Zmarzlik podpadł swoim zachowaniem władzom Grand Prix. Dyrektor cyklu publicznie straszył go karą

Instagram / zmarzlik95 / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
Instagram / zmarzlik95 / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik jest na prostej drodze do czwartego tytułu mistrza świata na żużlu. Polak nie ma jednak co liczyć na gwiazdorskie traktowanie, a władze Grand Prix nie zamierzają tolerować jego zachowania przed najważniejszymi biegami.

Od razu trzeba dodać, że nie chodzi o żaden z obowiązków zawodnika, bo z tych Zmarzlik wywiązuje się bez zarzuty. Władze cyklu zaczyna jednak mocno denerwować jego nowa taktyka na bitwy psychologiczne z rywalami.

Może się to wydawać błahe, ale od początku tego sezonu gorzowianin wybierając pola startowe na najważniejsze wyścigi, staje przynajmniej krok przed innymi zawodnikami. Nie jest to jednak zabieg przypadkowy, bo takie sytuacja zdarzają się praktycznie w trakcie każdego turnieju. Polak chce w ten sposób zasygnalizować rywalom, że jest faworytem, a oni także w trakcie biegu będą musieli oglądać jego plecy.

Bartosz Zmarzlik zachowuje się tak, mimo iż władze cyklu uczulają zawodników, by podczas wyboru pól startowych stawali dokładnie pośrodku wyznaczonego miejsca. Kontaktowaliśmy się z przedstawicielami promotora cyklu i potwierdzili nam, że przed zawodami poinformowali wszystkich zawodników o konieczności stawania w środku wyznaczonych pól.

Rywale potrzebowali kilku turniejów, ale podczas niedawnego Grand Prix Polski w Gorzowie Wlkp. podjęli walkę z Polakiem na jego zasadach. Zmarzlik wybierał jako pierwszy i poszedł praktycznie na sam początek miejsca wyznaczającego pierwsze pole startowe. Jason Doyle nie dał za wygraną i poszedł jeszcze dalej, praktycznie wychodząc z wyznaczonego miejsca. W finale do obu panów dopasował się także Fredrik Lindgren. Nikt z nich nie chciał odpuścić i pokazać jakiejkolwiek słabości przed decydującym wyścigiem. Okazuje się, że w mistrzostwach świata nawet takie szczegóły mogą mieć duże znaczenie.

Na takim zachowaniu stratni byli realizatorzy transmisji, którzy zwykle w tym momencie mają zaplanowany zrzut kamery z góry na wybór pól startowych, ale przez zachowanie zawodników nie mogli pokazać tego ujęcia, bo żużlowcy praktycznie wyszli z kadru.

Przed kolejnym turniejem władze cyklu ponownie uczulały zawodników przed takimi zachowaniami i zwracały uwagę, by stawać dokładnie w środku wyznaczonego miejsca.

Ich apele wielkiego skutku jednak nie przyniosły, bo Zmarzlik co prawda tym razem nie poszedł aż tak daleko, ale wciąż był przynajmniej krok przed wszystkimi. Dyrektor cyklu Grand Prix, Phil Morris był tak zły na Polaka, że przy kamerach pogroził mu karą finansową.

Z prośbą o komentarz odnośnie zachowania Zmarzlika zwróciliśmy się do jego teamu, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Przypomnijmy, że Polak nie ma sobie równych, a ostatnio nawet legendarny Tony Rickardsson przewidywał, że Zmarzlik przegoni go pod względem liczby zdobytych tytułów już za cztery lata. To by oznaczało, że nasz reprezentant zgarnie pięć tytułów mistrzowskich z rzędu. Fakt jest jednak taki, że na razie nie ma on specjalnego zagrożenia, a wszystkich rywali wyprzedza nie tylko pod względem umiejętności, ale także przygotowania sprzętowego.

ZOBACZ WIDEO: Cellfast Wilki Krosno za chwilę stracą Jasona Doyle'a i Andrzeja Lebiediewa?

Czytaj więcej:
Oto kadra Polski na finał DPŚ
Zarobili dla GKM-u sześć milionów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty