W ubiegłym sezonie trwała intensywna walka o to, by żużel wrócił do Krakowa. Miała się tam odbyć nawet impreza rangi mistrzostw Europy, ale ostatecznie zdecydowano się ją przenieść do Tarnowa.
Wcześniej działacze zapowiadali jednak, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, by Polacy o medal walczyli jednak w Grodzie Kraka.
Kolejnym powiewem nadziei dla fanów z tamtego ośrodka był możliwy powrót na ligową mapę kraju, ale wiemy już, że i ten plan spalił na panewce.
ZOBACZ Fredrik Lindgren jasno wskazuje cel Motoru Lublin na sezon 2023!
- Na pewno nie chcemy budować w Krakowie zamków na wodzie. To się szybko i łatwo buduje, bo to już przerabialiśmy. Natomiast bez dobrze zorganizowanego zaplecza, to się nie utrzyma - mówi Zbigniew Krzysztyniak, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Żużla w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Działacz odpowiedzialny za speedway w Krakowie przyznaje, że pandemia i ograniczenia finansowe samorządów sprawiły, że nie udało się zebrać takiego budżetu, jakiego by oczekiwano. A na jazdę w lidze potrzeba minimum dwóch milionów złotych.
Nadzieją jest m.in. wsparcie magistratu. - Według naszych wstępnych wyliczeń i deklaracji miasta ma być w nim zapisana kwota na żużel. A dokładnie na kosmetykę i modernizację oraz rewitalizację krakowskiego toru żużlowego na Wandzie. To wiąże się z dosypaniem nawierzchni, ale też z przywróceniem homologacji dmuchanych band, tak żebyśmy mogli odzyskać licencję - dodaje.
Krzysztyniak wierzy, że w Krakowie uda się przeprowadzić kilka imprez, które pozwolą przypomnieć mieszkańcom o speedwayu w tym mieście, a także będą ciekawą atrakcją dla odwiedzających.
- Dostaliśmy już zapytanie od jednego z organizatorów imprez żużlowych. Jesteśmy w stanie to zrobić i sprowadzić ciekawych zawodników. Jest szansa na kilka ciekawych turniejów z kalendarza PZM, ale najpierw trzeba zamknąć temat toru i licencję - przyznaje.
Czytaj także:
Prezes nie ukrywa, że mają u siebie talent
Przygoda ze Stalą Rzeszów była dla niego lekcją życia