W minioną sobotę Arged Malesa Ostrów zmierzyła się na własnym torze z Cellfast Wilkami Krosno. Bardzo pechowo to spotkanie rozpoczęło się dla Wiktora Jasińskiego, któremu nie udało się ukończyć dwóch pierwszych startów z powodu upadków. Szczególnie drugiego wyścigu żałował wychowanek Stali Gorzów, którzy był w walce o indywidualne zwycięstwo.
- Bardzo chciałem tę "trójkę" zdobyć, bo wiedziałem, że mam szybkiego zawodnika obok siebie. Tylko jeden raz w trzech moich startach, które odbyłem w pierwszej serii, wyskoczyłem dobrze. Niestety bieg został przerwany i skończyło się to dwoma wykluczeniami. Nie wyszło tak, jakbym sobie tego życzył, Całe szczęście, że potem się uspokoiliśmy troszeczkę, złapaliśmy dobre ustawiania i te punkty wpadały - przyznał w rozmowie, która została opublikowana w serwisie ekstraliga.pl.
Druga część starcia z ekipą z Podkarpacia była już znacznie lepsza. Jasiński dorzucił siedem punktów z bonusem i przegrał tylko z Jonasem Seifert-Salkiem. Gdyby nie pechowy początek, to mogłoby to starcie skończyć dla niego bardzo dobrym wynikiem.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
- Czuję się coraz lepiej na motocyklu. Jestem zadowolony z moich wyników, może gdyby nie te wykluczenia, to by była pierwsza poważna dwucyfrówka na moim koncie. Ale nie chcę gdybać i najbardziej cieszy mnie jazda oraz moja prędkość - dodał żużlowiec.
Teraz przed Arged Malesą Ostrów wyjazd do Poznania. Dla Jasińskiego będzie to powrót na Golęcin, bowiem w przeszłości reprezentował barwy PSŻ-u Poznań. To właśnie jeżdżąc w tym zespole, zdobył swój pierwszy w karierze komplet.
Czytaj także:
- Włókniarz zabrał głos ws. skandalu w Toruniu
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź plan transmisji