W drugiej serii sobotnich zawodów Gregor Schlierenzauer uzyskał 130 metrów, jednak nie ustał swojego skoku. Austriak przez kilkadziesiąt sekund nie wstawał i choć ostatecznie zdołał o własnych siłach opuścić zeskok to i tak niezbędna była wizyta w szpitalu. Schlierenzauer uskarżał się bowiem między innymi na ból żeber, a także pluł krwią. - Ze względów bezpieczeństwa badanie było koniecznie. Lekarze wszystko sprawdzili, kości mam całe, skończyło się więc na kilku siniakach, na szczęście nie jest to nic poważnego. Upadek był spowodowany ilością śniegu na zeskoku. Robiłem co mogłem, ale nie mogłem utrzymać równowagi i uniknąć upadku, niestety - powiedział Schlierenzauer.
Austriacki skoczek nie zdecydował jeszcze czy weźmie udział w niedzielnym konkursie, który również odbędzie się w Engelbergu. Decyzję ma podjąć rano w dniu zawodów. Schlierenzauer uważa, że start będzie miał sens tylko jeśli on sam będzie w optymalnej dyspozycji.