Opublikowany w piątek terminarz wzbudził emocje wśród sympatyków żużla. Część z nich wyraziła opinie w kwestii możliwego wpływu ustawienia par na przebieg sezonu oraz podzieliła się spostrzeżeniami dotyczącymi faworytów poszczególnych spotkań.
"Powinno być odwrotnie"
Rozpiskę w rozmowie z nami postanowił skomentować były znakomity żużlowiec, Jan Krzystyniak. Dawny zawodnik Falubazu Zielona Góra, Unii Leszno i Stali Rzeszów jest zdania, że tegoroczny beniaminek, a więc Cellfast Wilki Krosno, ma prawo czuć się w pewnym stopniu pokrzywdzony. A to ze względu na trudny mecz otwarcia, który przyjdzie mu stoczyć na wyjeździe. Ich rywalem będzie Fogo Unia Leszno.
- Drużyna z Krosna została potraktowana dosyć ostro. Tak naprawdę, gdziekolwiek by jej nie wysłać w delegację, miałaby pod górkę. Myślę, że dobrze by było gdyby Wilki rozegrały pierwszy mecz u siebie. Z drugiej strony dochodzi kwestia remontu stadionu... Jak sięgam pamięcią, zwykle beniaminek dostawał taki przywilej na przetarcie i jechał spotkanie inauguracyjne na własnym torze. Tak się nie stanie. Pierwsza kolejka, 540 km do pokonania i to wszystko po prawie pewną porażkę? - mówił Jan Krzystyniak.
ZOBACZ Faworyt do mistrzostwa Polski? Ekspert pod wrażeniem: Trzeba zadać pytanie, kiedy ostatnio był tak mocny zespół
- Dlatego uważam, że to niesprawiedliwe. Raczej trudno oczekiwać, że Wilki wygrają w Lesznie. Wprawdzie nie brakuje głosów, że gospodarze tego meczu to zespół skazany na walkę o utrzymanie, ale ja tak wcale nie uważam. Według mnie Unia wcale nie będzie słabsza niż rok temu i może nawet powalczyć o czołową trójkę. Być może niektórzy się z tym nie zgodzą, ale nie mówię tego z sentymentu. Dlatego twierdzę, że beniaminka potraktowano niesprawiedliwie. Gdyby tak obrócić tę parę i to drużyna z Leszna przyjechałaby na pierwszą kolejkę do Krosna, byłoby zdecydowanie bardziej fair - dodał.
Mogą sobie pozwolić na błąd
Krzystyniak zauważył, że najbardziej komfortową sytuację będą miały drużyny rywalizujące o czołową trójkę. Ich ewentualne porażki na inaugurację, zdaniem pięciokrotnego zwycięzcy DMP, nie przyniosą negatywnych konsekwencji.
- Są zespoły, które mogą sobie pozwolić na porażkę, bo nie będzie to strata z gatunku tych nie do odrobienia. Oczywiście każdy chce wejść dobrze w sezon. To buduje morale i poprawia komfort psychiczny przed następnymi spotkaniami, natomiast jest szczególnie ważne przede wszystkim dla beniaminka. Jeżeli chodzi o drużyny środka tabeli, walczące o trójkę, te mają większy margines błędu - mówił.
- Przykładowo, jeżeli ebut.pl Stal Gorzów przegra pierwszy mecz w Toruniu, to jeszcze nic strasznego się nie stanie, bo potem zespół z Ziemi Lubuskiej będzie miał okazję, żeby sobie to odbić. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, o co toczy się gra. Trzecie i czwarte miejsce po rundzie zasadniczej jest komfortowe, ale piąte oznacza najpewniej odpadnięcie, bowiem wówczas w ćwierćfinale będzie czekał Motor Lublin lub Betard Sparta. Te dwie drużyny wydają się poza zasięgiem i raczej rozegrają między sobą finałowy dwumecz. Ale kto wygra ligę? Nie wiem. Tego się typować nie podejmuję. Jedni i drudzy są bardzo silni - tłumaczył Krzystyniak.
"Nie było żadnych matactw"
Nasz rozmówca zauważył, że pierwsza kolejka może być dość jednostronna i kazde spotkanie ma wyraźnego faworyta.
- Przed sezonem zawsze wszyscy są ciekawi, jaki będzie układ par. Czy komuś zrobią pod górkę albo i nie. Tutaj trudno dopatrzyć się czegoś podobnego. Poza Wilkami wszystko wydaje się dosyć logiczne i można odnieść wrażenie, że zestawienie zostało wręcz wylosowane z koszyka. Szczerze mówiąc ja jestem zaskoczony, że do Leszna przyjeżdża zespół z Krosna, a nie Wrocławia albo Lublina i trochę mnie to uspokoiło, bo widać, że nie ma żadnych matactw. Trzeba dodać, że wyraźnymi faworytami pierwszej kolejki są gospodarze, no może poza meczem ZOOleszcz GKM-u z Włókniarzem. Tam nie mam złudzeń, że to goście przyjeżdżają po zwycięstwo, gdyż są zdecydowanie silniejszą drużyną - podsumował Jan Krzystyniak.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Ten transfer to strzał w dziesiątkę? "To chłopak, który kiedyś może wrócić do PGE Ekstraligi"
- Start ma powody do dumy. "Rozegrali to po mistrzowsku"