Żużel. Krakowiak przeżył trudne chwile. "Potrzebowałem więcej wsparcia, a zostałem po prostu wylany z roboty"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak na prowadzeniu

Po bardzo trudnym sezonie, Norbert Krakowiak patrzy z optymizmem w przyszły. - Mam trochę żal do siebie, że nie przewidziałem nieobliczalności tych ludzi, ponieważ miałem oferty z innych klubów PGE Ekstraligi - mówi nam żużlowiec Cellfast Wilków.

Norbert Krakowiak na początku minionego sezonu stracił miejsce w składzie ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, choć działacze mu je obiecali (więcej ---> TUTAJ). Ostatecznie trafił do InvestHousePlus PSŻ-u Poznań, gdzie był przodującą postacią. Teraz 25-letni zawodnik spróbuje pomóc wrócić Cellfast Wilkom Krosno do elity, po rocznej przerwie.

***

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Poprzedni sezon zaczął się dla pana w najgorszy możliwy sposób. Utrata miejsca w składzie ZOOleszcz GKM-u podcięła skrzydła?

Norbert Krakowiak, zawodnik Cellfast Wilków Krosno
: Na pewno moje założenia przed sezonem były inne. W GKM-ie miałem być przygotowywany na pozycję polskiego seniora. Szybko musiałem skorygować swoje aspiracje. Po zejściu na niższy szczebel rozgrywkowy uznałem, że celem indywidualnym będzie dla mnie osiągnięcie średniej dwóch punktów na bieg. Zabrakło niewiele, tym bardziej, że nie wystąpiłem w dwóch domowych spotkaniach. Początek rozgrywek nie był łatwy. Miałem pewne problemy z regulacją silników u progu sezonu.

Potrzebowałem więcej zaufania i wsparcia, a zostałem po prostu wylany z roboty (śmiech). To były trudne chwile, ale na szczęście później trafiłem do Poznania, gdzie czułem się świetnie. Z moim teamem udało nam się wrócić na odpowiednie tory. W Poznaniu spędziłem fantastyczny czas, mimo że dla drużyny sezon skończył się źle.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"

Przymusowa zmiana miejsca pracy nigdy nie należy do najprzyjemniejszych. Emocje trochę opadły. Ma pan żal do GKM-u?

Byłem zaskoczony i rozczarowało mnie to, że otrzymałem zapewnienie o pewnym miejscu w zespole, a potem ta obietnica została złamana. Uważam, że działacze powinni być lojalni w stosunku do zawodników, którzy wkładają wiele wysiłku w przygotowanie do sezonu. Byłem przywiązany do klubu z Grudziądza, zawsze sumiennie podchodziłem do swoich obowiązków. To miał być mój trzeci sezon w barwach GKM-u, zarząd doskonale wiedział na co mnie stać.

Rozumiem, że zarządzanie drużyną to trudne zadanie, ale niekiedy wydaje się, że brakuje pewnej wiedzy o sporcie i zrozumienia dla potrzeb zawodników. Mam trochę żal do siebie, że nie przewidziałem nieobliczalności tych ludzi, ponieważ miałem oferty z innych klubów ekstraligowych i mogłem wybrać inaczej, a tym samym przynajmniej o rok przedłużyć starty w elicie. To jest jednak dla mnie świetne doświadczenie, pokazujące że w sporcie zawodowym obowiązują inne reguły, trudno tu szukać komfortu. Trzeba nauczyć się znajdywać go tam, gdzie wydaje się to niemożliwe.

Rozmawialiśmy w przerwie międzysezonowej. Wówczas padły słowa, że ma pan pewne miejsce w składzie i nie musi niczego obawiać.

Tak, bo dokładnie takie padły zapewnienia. Podpisując kontrakt na starty w danym sezonie, kontrakt podpisuje zarówno zawodnik jak i klub. Należy respektować jego założenia, bo po to one są. Biorąc pod uwagę również fakt, w jaki sposób potraktowano Krzysztofa Kasprzaka za złamanie słowa przez niego, wydawało mi się, że hipokryzją byłoby robienie tego, co się potępia. Pomyliłem się. Zostawiam to jednak za sobą, z perspektywy czasu dobrze, że odszedłem z klubu dość szybko i mogłem rozwijać się gdzieś indziej.

