O ile Felix Gottwald już wcześniej zapowiedział, że wraca aby wygrywać, o tyle Hannu Manninen był bardziej powściągliwy i unikał jednoznacznych wypowiedzi na temat swych szans. W ośrodku narciarskim Ounasvaara w Rovaniemi w pierwszych zawodach pozwalających sprawdzić formę obaj wielcy powracający po przerwie ze zbyt wcześnie ogłoszonych sportowych emerytur błysnęli formą i jak za dawnych lat pokazali młodszym rywalom swoje umiejętności.
Po konkursie skoków prowadził wprawdzie Anssi Koivuranta, który uzyskał 97 metrów, jednak tuż za nim, ex aequo z Jaakko Tallusem, Janne Ryynaenenem i Bernhardem Gruberem, był Manninen, który zadziwił bardzo dobrym skokiem na odległość 94 metrów. Na trasie biegu na dystansie 10 kilometrów Fin jak zwykle był mocny, jednak nawet on nie miał szans w pojedynku z Felixem Gottwaldem. Austriak nie błysnął może na skoczni, jednak w biegu odrobił wszystkie straty i nie dał rywalom najmniejszych szans wygrywając ze sporą zaliczką dwudziestu sześciu sekund nad grupką w składzie Manninen, Mario Stecher i Koivuranta, która w takiej kolejności dobiegła na metę. Kolejni Austriacy, Christoph Bieler i wspomniany Gruber, byli wolniejsi od swojego rodaka już o ponad czterdzieści sekund.
Po zawodach Annsi Koivuranta przyznał, że nie dziwi go udany powrót Manninena po ponad rocznej przerwie. - Spodziewałem się, że skoro wraca, to po to żeby być znów na samym szczycie. Co do mnie, ostatnio nie trenowałem po szczepionce przeciwko świńskiej grypie, której mój organizm nie przyjął zbyt dobrze. Lekarz powiedział jednak, że mogę wystartować i tak też uczyniłem – powiedział zdobywca Kryształowej Kuli w ostatnim sezonie.