Do Ostrowa Mariusz Staszewski dołączył w sierpniu 2016 roku. Wówczas do jego zadań należało prowadzenie żużlowej szkółki. Szybko jednak "awansował" na pierwszego trenera drużyny. W sezonie 2017, gdy po roku przerwy ligowy żużel wrócił do Ostrowa, to Staszewski był odpowiedzialny za wyniki nowo powstałego klubu.
Na pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać. Już w drugim roku swojej działalność ostrowski klub awansował do 1. Ligi. W następnym sezonie beniaminek był rewelacją rozgrywek, ponieważ sensacyjnie dotarł aż do finału. W nim przegrał z ROW-em Rybnik, a następnie w barażach ze Stalą Gorzów. Mimo wszystko wynik ten przyjęto jako sukces.
Praca z juniorami dała efekt
To, czego nie udało się zrealizować w 2019 roku, udało się dwa lata później. Arged Malesa Ostrów ponownie dość niespodziewanie znalazła się w finale rozgrywek, który ostatecznie zakończył się jej zwycięstwem i awansem do PGE Ekstraligi. W dużej mierze była to zasługa fantastycznej młodzieży. Sukces ten nie byłby możliwy, gdyby nie wychowankowie Mariusza Staszewskiego. Jakub Krawczyk, Sebastian Szostak i Jakub Poczta zostali cichymi bohaterami.
ZOBACZ Darcy Ward mocno o Chrisie Holderze: od czasu mojego upadku, nie wrócił na swój poziom
Awans do PGE Ekstraligi wymagał wzmocnień nie tylko w kwestii zawodników, ale również w sztabie szkoleniowym. Było to podyktowane nowymi rozgrywkami: U-24 Ekstraligą. Do klubu dołączył wówczas Kamil Brzozowski, który został trenerem Arged Malesy Ostrów U-24. Były zawodnik mógł dzięki temu podpatrywać Mariusza Staszewskiego.
- Od początku wiedziałem, że Mariusz ma podejście do młodych zawodników. Staram się od niego czerpać całą wiedzę. Wdrożył mnie we wszystkie treningi, przygotowania w zimie. Cały czas się uczę czegoś nowego. Znamy się już kupę lat i nie mieliśmy żadnego zgrzytu czy kłótni. Zdziwiło mnie to, że w tym fachu jest tak dużo pracy. W tamtym roku przejechaliśmy z naszymi zawodnikami około 70 tysięcy kilometrów po całej Europie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Brzozowski.
Wychowankowie traktują go jak ojca
Współpracę z Mariuszem Staszewskim chwalą sami zawodnicy. Sebastian Szostak przyznał, że trener jest dla niego jak ojciec. Podobne spostrzeżenia ma Kamil Brzozowski. - W Ostrowie jest dużo chłopaków, którzy rozwinęli się dzięki Mariuszowi. On jest dla nich jak drugi ojciec. Na pewno odnajduje się w roli trenera. Widać to po wynikach i po tym, jak podchodzi do swojej pracy - komentuje trener drużyny U24 w Ostrowie.
Gdy pytamy Brzozowskiego o to, czy dostrzega w Mariuszu Staszewskim jakieś wady, po chwili namysłu odpowiada, że nawet jakby chciał się do czegoś przyczepić, to nie ma do czego.
- Mariusz ma dużo zalet. Na pewno jest stanowczy, nie ma żadnej taryfy ulgowej, jeśli chodzi o podejście do młodych zawodników. Jak on coś powie, to tak ma być. Wyróżnia go duża pracowitość. Nieraz mógłby pojechać do domu do Gorzowa, ale on zostaje w Ostrowie i pracuje z chłopakami. Taką nagrodą za ciężką pracę jest brązowy medal w DMPJ w składzie złożonym z samych wychowanków - podkreśla Brzozowski.
Nieudany rok w PGE Ekstralidze
Ambicje Staszewskiego podrażniły wyniki Arged Malesy w sezonie 2022 w PGE Ekstralidze. Choć na papierze skład ostrowian odstawał od składów innych drużyn, to jednak nikt w Ostrowie nie przypuszczał, że zderzenie z najwyższą klasą rozgrywkową będzie aż tak bolesne.
- Na pewno każdy liczył na więcej. U siebie można było parę punktów wyrwać albo przynajmniej pokazać się z lepszej strony. Jak jeden jechał dobrze, to drugi jechał słabiej. Nie było takiego zgrania, żeby wszyscy odjechali spotkanie na równym poziomie. Dużo nie brakowało w meczach z Apatorem i GKM-em. Jak ktoś się zna na żużlu, to przed sezonem orientował się, jakie składy mają wszystkie drużyny. Można było liczyć się z porażkami, jednak nikt chyba nie zakładał, że będzie ich aż tak dużo - mówi Brzozowski.
Atutem ostrowian nie był ich domowy tor. Mariusz Staszewski w poprzednich sezonach udowadniał, że z ostrowskiego owalu potrafi zrobić twierdzę nie do zdobycia. W zeszłym roku te zadania utrudniał przedłużający się remont stadionu i pech w postaci niekorzystnych warunków pogodowych.
- Przed większością meczów nie mogliśmy odbyć treningów na torze, bo była założona plandeka. Mecze były zagrożone przez niekorzystne prognozy pogody. Jak się trenowało w tygodniu, a potem na torze leżała plandeka, to nawierzchnia inaczej się zachowywała, była inna wilgotność itd. Nie był takim atutem jak w 2021. Tego już nie zmienimy. Teraz patrzymy tylko w przyszłość i skupiamy się na najbliższym sezonie - zakończył Kamil Brzozowski.
25 stycznia Mariusz Staszewski obchodzi 48. urodziny. Tegoroczny sezon będzie jego ósmym spędzonym w klubie z Ostrowa.
Zobacz także:
Były szef żużla w Canal+ wytypował I ligę
Miasto przesadziło z dotacją dla Falubazu?