Kolejność czołowej trójki nie jest żadnym zaskoczeniem, gdyż medale wywalczyły trzy kraje dysponujące obecnie zdecydowanie najlepszymi składami. Mimo to zarówno Norwegowie jak i Niemcy mieli biathlonistów, którzy wypadli nieco słabiej i praktycznie zaprzepaścili szanse na złote medale. W ekipie norweskiej aż trzykrotnie podczas drugiego strzelania dobierał pociski młody Rune Bratsveen, który na dodatek nie jest jeszcze szczególnie dobrym biegaczem i na trasie poniósł pewną stratę. Z kolei wśród Niemców fatalnie na strzelnicy spisali się Michael Roesch i Andreas Birnbacher, którzy musieli pokonywać po jednej karnej rundzie i dobre występy Alexandra Wolfa oraz Michaela Greisa pozwoliły jedynie na wywalczenie brązowego medalu.
Zdecydowanie najlepiej zaprezentowali się Rosjanie, którzy tylko pięć razy musieli dobierać dodatkowe pociski, dobrze pobiegli i od połowy rywalizacji mieli już pewne prowadzenie. Zwycięski zespól startował w składzie Iwan Czerezow, Nikołaj Krugłow, Dmitrij Jaroszenko i Maksim Czudow, zatem w optymalnym i obecnie najmocniejszym zestawieniu.
W stawce dwudziestu czterech sztafet znaleźli się również Polacy, jednak od samego początku nie liczyli się w walce o dobre miejsca. Biegnący na pierwszej zmianie Adam Kwak dobierał aż pięć razy, wolno pobiegł i nasz zespół nawet przez chwilę nie plasował się wysoko. Swój debiut w zawodach tej rangi zanotował Łukasz Szczurek, były mistrz świata juniorów młodszych. Zawodnik uważany za największą polską nadzieję dobrze rozpoczął swój występ, jednak podczas drugiego strzelania mocno pudłował i biegał karną rundę. Oprócz Kwaka i Szczurka w polskim zespole znaleźli się także Krzysztof Pływaczyk i Tomasz Sikora.