Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Dziesięć punktów przewagi Wilków przed meczem rewanżowym - to dużo czy mało?
Tobiasz Musielak, zawodnik Cellfast Wilków Krosno: To dużo w sensie takim, że zrobiliśmy to na tak dobrej i mocnej drużynie jaką jest Falubaz, a mało bo jedziemy na teren gości do Zielonej Góry. Mimo wszystko uważam, że powinniśmy cieszyć się z takiej dziesięciopunktowej przewagi. W finale spotykają się dwie najlepsze drużyny. Na przestrzeni sezonu tak to wyglądało.
Z jakimi nastrojami przyjeżdżacie do Zielonej Góry? Jest optymizm?
Oczywiście, bardzo duży. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni.
Czy jakoś szczególnie przygotowujecie się do tego pojedynku?
Udało się trochę oszukać pogodę i potrenować w Częstochowie dzięki uprzejmości Włókniarza, tak że wszystko jest dobrze. Chcieliśmy pojeździć na w miarę podobnym torze. Braliśmy pod uwagę nawierzchnię toru, gdyż geometria nieco się róźni. Teraz przygotowujemy się sprzętowo i pakujemy do Zielonej Góry walczyć o awans.
ZOBACZ WIDEO Zmiana potrzebna jest od zaraz? Znany dziennikarz o regulaminie: Jak się chce to można
Poprzedni wasz mecz w rundzie zasadniczej zakończył się dość wysoką przegraną, jednak pamiętamy, że nie wystąpili wówczas Vaclav Milik i Andrzej Lebiediew. Tym razem tanio skóry nie sprzedacie.
Wtedy jechaliśmy bez bardzo doświadczonych zawodników, więc uważam, że teraz zrobią więcej punktów, niż wówczas osiągnęliśmy dzięki "ZZ". Myślę, że to, iż nie wystąpili w tamtym meczu nie będzie dla nich problemem. Sami widzimy jaka jest pogoda, to zupełnie inna część sezonu, więc nawet te przełożenia mogą trafić do śmietnika.
Spoglądając na twoje zdobycze punktowe na zielonogórskim torze, można zauważyć, że dobrze się czujesz przy W69.
Nie ukrywam, lubię ten tor, jestem z Leszna i miałem setki okazji do jazdy tam. Nie zawsze te wyniki może były aż tak dobre jakbym chciał, ale w ostatnim czasie notuje tam dobre występy. Cieszę się więc, że finał jest akurat w Zielonej Górze, bo będę jeździł na owalu, który rzeczywiście jest jednym z moich ulubionych.
Masz również bliżej do Zielonej Góry ze swojego domu.
To niewątpliwie dodatkowy plus (śmiech - dop. red.).
Czy po pierwszym spotkaniu finałowym macie lekki niedosyt? Czy myślicie o tym, że ta przewaga mogła być jeszcze większa?
Tak, na pewno. Mimo wszystko pogubiliśmy parę punktów na trasie. Taki jest jednak żużel, więc lepiej skupić się na niedzielnym pojedynku. Mimo wszystko musimy być zadowoleni, że jedziemy tam z przewagą dziesięciu punktów, bo przed meczem bralibyśmy to w ciemno.
Szkoda, że obecnie to pogoda dyktuje nieco warunki.
Z pewnością chcielibyśmy dobrego widowiska przy fajnej pogodzie. Kibice pewnie są podobnego zdania. Mamy jednak co mamy, nadeszła jesień i liczymy, że pogoda nie spłata nam figla i na te kilka godzin to słońce nad Zieloną Górą zaświeci.
Widać w was wielką wolę walki. Zaś samo Krosno żyje żużlem. Awans drużyny byłby naprawdę czymś wielkim.
Mamy tego świadomość. Jesteśmy fajnie nastawieni, bo faktycznie widać to, że nie jedziemy tylko dla siebie i swoich wyników, tylko dla miasta, dla tych kibiców, którzy z niecierpliwością czekają na upragniony awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, którego w przeszłości nigdy nie było. Bardzo chcemy wygrać, a jak będzie pokaże czas.
Zaledwie dwa lata temu Wilki biły się o awans do eWinner 1.Ligi. To fajnie być częścią takiej historii...
To prawda. Od zeszłego roku skład się za bardzo nie zmieniał, więc dla nas zawodników jest to szczególne, gdyż robimy ten progres i wspieramy się wszyscy razem. To z pewnością nas buduje i może być kluczem do sukcesu.
Czytaj także:
- W Lublinie trwa walka o finał
- Trzech Polaków wstrzymuje giełdę transferową