzo dobrymi wynikami przeniósł się na pojemność 500cc. O tym, że warto mieć na niego oko, pokazał w piątkowy wieczór.
Andersen rzutem na taśmę awansował do półfinału, bo zgromadził zaledwie siedem punktów i mając jedną "trójkę" znalazł się tuż nad kreską premiowaną awansem. W półfinale odpadł mu jeden rywal po tym, jak z torem zapoznał się Sebastian Szostak. Tak samo w finale - tym razem na pierwszym łuku upadł Jakub Krawczyk.
W efekcie 16-latek był już pewny podium w Rydze. Mając za rywali Nazara Parnickiego i Wiktora Przyjemskiego, nie był faworytem tego starcia.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny budżet Texom Stali. "Jak będzie trzeba, to go podwoimy"
Tymczasem to właśnie on, a nie Polak naciskał na Ukraińca. Motocykl zawodnika m.in. U24 Beckhoff Sparty Wrocław ciągnął go na tyle, że ten straszył Parnickiego, który jeden atak zablokował, za to drugiego już nie dał rady.
I kiedy Andersen wyjechał na prowadzenie, po chwili popełnił błąd. W efekcie wyciągnęło go bardzo szeroko i zamiast zwycięstwa, był kontakt z bandą i bolesny upadek, co przełożyło się ostatecznie na trzecią lokatę w zawodach. Zawodnik na szczęście wstał z toru o własnych siłach i niedługo potem stanął na podium. Skończyło się więc na dużym strachu.
Czytaj także:
- Piotr Pawlicki zaskoczony decyzją Falubazu
- "Śmieszne pieniądze". Cieślak o ofercie dla Leona Madsena
Ironman x 10
ADRIAN KOSTERA
Potrzebne Wasze wsparcie