Z tego też powodu całkiem możliwe wydaje się wstrzymanie w najbliższych dniach sprzedaży biletów na przyszłoroczne żużlowe Grand Prix Polski na PGE Narodowym, które zgodnie z planem miało odbyć się 13 maja. Impreza cyklicznie gromadziła tłum fanów i była jedną z najbardziej widowiskowych imprez organizowanych na tym obiekcie. Niestety, po raz kolejny jej rozegranie stoi pod znakiem zapytania.
- Moim zdaniem nie ma się nad czym zastanawiać i najlepiej jeszcze w tym tygodniu zawiesić sprzedaż biletów na przyszłoroczne Grand Prix w Warszawie - apeluje honorowy prezes PZM, Andrzej Witkowski.
Wpływowy działacz kontaktował się w tej sprawie z organizatorami imprezy z PZM oraz PGE Ekstraligi i osobiście przekonywał ich do tego rozwiązania. Impreza jest niezwykle droga w organizacji, bo dwa tygodnie przed zawodami trzeba rozpocząć proces budowy toru, który poza wkładem pracy, wymaga użycia specjalistycznego sprzętu. Odwołanie zawodów w ostatnim momencie niosłoby poważne konsekwencje wizerunkowe, ale także finansowe.
ZOBACZ Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Cegielski i Świsłowski gośćmi Musiała
Boją się o cierpliwość fanów żużla
- Na razie nie wiadomo, jak poważna jest wada jednego z elementów, a dalsze prowadzenie sprzedaży może spowodować więcej problemów niż korzyści. Odwołanie imprezy przy wykupionym pełnym stadionie będzie gigantycznym kłopotem i nie można do tego dopuścić. Nie wiemy, czy wszystko uda się naprawić do kwietnia, więc trzeba postawić sprawę uczciwie i zawiesić sprzedaż biletów do wyjaśnienia.
- Jeśli usterkę uda się naprawić wcześniej, to fani docenią naszą postawę i znów zapełnią stadion w Warszawie. W tym momencie nie wiemy jednak, czego się spodziewać, więc dalsze sprzedawanie biletów w tych okolicznościach nie ma sensu i jest niepotrzebnym robieniem fanom nadziei - tłumaczy Witkowski.
Sprzedaż biletów na najbardziej prestiżową rundę w kalendarzu żużlowego Grand Prix ruszyła niecały miesiąc temu, a w tym czasie udało się sprzedać około 25 tysięcy wejściówek. Była więc szansa, że wszystkie miejsca na trybunach uda się wyprzedać jeszcze w tym roku.
Żużlowi działacze wolą dmuchać na zimne, bo już kilka razy wystawiali kibiców na test cierpliwości. Przypomnijmy, że pierwsza runda Grand Prix w Warszawie zakończyła się skandalem wywołanym fatalnym stanem nawierzchni, przez co ściganie przerwano po zaledwie 12 biegach. Rundy w 2020 i 2021 roku zostały z kolei odwołane ze względu na pandemię koronawirusa i funkcjonowanie na PGE Narodowym szpitala zakaźnego.
Fani, którzy kupili wejściówki w 2019 roku musieli więc czekać trzy lata, by w tym roku zasiąść w końcu na trybunach i obejrzeć najlepszych żużlowców świata. Na święto żużla do Warszawy przyjeżdżają fani tej dyscypliny z całej Polski, więc zrozumiałe, że nikt nie chce po raz kolejny zostawić ich z niczym.
Władze stadionu już działają
Prezes operatora PGE Narodowego, Włodzimierz Dola poinformował, że razem z niemiecką firmą SBP podjął decyzję o przygotowaniu projektu bajpasów, które pomogą odciążyć uszkodzony element i będą pomocne w dalszych pracach mających na celu ustalenia przyczyn pęknięcia elementu konstrukcji. Szczegółowe badanie ultradźwiękowe da odpowiedź, w jakim stanie jest pęknięcie. Potem trzeba będzie jeszcze ustalić przyczynę usterki.
Na razie jest jednak o wiele za wcześnie, by ktokolwiek odważył się prognozować jak długo stadion może być wyłączony z użytku. Sytuacja jest poważna, a ze względu na ryzyko katastrofy budowlanej obiekt jest zamknięty i wstępu nie mają nawet pracownicy części biurowych.
Nie ma się więc co dziwić, że organizatorzy najbliższych imprez na PGE Narodowym mogą zostać zmuszeni do szybkiego działania i szukania sposobów na minimalizowanie ryzyka związanego z możliwym wyłączeniem stadionu z użytkowania na dłuższy czas.
Warto dodać, że otwarcie Stadionu Śląskiego po remoncie zostało opóźnione o trzy lata, z powodu awarii przy podnoszeniu linowej konstrukcji dachu. Tę usterkę trudno porównywać z pęknięciem stalowego łącznika jednej z lin podtrzymujących iglicę PGE Narodowego, ale to pokazuje, że podobne uszkodzenia mogą być bardzo trudne do wyeliminowania.
Czytaj więcej:
Początek zgrupowania Polaków. Ważna informacja dla kibiców
Jesteśmy w Katarze. Tyle trzeba zapłacić za butelkę piwa