Żużel. Jakub Miśkowiak o medalach, kontuzji i swojej przyszłości we Włókniarzu [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak

- W karierze juniorskiej zdobyłem praktycznie wszystko, co sobie wymarzyłem. Kończę wiek młodzieżowca i przechodzę naturalnie do U24. Czy we Włókniarzu? Chcę zostać, ale na brak ofert nie narzekam – mówi Jakub Miśkowiak.

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Przede wszystkim gratulacje za zdobycie brązowego medalu SGP2, który zdobył pan rzutem na taśmę w ostatnim wyścigu trzeciej rundy zmagań. To chyba nie było łatwe zadanie, tym bardziej, że jechał pan z kontuzją ręki?

Jakub Miśkowiak, brązowy medalista SGP2: Dziękuję bardzo. Rzeczywiście, nie było łatwo, bo miałem ogromną stratę po dwóch turniejach. Początek zawodów w Toruniu też nie był łatwy. Później znaleźliśmy właściwe ustawienia i goniłem. Cały czas z tyłu głowy miałem to, że muszę do samego końca wygrywać wyścigi, łącznie z tym finałowym, żeby stanąć na podium. Medal to jednak medal.

Przyzna pan jednak, że w sporcie potrzeba odrobiny szczęścia? Gdyby nie upadek Mateusza Świdnickiego i powtórka finału, pewnie nie miałby pan medalu, bo w momencie przerwania wyścigu prowadził Wiktor Lampart…

To prawda. Wiktor Lampart był tego dnia bardzo szybki. Szczęście trzeba mieć w każdym sporcie, a w żużlu szczególnie. Zbieg szczęśliwych okoliczności dał mi kolejną szansę. Wykorzystałem ją, wygrałem finał i mam medal, co bardzo mnie cieszy.

ZOBACZ Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach

W sobotę zetknął się pan z atmosferą Grand Prix. Wcześniej jako rezerwowy, teraz już pełnoprawny uczestnik. Coś nowego?

Tak. Kilka razy byłem już co prawda rezerwowym, ale to coś innego niż świadomość, że będzie startowało się na równych prawach z rywalami przez wszystkie pięć wyścigów. Wcześniej w Warszawie udało mi się jeden wyścig zaliczyć. W Toruniu zbierałem zatem nowe doświadczenie.

Grand Prix to pewnie docelowe miejsce, w którym chciałby się pan znaleźć?

Z pewnością. Chciałbym ścigać się jako stały uczestnik cyklu. Jest to moje marzenie i będę do tego dążył.

Ma pan 21 lat i kończy wiek juniora. Bartosz Zmarzlik miał w tym wieku już medal IMŚ. Tutaj wiek nie gra chyba roli i nie ma na co czekać, tylko próbować spełniać te marzenia jak najszybciej?

Nie ma co się oglądać, że kończy się wiek juniora czy się jest za młodym do dorosłego Grand Prix. Trzeba puszczać sprzęgło i robić to, co najlepiej się potrafi, tak by przebić się do tej stałej stawki uczestników cyklu. Im szybciej się to zrobi, tym lepiej.

Kontuzja, której nabawił się pan podczas ostatniego finału IMP w Rzeszowie cały czas mocno panu doskwiera?

Tak. Czuję lekki dyskomfort w tej ręce. Na pewno to nie pomaga. Kiedy jednak dochodzi adrenalina i zakładam kask, staram się o tym już nie myśleć, tylko po prostu robić swoje.

Dużo zawodów jeszcze zostało panu do odjechania?

Po Grand Prix pozostał jeszcze Finał Drużynowych Mistrzostw Europy U23 w Tarnowie, który przełożono z 2 na 9 października. Być może jeszcze wystartuję w 4. Finale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Wszystko zależy od zdrowia. Maksymalnie jeszcze z dwie imprezy planuję zaliczyć i zakończę sezon.

Brązowy medal DMP z Włókniarzem daje satysfakcję czy też może jest lekki niedosyt, że to tylko brązowy krążek?

Liczyliśmy na coś więcej. Widziano nas przecież w finale z Motorem Lublin. Lekkie rozczarowanie zatem jest, ale dobrze, że zdobyliśmy ten medal. Bez miejsca na podium byłby dużo większy niedosyt. Koniec końców ten medal cieszy, bo sezon nie był przecież łatwy.

Dla pana również. Zaczął go pan z problemami i dopiero odrodzenie Jakuba Miśkowiaka napędziło zespół z Częstochowy. Dobrze pamiętam, że finał Srebrnego Kasku na torze w Ostrowie był dla pana przełomem?

Dokładnie. Zdecydowanie były to przełomowe zawody w tym sezonie. Po tym finale śmiałem się, że rok temu, także po Srebrnym Kasku, zacząłem notować bardzo dobre wyniki również w lidze. Liczyłem, że to będzie moment zwrotny, żeby wszystko zaczęło grać. W tym roku też to się potwierdziło. Wszystko układało się już później po mojej myśli.

Ten przełom to były tylko kwestie sprzętowe, które opanowaliście w teamie czy później, jak już sprzęt ruszył, to automatycznie siła mentalna wróciła?

Dopasowaliśmy sprzęt, bo mieliśmy z tym na początku sezonu kłopoty. Jak to się udało, wróciła też wiara w swoje możliwości i umiejętności. Kiedy jest się wolnym i przegrywa, to pewność siebie z automatu się traci. Te rzeczy współgrają ze sobą. Jak jest się szybkim, to od razu głowa też lepiej pracuje.

Można powiedzieć, że pana kariera juniorska szybko przeleciała. Pamiętam młodego 15-latka na torze w Ostrowie podczas egzaminu na licencję, a teraz stoi przede mną dorosły żużlowiec, kończący wiek młodzieżowca. Jest jakieś trofeum juniorskie, którego nie udało się panu zdobyć?

Pamiętam również tę licencję. Wydaje się, że to było tak niedawno, a minęło już sześć lat. Czas szybko leci. Generalnie w tym wieku juniorskim zdobyłem wszystko, co chciałem. Jestem z tego faktu bardzo zadowolony. Mam złoty medal IMŚ. W piątek dołożyłem brązowy do kolekcji. Ten medal także bardzo mnie cieszy. To zawsze jest medal mistrzostw świata i smakuje on bardzo dobrze. Jest to coś wyjątkowego. A jeśli chodzi o inne trofea, większość mam w kolekcji. Brązowy Kask zdobyłem, Srebrny również, tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski, w drużynie również. Nie udało mi się zdobyć złota w MMPPK. Mam także tytuł wicemistrza Europy juniorów. Nazbierało się tego trochę.

Teraz czeka pana przejście na zawodnika U-24. Nowe wyzwanie?

A jakże. Przechodzę do nowej kategorii wiekowej. Będę jeździł już jako senior. Nowe wyzwania, ale jestem naładowany optymizmem i dobrą energią przed przejściem do wieku seniorskiego.

Rozumiem, że we Włókniarzu Częstochowa, bo z tym klubem jest pan nadal kojarzony?

W sumie to jeszcze nie mamy nic ustalone, ale zobaczymy, jak to się potoczy. Nic nie jest jeszcze przesądzone. Teraz po sezonie będzie chwila czasu, to pomyślimy, jak to będzie.

Chce pan zostać w Częstochowie?

Myślę, że tak. Raczej będziemy chcieli. Na brak ofert nie narzekam. Wszystko się okaże wkrótce.

Zobacz także:
Zmarzlik zdradził, co powiedział Janowskiemu na podium
Złoto Zmarzlika, brąz Janowskiego

Źródło artykułu: