Żużel. Tylu zawodników Unii Leszno jeździ w polskich zespołach. W nagrodę klub zapłaci karę

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Damian Ratajczak (w białym kasku)
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Damian Ratajczak (w białym kasku)

Unia Leszno od lat stawia na szkolenie i wypuszcza w świat swoich zawodników. Policzyliśmy, ilu wychowanków klubu startuje w innych zespołach. Liczba robi ogromne wrażenie i pokazuje, jakim absurdem jest kara nałożona niedawno na ten ośrodek.

Leszno to miejsce wyjątkowe na żużlowej mapie. Miasto liczące niewiele ponad 60 tysięcy mieszkańców od dekad kojarzy się z "czarnym sportem" i jest rozsławiane właśnie za sprawą sukcesów miejscowej Unii, najbardziej utytułowanego klub w historii tej dyscypliny w kraju. Może ona pochwalić się choćby aż osiemnastoma złotymi medalami za zwycięstwo w lidze. We wszystkich kategoriach zaliczyła ponad sto pierwszych miejsc zespołowych oraz indywidualnych.

Zarazem przez lata zapracowała na to, by być uznawaną za czołowy, a w ostatnich kilkunastu za po prostu najlepiej szkolący młodzież ośrodek. A Roman Jankowski, ikona i legenda Unii jako zawodnik, to być może najlepszy trener żużlowy w Polsce. Dowodzą temu dokonania jego podopiecznych tak jako juniorów, jak i potem jako seniorów.

Co bardzo ważne, liczba tych, którzy w ciągu ostatnim ćwierćwieczu zdali licencję w barwach Unii i są czynnymi zawodnikami, bije na głowę inne kluby. W tym momencie w kadrach drużyn ze wszystkich trzech szczebli ligowych w kraju znajduje się ich ponad dwudziestu. Żaden inny ośrodek nie może równać się pod tym względem z Lesznem. Byłby on pewnie jednym, który byłby w stanie z tych najlepszych wystawić zespół zdolny walczyć o mistrzowski tytuł.

Markę w wychowywaniu adeptów na żużlowców Unia wyrobiła sobie szczególnie w ostatnich kilkunastu latach, gdy mnóstwo klubów zaniechało proces rozwoju młodzieży, szukając na tym polu oszczędności lub po prostu ustalając inne priorytety w zarządzaniu zasobami ludzkimi. Tymczasem w środowisku leszczyńskim cały czas inwestowano w najmłodszych, ucząc ich żużlowego abecadła i traktując jako przyszłość klubu.

Odkąd Ekstraliga Żużlowa oficjalnie stała się zawodową, czyli od 2007 roku, nikt nie zdobył więcej złotych medali w DMP od Unii. Wygrała ona ligę siedem razy, z czego w latach 2017-2020 robiła to rokrocznie. I w każdym z tych sukcesów znaczącą rolę odgrywali właśnie jej wychowankowie. W większości sezonów ogromnym wsparciem była młodzież, bez której zdobywanie złotych medali mogłoby stać się niemożliwe.
  
ZOBACZ WIDEO: Jacek Gajewski mówi o błędzie Apatora. Tej osoby brakuje w klubie?

Dla przykładu Bartosz Smektała i Dominik Kubera zdobywali laury nie tylko w turniejach indywidualnych czy drużynowych do lat 21, ale przez lata pomagali wydatnie wygrywać drużynie w PGE Ekstralidze. Doszło do tego, że Daniel Kaczmarek, który zdobył dwa tytuły młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski, mając taką konkurencję, postanowił zmienić klub. A przecież niedługo wcześniej, także jako juniorzy, wydatną rolę w sukcesach Byków odegrali bracia Piotr i Przemysław Pawliccy oraz Tobiasz Musielak.

O tym, jak skuteczny jest wielkopolski klub w wychowywaniu zawodników, świadczy również fakt, że ci, którzy kontynuują obecnie swoje kariery w innych klubach, zwykle stanowią o ich sile. Kubera to czołowa postać ubiegłorocznego triumfatora DMP z Lublina i świeżo upieczony drużynowy mistrz świata. Piotr Pawlicki, przez lata kapitan Unii, to ważne ogniwo innej potęgi, tj. tej z Wrocławia. Jego starszy brat oraz Musielak to z kolei czołowe postaci 1. Ligi. Dobrze radzi sobie też na tym poziomie Kaczmarek, a przecież są jeszcze solidni Szymon Szlauderbach czy aktualnie startujący w 2. Lidze Marcin Nowak.

Z Leszna niektórzy potrafią odejść jeszcze za czasów młodzieżowca, by nie być na rezerwie i aby móc regularnie się ścigać. Dla przykładu Kacper Pludra odnalazł się w Grudziądzu, a Krzysztof Sadurski w Krośnie. Maksym Borowiak ściga się z niezłym skutkiem na wypożyczeniu w Zielonej Górze. A Unia i tak cały czas ma, w kim wybierać, jeśli mówimy o startach w PGE Ekstralidze, U-24 Ekstralidze czy Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów.

Na koniec mamy do czynienia z absurdem, że na uznawany przez wielu za wzór ośrodek z Leszno, zdaniem PZM, należy nałożyć karę za... realizację regulaminu szkoleniowego. W podobnym położeniu znalazły się zresztą te z Ostrowa, Grudziądza czy Gorzowa, gdzie także wykłada się ogromne kwoty na pracę z adeptami, chcąc być w dłuższej perspektywie wymienianym jednym tchem z Unią. Sytuacja bezsprzecznie jest kuriozalna, jeśli spojrzy się, jakie owoce żmudnej i niełatwej pracy zbierają już powoli wszystkie te kluby.
 
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kolejny zawodnik z porozumieniem w Unii Leszno! Ważny komunikat po meczu
Słodki rewanż Sparty na Unii na jej torze! Faworyt ligi wrócił na zwycięską ścieżkę

Komentarze (18)
avatar
zyxel
20.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Działacz sportowy to nie zajęcie, to stan umysłu. 
avatar
JAKUB MICHOR
19.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
leszno na obecna chwile nie ma nawet 50tysiecy mieszkanców, chyba ze policzymy z 8tysiecy hohołów ze wschodu 
avatar
SOBOTTA
19.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dodajmy Oliviera Buszkiewicza, Kacpra Teskę. 
avatar
motogonki
19.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A co z klubem co podbiera (nie mylić z podkupieniem bo nie płacą nawet złotówki) innym klubom zawodników wyszkolonych przed licencją? 
avatar
biff tannen
19.08.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Gdyby nie takie kluby jak Unia Leszno i takie osoby jak Roman Jankowski to dziadki z centrali by sterowali samochodzikami na baterie a nie ligą żużlową. Czytaj całość