Robert Kościecha: Jeździłem już na różnych torach, ale na takim jeszcze nie

Robert Kościecha jest rozczarowany kolejnym przełożeniem finałowego meczu w Zielonej Górze. Zawodnik Unibaksu Toruń zwraca także uwagę na późny termin rozgrywania decydujących meczów w Speedway Ekstralidze.

W czwartek na zielonogórskim torze nie było mowy o jeździe. Potwierdziła to tylko próba toru w wykonaniu zawodników obu ekip. - Chcieliśmy się upewnić i udowodnić tym wszystkim kibicom, że tor jest niezdolny do jazdy. Tor jest na razie w beznadziejnym stanie. Ciężko jest na razie mówić o jakiejkolwiek jeździe. Czekamy na decyzję, na nowy termin. Na razie jedziemy do domu. W piątek raczej meczu nie będzie, bo przy takim stanie toru nie da się go rozegrać - powiedział zaraz po odwołaniu meczu Robert Kościecha (nie był wtedy jeszcze znany nowy termin).

Czy zielonogórski tor da się jeszcze przygotować do bezpiecznej jazdy? - Nie mam pojęcia, czy da się go przygotować. Ja nie jestem od tego - jestem od jazdy. Jeździłem już na różnych torach, ale na takim jeszcze nie. Nie nadaje się on w ogóle do jazdy, nawet pojedynczej, a co dopiero mówić o normalnej jeździe w czwórkę - stwierdził "Kostek".

Wśród kibiców i niektórych zawodników coraz częściej da się słyszeć głosy, że chcą już mieć za sobą całe to zamieszanie z finałem. Co na to Robert Kościecha? - Chcę utrzymać złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Chcę zrobić wszystko, by tak się stało. Ale już jakieś głosy są, każdy ma tego dosyć. Ja tu już przyjechałem trzeci raz. Już piąty czy szósty tydzień jeżdżę na treningach, to jest w ogóle absurd. Ktoś chyba powinien się mocno zastanowić na przyszły rok. W tamtym roku też ledwo udało się uporać z tą pogodą, teraz też są problemy. Jest to chore, że w takich terminach robi się w ogóle mecze - zakończył jeździec Unibaksu.

Przypomnijmy - piąta odsłona wielkiego finału w najbliższą sobotę w Zielonej Górze.