Przełom wieków w rybnickim żużlu dał sporo talentów. Jednym z nich był Zbigniew Czerwiński. Początkowo w cieniu bardziej utalentowanych kolegów, z którymi w 2002 roku zdobył Młodzieżowo Drużynowe Mistrzostwo Polski. Oprócz niego w zespole startowali wtedy Rafał Szombierski, Łukasz Romanek czy Roman Chromik. Trenerem, który postawił na Czerwińskiego był legendarny Jan Grabowski.
Czerwiński uczył się żużlowego rzemiosła w Rybniku, ale problemy finansowe RKM-u sprawiły, że do egzaminu na licencję przystąpił w roku 1999 jako zawodnik Włókniarza Częstochowa. W Rybniku pojawił się dopiero w sezonie 2002. Gdy jego wypożyczenie dobiegło końca, kluby z Rybnika i Częstochowy usiadły do rozmów ws. wykupienia Czerwińskiego, ale porozumienia nie osiągnięto.
Mistrz z Włókniarzem
Zawodnik przez kolejne dwa sezony startował pod Jasną Górą i to tam odniósł największy drużynowy sukces w karierze. W 2003 roku świętował zdobycie mistrzostwa Polski. Czerwiński był wtedy podstawowym juniorem, który miał przebłyski bardzo dobrej jazdy. Został w klubie w pierwszym seniorskim sezonie, ale wtedy już częściej zawodził.
ZOBACZ Koniec z limitami finansowymi. Cegielski: Przestrzegam zawodników, efekt może być odwrotny
- Oczywiście wspomnienia wracają, bo były to naprawdę przyjemne chwile. Nawet dzisiaj pokonałem tę samą drogę do Częstochowy, którą pokonywałem bardzo często kilka lat temu. Śmiało mogę powiedzieć, że znam tę drogę na pamięć. Spędziłem we Włókniarzu najpiękniejsze lata mojej dotychczasowej krótkiej i ubogiej kariery, jednak aktualnie jestem zawodnikiem Unibaksu i chcę zrobić dobry wynik dla tej drużyny - wspominał po latach Czerwiński.
Wrócił do Rybnika w roku 2005 i od razu okazał się jednym z liderów drużyny. To był dla niego strzał w dziesiątkę. Później ścigał się jeszcze dla zespołów z Ostrowa Wielkopolskiego i Równego, a w roku 2012 trafił jednak do Ekstraligi. Ze względu na niski KSM na jego zakontraktowanie zdecydował się Unibax Toruń, gdzie pojechał w pięciu meczach.
Walczył o życie po koszmarnym wypadku
W październiku 2008 roku Czerwiński wziął udział w Memoriale Igora Marko w Równym. I to był najtrudniejszy dzień w jego żużlowej karierze. W inauguracyjnym biegu doszło do fatalnego upadku (więcej TUTAJ), a lekarze w szpitalu walczyli o jego życie. W kolizji brał udział także Roman Iwanow, który doznał "tylko" urazu ręki. U Polaka zdiagnozowano stłuczenie mózgu w przedniej części czaszki. Czerwiński przez tydzień przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej.
Na szczęście zakończyło się na strachu. Kolejne badania nie wykazywały żadnego krwiaka ani obrzęku mózgu. Po kilku tygodniach opuścił szpital. - Na szczęście z upadku pamięta niewiele. Pierwszą rzeczą, jaką pamiętał po wybudzeniu to były lata dzieciństwa. Wraca już mu pamięć i rozpoznaje wszystkie osoby - mówił nam wtedy Marek Czerwiński, brat żużlowca.
- Jest to na pewno proces długotrwałego leczenia, ale brat robi szybkie postępy. Być może już po odstawieniu leków będzie potrzebował trochę rehabilitacji czy czegoś w tym rodzaju. Myślę, że lada chwila wróci do domu - dodawał. I tak też się stało. Mało tego, Zbigniew Czerwiński wrócił też na tor - do najlepszej ligi świata. W 2012 roku podpisał kontrakt z Unibaksem Toruń i wygrał w elicie jeden bieg. Później zakończył karierę.
Czytaj także:
Skomentował sytuację Rosjan. "Nie dziwi mnie, że milczą. Nikt nie chce mieć rodziny w obozie pracy"
Gruchalski stracił sezon z powodu kontuzji. Poznaliśmy jego plany dotyczące przyszłości