Torunianie na tegoroczne rozgrywki pozyskali Emila Sajfutdinowa, który miał być wiodącą postacią w For Nature Solutions Apatorze. Decyzje polityczne i bestialska napaść Rosji na Ukrainę miały też konsekwencje w innych dziedzinach życia. Środowisko żużlowe wykluczyło Rosjan z udziału w rozgrywkach.
Apator musiał więc radzić sobie bez zawodnika, wokół którego był budowany zespół. Drużyna została skonstruowana tak, że w tej sytuacji by odnosić zwycięstwa zawodzić nie mógł żaden z czwórki seniorów, a z tym bywało bardzo różnie. Do tego doszła sprawa domowego toru, który na początku rozgrywek nie sprzyjał miejscowym.
Robert Sawina stanął przed trudnym zadaniem opanowania tematu związanego z nawierzchnią i trzeba przyznać, że ta sztuka mu się udała. Owal na Motoarenie co prawda nie sprzyjał ściganiu, ale stał się atutem Apatora. Zespół potrafił wrócić do spotkania i je wygrać po fatalnym wejściu w mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów (w fazie zasadniczej), pokonał Motor Lublin, Betard Spartę Wrocław czy dwukrotnie zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Afera biletowa przed finałem! Sadowski tłumaczy, Michelsen i Miśkowiak wracają
- Myślę, że mimo wszystko trzeba doszukiwać się pozytywów. Było kilka kwestii, które zostały rozwiązane, m.in. ta związana z przygotowaniem toru. Stało się to później dla nas małym handicapem. Musimy też pamiętać o tym, że walczyliśmy z drużynami kompletnymi, gdzie wszystko było poukładane. Dlatego analizując to wszystko, to mam nadzieję, że wszyscy dostrzegą pozytywne zmiany, które w tym roku zadziały się w Toruniu - powiedział Robert Sawina w rozmowie z WP SportoweFakty, który w Apatorze pojawił się dopiero na początku tego roku po tym, jak torunianie zrezygnowali z Tomasza Bajerskiego.
- Z pewnością, gdy jeszcze byłem zawodnikiem toruńskiej drużyny, w późniejszym etapie życia, kiedy zakończyłem już czynną karierę żużlowca, myślałem o tym, aby kiedyś znaleźć się w Apatorze w roli trenera. Dlatego to dla mnie ogromne wyróżnienie, ale też bardzo duża odpowiedzialność za zespół, za wszystkie decyzje, które były podejmowane w tym roku - powiedział Sawina zapytany przez nas o to, jakim doświadczeniem było dla niego prowadzenie toruńskiej ekipy.
- Trafiłem na fajne środowisko, które okazało się bardzo przyjazne, jeśli chodzi o wsparcie w trudnych momentach. Mam tu na myśli mecze, które przegrywaliśmy. Cały czas otrzymywaliśmy wsparcie kibiców, którzy dodawali nam wiele otuchy, abyśmy próbowali i znajdowali rozwiązania na kolejne spotkania. Dla mnie był to czas bardzo pozytywny, obfitujący w dużą naukę. Od ponad 10 lat nie byłem w żadnych strukturach jeśli chodzi o organizację klubu żużlowego, także sporo rzeczy się pozmieniało - kontynuował.
Na razie nie wiadomo, czy współpraca Roberta Sawiny w roli trenera z Apatorem będzie kontynuowana. - Uważam, że w pierwszej kolejności moja praca powinna zostać poddana ocenie nie tylko działaczy klubu, ale też kibiców i całego toruńskiego środowiska. Później ja mogę zastanawiać się, co dalej. Czy dalej brnąć w ten bardzo trudny temat, jakim jest prowadzenie zespołu. Myślę, że jeszcze to chwilę potrwa, zanim te decyzje zostaną podjęte - skomentował.
- Mamy przed sobą jeszcze organizację turnieju Grand Prix i musimy dać swoje wsparcie, aby te zawody były dobre, tor był odpowiednio przygotowany. Przed nami zatem jeszcze tydzień ciężkiej pracy, a dopiero później będzie czas na decyzje - dodał na koniec szkoleniowiec czwartej drużyny PGE Ekstraligi w roku 2022.
Czytaj również:
- Apator zaszedł wysoko. Teraz odczuwają niedosyt
- Apator miał apetyt na brązowy medal