Żużel. Gdyby nie jego kontuzja, weszliby do play-off? Nie zdecydował jeszcze o swojej przyszłości [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Patryk Rolnicki
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Patryk Rolnicki

- Mogło być dużo lepiej, gdyby nie ta kontuzja. Przez nią straciłem sporo meczów, przez co nie miałem tej regularności jazdy. Gdyby ona była, na pewno wyglądałoby to całkowicie inaczej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Patryk Rolnicki.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Jak w kilku słowach możesz podsumować sezon 2022 w wykonaniu Unii Tarnów? Mówiono o walce o play-offy w 2. Lidze Żużlowej, a ostatecznie drużyna zakończyła rozgrywki na szóstym miejscu. Czy sądzisz, że była szansa na przedłużenie sezonu i awans do czołowej czwórki?

Patryk Rolnicki, zawodnik Unii Tarnów, Slangerup Speedway Klub i Vargarny Norrkoeping: Na pewno plany na zakończony niedawno sezon były bardziej ambitne. Wyszło to niestety tak, a nie inaczej. Nie wszystko ułożyło się po naszej myśli. Z pewnością moja kolejna już kontuzja nie pomogła mi w osiąganiu takich wyników, na jakie liczyłem i których oczekiwano ode mnie w klubie. Myślę natomiast, że przyszły sezon będzie w wykonaniu Unii lepszy i na pewno będzie ona jechać o bardziej ambitne cele niż w tym roku.

Jak zatem podsumujesz bardziej swoje występy? Kontuzji nabawiłeś się w trzecim meczu sezonu, a przez nią opuściłeś cztery spotkania. Początek, zwłaszcza na własnym torze wyglądał dosyć obiecująco.

Przed kontuzją było całkiem w porządku. Wprawdzie mecz w Daugavpils mi nie wyszedł, ale w innych wyjazdowych spotkaniach poprawiłem się względem poprzednich latach. Jak już jednak wspominałem, mogło być dużo lepiej gdyby nie ta kontuzja. Przez nią straciłem sporo meczów, przez co nie miałem tej regularności jazdy. Gdyby ona była, na pewno wyglądałoby to całkowicie inaczej. Mogę podać późniejszy przykład, kiedy pojeździłem sobie trochę w ligach duńskiej oraz szwedzkiej. Gdy występowała ciągłość jazdy i cały czas miałem kontakt z motocyklem, to te wyniki były niezłe. Mam już pewien plan na przyszły rok, żeby właśnie wyglądało to podobnie. Wtedy na pewno wyniki będą szybowały w górę.

ZOBACZ Jaka przyszłość Milika i Szczepaniaka? Prezes Wilków zdradza konkrety

Unia wygrała dwa pierwsze domowe spotkania. Później nastąpiły porażki na własnym torze z rywalami z Opola i Rawicza, przez które nie było możliwości skuteczniejszej walki o udział w fazie play-off. Czy według ciebie w zakończonym sezonie tor w Tarnowie był sprzymierzeńcem Unii, czy jednak nie?

Trochę ciężko powiedzieć. Właśnie w tych meczach z rywalami z Opola i Rawicza nie brałem udziału. Oglądałem je jedynie z parku maszyn, wspierając chłopaków lub z trybun. Nie mogę zatem zbyt wiele na ten temat powiedzieć, bo tak naprawdę przed tymi meczami nie wychodziłem na tor, widziałem tylko to, co działo się w trakcie tych spotkań. Tor wydawał mi się taki, jak zawsze. Chłopaki mieli nieco inne zdanie, więc należałoby ich zapytać, bo to oni mieli kontakt z tą nawierzchnią. Na pewno mogliby powiedzieć więcej na ten temat. Według mnie, jeśli chodzi o domowy tor i mecze, w których startowałem, to był on w tym roku całkiem w porządku. Oprócz kilku słabszych biegów, nie sprawiał mi kłopotów i byłem do niego w miarę dobrze spasowany. Nie wiem, jak pozostali. Myślę, że można byłoby przy nim więcej popracować, żeby był on trochę większym atutem gospodarzy.

Kogo z kolegów z drużyny oceniłbyś po sezonie 2022 najlepiej, a kogo najsłabiej?

Ja nie jestem od wystawiania ocen kolegom. Jedyne, co mogę ocenić, to swoją dyspozycję. Jazdę pozostałych mógłbym komentować, gdybym powiedzmy ciągnął wynik i całą drużynę "za uszy" do góry. Różnie to jednak wychodziło, dlatego w tym momencie nie będę oceniał nikogo. Mogę wypowiadać się jedynie na temat moich wyników i to wszystko.

Patryk Rolnicki zapewnia, że gdyby nie kontuzja, to w sezonie 2022 wyniki zarówno jego, jaki Unii Tarnów byłyby lepsze
Patryk Rolnicki zapewnia, że gdyby nie kontuzja, to w sezonie 2022 wyniki zarówno jego, jaki Unii Tarnów byłyby lepsze

W drugiej części sezonu w składzie meczowym pojawił się William Drejer. Występy młodego Duńczyka chyba dobrze wpłynęły na drużynę, bo w kilku spotkaniach pokazał się on z dobrej strony, prawda?

Z pewnością. Jest to utalentowany chłopak, dosyć ambitny, fajnie jeżdżący technicznie i wychowany na ciężkich, duńskich torach. Pokazał u nas w Tarnowie dobry speedway. Myślę, że w przyszłym roku również może zademonstrować jeszcze więcej swojego potencjału, bo ma on papiery na jazdę (Drejer związał się umową z Unią Tarnów na kolejne dwa lata - przyp. red.).

Przed sezonem do Tarnowa wróciło dwóch wychowanków. Jednym byłeś ty, a drugim Stanisław Burza, który objął funkcję trenera. Jak układała się wasza współpraca?

Bardzo dobrze. Z panem Stasiem znamy się już wiele lat, nie potrafię nawet policzyć ile. Myślę zatem, że nasza współpraca była jak najbardziej pozytywna. Lubimy się z panem Staszkiem, dlatego ja byłem dużym zwolennikiem pomysłu, aby został on trenerem Unii. Jestem jak najbardziej zadowolony i myślę, że fajnie układało się nam to wszystko.

Po sezonie w Polsce odjechałeś małe "tournée" po Danii i Szwecji. Byłeś zawodnikiem Slangerup Speedway Klubu w Division 1 i Superlidze oraz Vargarny Norrköping w Allsvenskan. W jaki sposób doszło do tego wszystkiego?

Pewnego dnia dostałem od Kennetha Hansena propozycję występu w jednym spotkaniu w Danii, ponieważ brakowało im zawodnika. Tak się złożyło, że pojechałem na pierwszą ligę duńską, wszystko mi tam dobrze poszło i później załapałem się nawet na mecze w Superlidze. W domowym spotkaniu w Slangerup zdobyłem sporo punktów (11+2 w sześciu startach - przyp. red.) i pomogłem drużynie wygrać. Kolejny mecz w Esbjerg nie poszedł po mojej myśli. Jakieś punkty zdobyłem, ale nie był to dobry wynik (2+1 w czterech biegach - przyp. red.).

Później zostałem tam cały czas. Nadal jeździłem w duńskiej pierwszej lidze, a następnie pojawiła się możliwość występu w Norrkoeping w Szwecji, gdzie zaprezentowałem się w miarę w porządku. Później miejscowi działacze zdecydowali się mnie zakontraktować, dzięki czemu pomogłem Vargarnie w jej ostatnich meczach w Allsvenskan. Była to fajna przygoda, zdobyłem nowe doświadczenia i myślę, że ta jazda w Danii oraz w Szwecji pomogła mi stawać się lepszym zawodnikiem.

Wspomniałeś o tym, że inicjatorem tego pomysłu był Kenneth Hansen. Podczas całego pobytu pomógł ci on chyba bardziej, ponieważ mogłeś korzystać z jego gościnności, prawda?

Na pewno okazał mi on bardzo dużą pomoc ze swojej strony. Dziękowałem mu już osobiście, ale w tym miejscu bardzo mu dziękuję jeszcze raz. Fajnie, że próbował się mną zaopiekować, aby pomóc mi w moim rozwoju. Skończyło się to tak, że miałem tam pojechać na jeden mecz, a tak naprawdę zostałem na półtora miesiąca. Mieszkałem u Kennetha, w jego warsztacie pracowałem przy motocyklach. Była to zatem bardzo duża pomoc z jego strony i niezmiernie cieszę się z tego, że tak to wszystko wyszło.

Patryk Rolnicki ze swoim ojcem Tomaszem, który pomaga mu przy sprzęcie
Patryk Rolnicki ze swoim ojcem Tomaszem, który pomaga mu przy sprzęcie

Podsumowując ten pobyt za granicą, wolisz startować na torach duńskich czy szwedzkich? Który przypadł ci do gustu najbardziej, a który najmniej?

Są to różne tory i na pewno jazda na każdym z nich mi pomogła. W końcu mogłem jednak poznać nawierzchnie, na których startuje się w innych zagranicznych ligach. Na pewno nie przypadł mi zbytnio do gustu tor w Norrkoeping, czyli mojej "domowej" drużyny. Tam startowałem trzykrotnie i te wyniki nie były rewelacyjne. Mogę powiedzieć, że to był chyba najtrudniejszy tor, na którym do tej pory jeździłem. Był on strasznie techniczny, zarówno geometrycznie, jak i nawierzchniowo, zatem dosyć ciężki do jazdy. Jeśli natomiast chodzi o najlepszy, to chyba każdy miał jakieś swoje pozytywy i myślę, że dużo z tego wyniosłem. Było fajnie i tyle (uśmiech).

Czy ten wyjazd i te występy zagraniczne jakkolwiek opłacały się finansowo?

Ja nie patrzyłem na to przez pryzmat tego, czy będzie mi się to opłacało, czy nie. Traktowałem to jako inwestycję w siebie i swój dalszy rozwój. Tylko pod tym względem to rozpatrywałem. Jeśli tylko miałem taką możliwość, skorzystałem z niej i to było najważniejsze.

Jaką planujesz przyszłość i czy wiąże się ona z Tarnowem?

Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. Do końca okienka transferowego zostało jeszcze trochę czasu. Różne rozmowy były już przeprowadzone, jak również nadal się toczą. Decyzje jeszcze nie zapadły, dopiero w listopadzie będziemy zatem wiedzieć, jak to wszystko się ułoży.

Jakie zatem widzisz szanse i prognozy dla Unii Tarnów przed kolejnym sezonem? Czy myślisz, że możliwy jest lepszy wynik niż ten, który Jaskółki osiągnęły w tym roku?

Zobaczymy, jakie klub będzie miał wobec mnie plany. W tym wypadku jeszcze nie wszystko jest ustalone. Rozmowy nadal się toczą, nie tylko z klubem z Tarnowa. Z pewnością trzeba będzie zobaczyć, jaki skład uda się zbudować na kolejny sezon i na co on będzie mógł sobie pozwolić. Wtedy będziemy mogli oceniać szanse tej drużyny na jakikolwiek dobry wynik.

Czy za rok planujesz starty za granicą znacznie wcześniej, czyli już od początku sezonu?

Jakieś zapytania i oferty już się pojawiały i cały czas zresztą są. Chciałbym na pewno jakoś połączyć występy w polskiej lidze z którąś zagraniczną, a może startować nawet w trzech na raz. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. Na pewno biorę pod uwagę to, że nie będę startował tylko w Polsce, a również za granicą, aby pojawiła się ta ciągłość jazdy oraz regularny kontakt z motocyklem. Wtedy z pewnością wyniki będą dużo lepsze.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Nie zostali drugim Motorem Lublin. Komplet porażek i bolesny spadek
Niecodzienny finał zawodów. Wiek uczestników wyniósł łącznie... 245 lat

Źródło artykułu: