Żużel. W jeździe Jeppesena wreszcie coś drgnęło. "Zrobiłem krok do przodu"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen

Pięć punktów z dwoma bonusami - taki rezultat osiągnął w piątkowy wieczór Jonas Jeppesen w starciu swojej drużyny zielona-energia.com Włókniarza z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz (65:25). Duńczyk przyznaje, że przed nim wciąż wiele nauki.

Dla Jonasa Jeppesena tegoroczny sezon jest mocno sinusoidalny. Duńczyk potrafi pojechać świetne zawody w lidze duńskiej, wykręcić niezły wynik w U24 Ekstralidze, ale kiedy przychodzi mecz PGE Ekstraligi, jego dyspozycja niejako obraca się o 180 stopni, a sam żużlowiec wygląda tak, jakby potracił wszystkie swoje jeździeckie umiejętności.

W piątkowy wieczór w meczu z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz przy swoim nazwisku zapisał tylko pięć punktów i dwa bonusy. Był jedynym zawodnikiem gospodarzy, przy którego nazwisku pojawiło się zero, nie wliczając w to wykluczonego w jednym biegu Kacpra Woryny. Para Jeppesen - Woryna przegrała jedyny przez "Lwy" wyścig w stosunku 1:5. Całe spotkanie zakończyło się jednak zdecydowanym triumfem zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa - 65:25.

- Patrząc na tablicę wyników, to odnieśliśmy ogromne zwycięstwo. To było świetne spotkanie w naszym wykonaniu. Nasi kibice cały czas nas wspierali. Nasz tor był bardzo dobrze przygotowany. Wszyscy w zespole dorzucali bardzo ważne punkty. To były fajne zawody, ja jestem zadowolony ze swojego wyniku. Chciałem dorzucić jeszcze kilka punktów, ale spróbowaliśmy kilku innych rzeczy, żebyśmy byli mądrzejsi - powiedział w pomeczowej Ekstraliga Media Center, Jonas Jeppesen.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik pogubił się sprzętowo? Chomski zdradza szczegóły przygotowań Słowaka

W piątkowy wieczór kibicom Włókniarza z pewnością podobać się mógł pierwszy start Jeppesena. 24-latek przez długi czas jechał na trzeciej pozycji, ale na ostatnim łuku przeprowadził atak przy krawężniku, który pozwolił mu wyjechać przed Frederika Jakobsena i wywalczyć dwa "oczka" z bonusem. W kolejnej fazie zmagań na konto jeźdźca z Esbjerg wpadły: zerówka, jedynka i kolejna dwójka z bonusem.

- Myślę, że było w porządku. To nadal nie jest to, czego bym oczekiwał, ale zrobiłem krok do przodu. Przynajmniej spróbowałem kilku rzeczy, które nie działały najlepiej, ale teraz wróciliśmy do tego i działało to już lepiej. Muszę się jeszcze wiele nauczyć i czuję. Potrzebuję jeszcze trochę wiedzy i doświadczenia, ale cały czas pracujemy nad tym - dodał żużlowiec.

Sporym mankamentem Jeppesena w tym sezonie jest przede wszystkim moment startowy, a jak doskonale wiemy, start w wielu przypadkach jest kluczem do sukcesu. Zawodnik zielona-energia.com Włókniarza przyznaje, że próbuje różnych rzeczy, aby poprawić wyjście spod taśmy, ale nie wszystko mu wychodzi.

- Jak już powiedziałem, ostatnio zmieniliśmy kilka rzeczy i teraz było lepiej. Tak to powinno wyglądać. Cały czas się uczę. W piątek nie było perfekcyjnie, trochę pomyliłem się w niektórych aspektach, ale mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.

Jonas Jeppesen i Leon Madsen świętujący podwójne zwycięstwo
Jonas Jeppesen i Leon Madsen świętujący podwójne zwycięstwo

Teraz w PGE Ekstralidze chwila przerwy, bowiem przed nami inauguracja Speedway Grand Prix 2 oraz 3. runda Speedway Grand Prix na torze w czeskiej Pradze. Najlepsza żużlowa liga świata powróci 3 czerwca. Wówczas podopieczni Lecha Kędziory udadzą się do Torunia. W ubiegłym sezonie Włókniarz triumfował tam 49:41, a Jeppesen wykręcił osiem punktów i dwa bonusy.

- Mam nadzieję, że pojedziemy tam i wygramy. Liczę, że mogę bazować na moim dzisiejszym występie. Chcę dorzucić kilka ważnych punktów, a mam stamtąd dobre doświadczenie. Oczywiście damy z siebie wszystko i mam nadzieję, że wygramy to spotkanie - podsumował Duńczyk.

Czytaj także:
Kasprzak o wypadku z Woryną: Nie można tak robić
"Zaliczyliśmy ogromną wtopę". Burza wokół półfinału IMP

Źródło artykułu: