Ostatecznie w rundzie kwalifikacyjnej, w której zwyciężył Dominik Kubera, młody Duńczyk zajął szóste miejsce z 10 punktami, a do turnieju w Glasgow, który odbędzie się 20 sierpnia awansowała najlepsza czwórka. Hansen zdradził, że na nietypowym torze najważniejsze jest myślenie i przyznał się, że nie wszystko poszło po jego myśli.
- Ten tor był trochę dziwny. Jest on jednak dobry, tylko należy dobrze się do niego dopasować i dużo na nim myśleć. Nawet, gdy wygra się tu start, to później trzeba sporo kombinować. Sam popełniłem chyba trochę błędów, jeśli chodzi o ustawienia. Dopiero w ostatnim biegu czułem się już zdecydowanie lepiej - mówił po zawodach Patrick Hansen, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Rzadko spotyka się taką geometrię toru, jak w Nagyhalasz. Owal ten jest krótki, czasami pozwala jednak atakować niemal z każdej pozycji. Kibice w zawodach niejednokrotnie byli świadkami, jak niektórzy zawodnicy po przegranym starcie potrafili przedostać się na czołowe lokaty w swoich wyścigach.
ZOBACZ WIDEO Co musi się stać, by Leszek Demski przestał publicznie oceniać sędziów?
To miejsce na razie mu nie służyło
- Ja używałem w tym turnieju tego samego silnika, co dzień wcześniej w meczu ligowym w Ostrowie. Może to był jednak błąd, bo on był chyba za mocny na ten tor. Miał za wysokie obroty. W jednym wyścigu jechałem na lepszej pozycji, kiedy wyprzedził mnie Oliver Berntzon, bo po prostu sprzęt był za mocny. Dopiero przed ostatnim biegiem zrobiliśmy sporą zmianę i później było już zdecydowanie lepiej - zaznaczył młody Duńczyk.
Jak się okazało, sobotnia wizyta w Nagyhalasz nie była dla Hansena pierwszą. Wcześniej rywalizował on już na tym torze w rundzie kwalifikacyjnej do Indywidualnych Mistrzostw Europy. Nie udało mu się jednak zająć miejsca w czołowej piątce i tym samym awansować do SEC Challenge, a rywalizację zakończył na 8. miejscu z ośmioma punktami na koncie.
- Startowałem na tym torze już w ubiegłym roku, a w tym byłem tu nawet trzy tygodnie wcześniej, na eliminacjach do SEC. Wtedy też miałem problem, tylko innego rodzaju, więc zawody w tym miejscu nie były dla mnie do końca udane. Mam nadzieję, że gdy przyjadę tutaj następnym razem, to mój występ będzie lepszy - dodał.
W ostatnich sezonach widoczny progres
Nasz rozmówca w tym roku kończy 24 lata, a teraz otarł się o GP Challenge. Czy zatem w kolejnych sezonach będzie on podejmował ponownie to wyzwanie i walczył o awans do finału eliminacji do żużlowej elity?
- Taki jest cel. W ostatnich kilku latach naprawdę zanotowałem spory progres. Myślę, że będzie tylko lepiej i mam taką nadzieję. Jeśli jednak chce się jechać w Grand Prix, to trzeba do tego być maksymalnie przygotowanym. Teraz oczywiście chciałem awansować, ale nic się jeszcze nie stało. Gorzej jednak było trzy tygodnie wcześniej, gdy liczyłem na awans do SEC Challenge. To był mój główny cel, ponieważ w tamtym roku startowałem w finałach Indywidualnych Mistrzostw Europy, a w tym niestety nie będę. Jest jednak tak, a nie inaczej.
Występy Hansena w Moje Bermudy Stal Gorzów były w tym sezonie zmienne. Sam zainteresowany jest tego świadomy, choć podkreśla, że w poprzednim meczu ligowym, w którym zdobył on 8 punktów z bonusem, było już lepiej.
Tęsknił za torem w Ostrowie
- Początek sezonu miałem dobry. Później nastąpiło trochę kłopotów ze sprzętem, tak jak wspominałem również na tym węgierskim torze we wcześniejszym występie. Generalnie w całym maju miałem sporo problemów. Myślę, że poznaliśmy przyczyny, a już w meczu ligowym w Ostrowie było lepiej. Nie do końca jeszcze tak, jak chciałem, ale zdecydowanie widać było poprawę. W tych zawodach na Węgrzech mój silnik też miał sporo mocy, może nawet trochę za dużo - wyjaśnił.
Właśnie dzień przed zawodami w Nagyhalasz Hansen startował w PGE Ekstralidze w Ostrowie Wielkopolskim. Wcześniej jeździł tam i był liderem w eWinner 1. Lidze na pozycji zawodnika do lat 24. Jak zatem przywitali go kibice gdy ponownie wrócił w to miejsce?
- Było bardzo miło. Nie pojawiały się żadne gwizdy, czy coś podobnego. Była miła atmosfera i bardzo fajnie. Lubię jeździć w Ostrowie i cieszyłem się na ten powrót. Ten tor jest fajny, tęskniłem za nim, bo jestem do niego bardzo dobrze dopasowany, nawet, gdy w tym roku jest on nieco inny. Na swój ostatni bieg, który wygrałem, dobrałem już lepsze ustawienia - przyznał.
Znalezienie miejsca w PGE Ekstralidze będzie trudne
W ostatnim czasie wokół gorzowskiego klubu zrobiło się głośno z powodów, niezwiązanych z żużlem, do aresztu trafił bowiem prezes tego ośrodka Marek Grzyb. Zapytaliśmy zatem reprezentanta Danii, czy w związku z tym czuje on jakieś obawy i czy z tyłu głowy zawodnik o tym myśli, czy stara się do tego nie przywiązywać uwagi.
- Da się o tym nie myśleć, ponieważ to nie ma żadnego związku z klubem. Jest on nadal na dobrej, stabilnej pozycji. Klub cały czas działa normalnie i cały czas jest dobra atmosfera, dlatego w ogóle o tym nie myślę - wyjaśnił krótko.
Pod koniec października nasz rozmówca skończy 24 lata. Dalsza droga jego kariery w przyszłym sezonie pozostaje zatem niewiadomą, ponieważ będzie on już starszym seniorem, z brakiem zagwarantowanego miejsca w składzie dla zawodników z rocznika 1998 i starszych. Czy myśli już zatem o kolejnych rozgrywkach i gdzie widziałby się w 2023 roku?
- Sądzę, że jest jeszcze wcześnie. Przed nami cały czas dużo pracy w Stali Gorzów. Nie jest żadnym sekretem, że naszym celem jest zdobycie złotych medali w lidze. Na tym głównie trzeba się skupić, bo gdy kombinuje się i myśli już o następnym sezonie, to nie można być w 100 proc. skoncentrowanym na swojej pracy. Jeszcze nie wiem, co mnie czeka, choć oczywiście uważam, że ciężko będzie mi dostać miejsce w Ekstralidze, gdy będę już seniorem. Jeśli jednak notowałbym dobre wyniki przez resztę sezonu, to pojawiłyby się jakieś możliwości - podkreślił na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Patrick Hansen.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Dominik Kubera: To jest bardzo złe, że tak niesamowicie wszystko nam idzie [WYWIAD]
Zawiódł ich nie tylko Holder. Menadżer wskazuje, co jeszcze zadecydowało o porażce Apatora