Motor Lublin rzutem na taśmę wywalczył remis we Wrocławiu, wygrywając podwójnie ostatni bieg. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, przez co wynik końcowy nie może dziwić.
- Chyba wyszło sprawiedliwie. Od początku do końca było ciekawie, a wynik oscylował w okolicach remisu - powiedział Jarosław Hampel w pomeczowej mixzonie na antenie Canal+ Sport 5.
Doświadczony zawodnik ma za sobą kolejny udany występ, bowiem zdobył 11 punktów z bonusem, jednak w trakcie meczu rozzłościła go pewna sytuacja, a dokładnie zachowanie kierownika startu, który nadmiernie ingerował w jego ustawienie pod taśmą.
ZOBACZ WIDEO Co musi się stać, by Leszek Demski przestał publicznie oceniać sędziów?
- Krzyczałem do kierownika pod kaskiem coś w stylu "wypad stąd!". To dekoncentruje i warto o tym wspomnieć, ponieważ musimy stać nie dalej niż 10 centymetrów od taśmy. Ja stałem jakieś pięć centymetrów od niej, a kierownik i tak jeszcze mnie przybliżał. Tak nie powinno być - mówił Hampel.
Następnie żużlowiec Motoru Lublin skupił się na bardziej sportowych aspektach. Opowiedział m.in. o tym, że w swoim przedostatnim starcie popełnił błąd, nie decydując się na jakiekolwiek zmiany w sprzęcie.
- Zmieniliśmy ustawienia na 15. bieg i zadziałało. Teraz już wiem, że należało to zrobić wyścig wcześniej. To są jednak trudne decyzje do podjęcia i nie zawsze się wszystko wie. Mogę po prostu wyciągnąć wnioski - stwierdził.
- Jako drużyna po każdej serii rozmawiamy na temat ustawień, ale nie u każdego działa to tak samo. Nie ma złotej recepty dla wszystkich motocykli. Ten tor był trochę dziwny, w pewnym momencie byliśmy zdziwieni, że szeroka tak niesie, ale za chwilę znów niósł krawężnik - dodał.
Swoimi spostrzeżeniami po zakończeniu spotkania podzielił się także Gleb Czugunow, który odjechał niezłe zawody, choć końcówka nie była najlepsza w jego wykonaniu.
- Na początku było bardzo dobrze, byłem szybki, ale pod koniec meczu straciłem prędkość. Zaryzykowałem z przełożeniami na 15. bieg i dobrze wyciągnęło mnie ze startu, jednak Jarek był jeszcze lepszy i założył mnie - powiedział.
Zawodnik Betard Sparty Wrocław odniósł się również do sytuacji, w której upadł na tor, a wykluczony z biegu został Mikkel Michelsen.
- Rozmawiałem o tym z Mikkelem. Ta decyzja aż tak mnie nie zaskoczyła, jednak wiedziałem, że to taka sytuacja 50 na 50. Nie widziałem go, ale kierowałem się w lewą stronę, gdy on się napędzał. Przestraszyłem się, a przednie koło uciekło mi do przodu przy dużej prędkości, nie spodziewałem się tego - szczerze przyznał Czugunow.
Zobacz także: Żużel. Falubaz wstał z kolan, ale bonusu nie obronił. Polonia wygrała za trzy punkty!
Zobacz także: Żużel. Niespodzianka w Łodzi! Trans MF Landshut Devils lepsze od Orła!