Żużel. Nieoczywisty bohater w Warszawie. Jak długo utrzyma taką formę?

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren

Czy ktoś spodziewał się tego, że Fredrik Lindgren po dwóch turniejach Grand Prix będzie kandydatem do tytułu mistrzowskiego? Szwed wygrał GP Polski na PGE Narodowym, co zapamięta na długo. Pytanie, czy na dłużej utrzyma wysoką formę.

W tym artykule dowiesz się o:

Leon Madsen, Tai Woffinden czy Daniel Bewley - te nazwiska przewijały się w kontekście najpoważniejszych rywali Bartosza Zmarzlika w walce o tytuł żużlowego mistrza świata w sezonie 2023. Czy ktoś mógł przewidzieć, że po dwóch rundach na szczycie cyklu SGP razem z Polakiem znajdzie się Fredrik Lindgren? Wydaje się, że nawet najwięksi fani Szweda nie zakładali takiego scenariusza.

Jedno trzeba przyznać. Lindgrenowi w tegorocznym cyklu SGP dopisuje szczęście, ale to czasem niezbędny czynnik, jeśli chce się zostać mistrzem świata. Być może w wieku 37 lat zawodnik ze Skandynawii stoi przed życiową szansą, która nigdy więcej się nie powtórzy. To od niego zależy, na ile z niej skorzysta.

W chorwackim Gorican żużlowcy rywalizowali na trudnym torze, zmoczonym po opadach deszczu, a nie od dziś wiadomo, że Lindgren w takich warunkach czuje się jak ryba w wodzie. W Warszawie było różnie, przy czym polewanie nawierzchni przez Phil Morrisa pozwoliło Szwedowi jakoś przebrnąć przez fazę zasadniczą. W niej zdobył ledwie 9 punktów i niewiele brakowało, a nie zobaczylibyśmy go w półfinałach.

ZOBACZ WIDEO: Budował tymczasowy tor w Chorzowie, teraz opowiada o tym jak ten proces wygląda na PGE Narodowym

Po raz drugi szczęście do Lindgrena uśmiechnęło się w półfinale, gdzie mógł doprowadzić do karambolu z Bewleyem. Brytyjczyk poświęcił się, by nie trafić w kolegę, co kosztowało go utratę pozycji. Sędzia wyścigu jednak nie przerwał i nie wykluczył Szweda. - Sytuacja torowa pokazuje, że zawodnik, który nie upadnie, to nie daje sędziemu szans na przerwanie biegu. Lindgrena podniosło i zrobiła się sytuacja niebezpieczna - analizował Piotr Protasiewicz podczas transmisji w Playerze.

Na raty rozgrywano też finał, w którym Lindgren okazał się minimalnie lepszy od Holdera i Zmarzlika. To pozwoliło mu na chwile chwały na PGE Narodowym, ale też przesadą nie będzie stwierdzenie, że Szwed był tego wieczoru bohaterem nieoczywistym. Wykorzystał do maksimum szanse dane od losu.

"Nic nie może przecież wiecznie trwać" - śpiewała Anna Jantar i kto wie, czy w przypadku kolejnego turnieju Grand Prix te słowa nie będą pasowały do Fredrika Lindgrena. Jedno z porzekadeł w motorsporcie mówi, że suma szczęścia zawsze równa się zero. Raz los coś daje, innym razem zabiera. Czy na nieco twardszych torach albo w zawodach rozgrywanych w upale doświadczony Szwed będzie równie skuteczny?

Lindgren do tej pory był zawodnikiem, który potrafił powalczyć o medal mistrzostw świata, ale na przestrzeni całego sezonu nie był w stanie utrzymać równej i wysokiej formy, co wykluczało go z walki o tytuł mistrzowski. Czy sezon 2023 będzie odejściem od normy w przypadku Szweda? Czas pokaże.

Czytaj także:
Dominik Kubera po operacji. "Rokowania przedstawiają się obiecująco"
Gortat o podium Zmarzlika i fatalnej kontuzji Kubery. Jego słowa budzą niepokój

Komentarze (1)
avatar
Dzika74
15.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A wystarczyło tylko z Częstochowy odejśc . Biedny MM155