Agnieszka Skrzypulec: Nie spodziewałam się takiej przewagi

Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ
Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ

- Cieszę się, że wygrałyśmy z tak dużą przewagą nad resztą stawki. Nie spodziewałam się tego, bo nie wiedziałam czego oczekiwać po tym starcie - powiedziała naszemu dziennikarzowi Agnieszka Skrzypulec po zakończonym Pucharze PZŻ.

W dniach 26-28 maja w Krynicy Morskiej odbyła się druga część Pucharu Polskiego Związku Żeglarskiego. W regatach na Zalewie Wiślanym wystartowało 289 zawodników z 47 klubów. To już drugi rok z rzędu kiedy Krynica jest bazą Pucharu PZŻ. Jest to impreza, która tradycyjnie rozpoczyna sportowy sezon żeglarski w Polsce. W drugi weekend zawodów rywalizowali głównie juniorzy i członkowie reprezentacji młodzieżowych. Jednak na starcie pojawili się także żeglarze jednej z klas olimpijskich, a mianowicie przedstawiciele klasy 470. Tutaj zdecydowanie najlepsze okazały się Agnieszka Skrzypulec i Irmina Mrózek Gliszczynska (SEJK Pogoń Szczecin/ChKŻ Chojnice), które nie dały szans nawet załogom męskim.

- Te regaty potraktowałyśmy bardzo treningowo od pierwszego aż do ostatniego wyścigu. Cieszę się, że wygrałyśmy z tak dużą przewagą nad resztą stawki. Nie spodziewałam się tego, bo nie wiedziałam czego oczekiwać po tym Pucharze PZŻ. To był bardzo dobry trening, mieliśmy osiem wyścigów w fajnych warunkach wietrznych więc jesteśmy bardzo zadowolone - powiedziała Agnieszka Skrzypulec.

Obawy były podyktowane tym, że jej załogantka Irmina dopiero wróciła po operacji więzadła w kolanie oraz przebytej rehabilitacji. Występ na Pucharze PZŻ był dla niej pierwszy startem od siedmiu i pół miesiąca. W piątek i niedzielę zawodnicy klasy 470 mieli przeprowadzone po cztery wyścigi, gdzie zazwyczaj na regatach międzynarodowych są dwa starty dziennie. Wyjątkiem jest nadrabianie wyścigów, które nie odbyły się w poprzedni dzień z powodu zbyt słabego lub zbyt silnego wiatru. W związku z tym regaty w Polsce były wyjątkowo wymagające fizycznie.

- W pewnym momencie przyszła mi do głowy myśl, żeby zrezygnować z ostatniego wyścigu. Byłam już bardzo zmęczona i miałyśmy taką przewagę punktową nad pozostałymi załogami, że nie przeszkodziłoby nam to w wygraniu całych regat. Ale jednak pomyślałam sobie: "No dobrze, dla Irminy popłynę ten ostatni wyścig. Dla jej treningu" - przedstawiła sytuację z uśmiechem na twarzy sterniczka najlepszej polskiej załogi.

[color=black]ZOBACZ WIDEO PA: znakomite widowisko i triumf Arsenalu. Zobacz skrót meczu z Chelsea Londyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

[/color]

Sama Irmina, podczas sobotniej rozmowy, mówiła o tym, że chce spędzać jak najwięcej czasu na wodzie, żeby najszybciej jak to możliwe wrócić do wysokiej formy. - Chciałabym spędzać jak najwięcej czasu na wodzie. Myślę, że dużo dałoby mi pływanie w jakichkolwiek warunkach - oznajmiła Irmina Mrózek Gliszczynska.

Jak pokazały dwa ostatnie weekendy, panują tutaj bardzo dobre warunki żeglarskie. Chociaż nie zawsze jest tak dobrze, bo przed rokiem wiatru było jak na lekarstwo. W zeszłym roku Agnieszka z Irminą tu nie stratowały, ale nasza sterniczka miała okazję zapoznać się z miejscowym akwenem w sierpniu po powrocie z igrzysk.

- Co prawda nie startowałam tutaj na zeszłorocznej edycji, ale przyjechałam na ten akwen po igrzyskach w Rio, żeby ścigać się w mistrzostwach Polski klasy 505. Niestety mieliśmy wtedy duże problemy z wiatrem i z powodu jego braku zostały rozegrane chyba tylko trzy wyścigi. Ale była to zupełnie inna pora roku. Teraz mamy koniec maja i warunki wietrzne były bardzo dobre. Co prawda jeden dzień musieliśmy czekać na brzegu, ale piątek i niedziela całkowicie nam to zrekompensowały - oznajmiła Skrzypulec.

Rzeczywiście w minioną sobotę wiało znacznie słabiej niż w piątek oraz niedzielę i większość zawodników nie zeszła na wodę Zalewu Wiślanego. Jedynymi, którzy rywalizowali w taką pogodę byli juniorzy windsurfingowej klasy RS:X. Jednak takie jest żeglarstwo i człowiek nie jest w stanie zapanować nad siłami natury. Podobnego zdania jest także prezes Polskiego Związku Żeglarskiego.

- Taka pogoda może zdarzyć się wszędzie. Nawet na igrzyskach olimpijskich zdarzają się dni w których nie ma wiatru więc nie da się ukryć, że w żeglarstwie jesteśmy bardzo uzależnieni od natury. To stanowi również swego rodzaju uroki i jest to pewien element rywalizacji. Na pewno nie można powiedzieć, że to zniechęca - powiedział Tomasz Chamera.

Poza warunkami wietrznymi, które panowały w dwa ostatnie weekendy w Krynicy Morskiej, wielu zawodników oraz trenerów chwali wyremontowany i oddany do ponownego użytku w lipcu 2012 roku tamtejszy port. Poza tym w jego pobliżu jest dużo miejsca na sprzęt zawodników.

- Warunki są bardzo dobre i niczego tu nie brakuje - stwierdziła Agnieszka i pozwoliła sobie na odrobinę humoru. - Może brakuje nam tutaj w porcie pryszniców i dobrej kawy z ekspresu. Wtedy byłabym wniebowzięta - zakończyła roześmiana Agnieszka Skrzypulec.

Komentarze (0)