Z panem klub z Grudziądza mógł osiągnąć więcej?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Myślę że problem drużyny z Grudziądza nie leżał po stronie zawodnika U-24. Uważam że Gleb Chugunov dobrze wywiązywał się ze swojej roli.

Dlaczego akurat Cellfast Wilki Krosno?

Przede wszystkim przekonał mnie cel, którym jest awans do PGE Ekstraligi. Ten pokrywa się z moim indywidualnym. Ja też dążę do powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Według mnie najłatwiej to osiągnąć, startując w pierwszoligowym zespole, prowadząc go do awansu. Wizja młodej, ambitnej drużyny również wygląda kusząco. Poza tym wewnętrznie czułem, że powinienem wybrać właśnie Krosno.

Szybko doszliście do porozumienia?

Miałem propozycje z innych klubów, ale Wilki działały najszybciej i wykazały się największym zdecydowaniem. Zamknęliśmy temat w ciągu dwóch, trzech spotkań.

Niektórzy zarzucają, że wypada pan zdecydowanie słabiej na trudnych torach. To mit, czy prawda?

Na pewno mam jeszcze jakieś deficyty, jeśli chodzi o żużlowe abecadło. Należy jednak zaznaczyć, że kiedy byłem juniorem, to wielu wróżyło mi już koniec kariery ze względu na wiele upadków. Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Zdecydowanie poprawiłem technikę. Jestem świadom swoich słabych stron, ale mam wiele przestrzeni do tego, aby je poprawiać. Nie jest jednak tak, że zawsze trudniejsze tory sprawiają mi problemy. Miałem kontrakt w szwedzkiej Kumli, gdzie tor uchodzi za jeden z najbardziej przyczepnych, a jednak czułem się tam bardzo dobrze. Wszystko jest kwestią ilości przejechanych okrążeń.

Tor w Krośnie także nie należał do najłatwiejszych w poprzednim sezonie. W dodatku wzbudził wiele kontrowersji.

Nie spodziewam się tak zwanej powtórki z rozrywki. Już rozmawiamy na jego temat w zespole i wątek bez wątpienia powtórzy się jeszcze wiele razy. Myślę, że tor będzie naszym atutem.

Więc nie ma pan żadnych obaw?

Nie. Myślę, że całemu krośnieńskiemu środowisku zależy na tym, aby dyskusje o przygotowaniu toru się skończyły, a żeby liczył się tylko i wyłącznie sport.

Mówi się, że do walki o awans włącza się cztery drużyny, Cellfast Wilki, Arged Malesa, Abramczyk Polonia i ROW Rybnik. Pan uważa podobnie?

Zgadza się. Te cztery zespoły wyglądają najsilniej na papierze i wydaje się, że stawiają sobie za cel walkę o awans do PGE Ekstraligi. Na pewno rozgrywki będą bardzo ciekawe. Kilka znanych nazwisk trafiło na zaplecze. Nie wiadomo, jak odnajdą się w nowych warunkach. Na pewno różnica pomiędzy jedną i drugą klasą rozgrywkową nie jest tak duża, jak sądzą niektórzy. Odczułem to na własnej skórze. Sam jestem ciekawy, jaką historię napisze nadchodzący sezon. Na pewno najpierw będziemy skupiać się na pierwszych czternastu spotkaniach rundy zasadniczej.

Któryś z wyżej wymienionych zespołów wydaje się choćby nieznacznie silniejszy od pozostałych?

Trudno powiedzieć. W mediach można przeczytać, że to Arged Malesa jest głównym faworytem do awansu. Tam jednak jest dużo zawodników, którzy schodzą do niższej ligi i trudno wyrokować, jak w niej wypadną. W tej chwili musimy zostawić przewidywania dziennikarzom oraz kibicom i skupić się na przygotowaniach do nadchodzącego sezonu.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Ulubieniec kibiców GKM-u nie boi się wyzwań. "Zapewniano mnie, że mam miejsce w składzie i w to wierzę"
Wycofali swoje zgłoszenie do rozgrywek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty