To spore zaskoczenie, bo jeszcze niedawno wydawało się, że obaj Australijczycy za swoje zasługi dla toruńskiego klubu będą mogli przedłużyć wynajem swoich warsztatów i wciąż w Toruniu mieć bazę sprzętową. Ostatecznie jednak wśród działaczy For Nature Solutions Apatora Toruń zwyciężyła opcja pragmatyczna, a obaj zawodnicy mają opuścić swoje dotychczasowe boksy do końca października.
- To nie jest łatwa sprawa dla nas, bo jesteśmy bardzo związani z tym miejscem. Przywiązaliśmy się do tego miejsca, bo świętowaliśmy tu wiele sukcesów, ale jednocześnie spędzaliśmy sporo czasu po porażkach. Rozumiemy jednak decyzję klubu. Ja zapewne wciąż będę miał swoją bazę w Toruniu, tyle że w innym miejscu, a Jack wciąż szuka - przyznał Chris Holder przy okazji toruńskiej rundy Grand Prix.
Choć starszy z braci w tym sezonie reprezentował barwy Arged Malesy Ostrów, to swoją bazę wciąż miał w Toruniu. To zresztą nie pierwszy taki przypadek, bo swój warsztat na terenie stadionu długo utrzymywał także Adrian Miedziński i to w czasach, gdy ścigał się dla ligowego rywala torunian zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Władze Apatora teraz zdecydowały się jednak zerwać z ulgową polityką dla swoich zasłużonych zawodników.
ZOBACZ Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach
Wszystko to z powodu wzrastających potrzeb pierwszej drużyny, a także rozwijającej się szkółki. Jeszcze nie wiadomo, kto dokładnie przejmie warsztaty po Chrisie i Jacku Holderach, ale wiadomo, że kolejka chętnych jest całkiem długa.
Może się okazać, że zmiana lokalizacji warsztatu będzie najłagodniejszą ze zmian, których w najbliższych miesiącach doświadczy młodszy z braci. Już wiadomo, że Jack niedługo zostanie ogłoszony jako nowy zawodnik Motoru Lublin, a w środowisku mówi się, że zmiana klubu ma także wiązać się z nowym teamem mechaników i zmianą podejścia do startów na żużlu.
Czytaj więcej:
Lebiediew opowiada o inwestycjach
Miśkowiak o swojej przyszłości