[tag=13894]
Międzynarodowy Komitet Olimpijski[/tag] tak bardzo chciał się odciąć od polityki, że odwrócił głowę, gdy zabijano człowieka. Ta organizacja jest dziś etycznym i moralnym wrakiem.
Thomas Bach, szef MKOl, oczywiście wyraził zaniepokojenie, bardzo przejął się tą sprawą, a po egzekucji irańskiego sportowca w specjalnym komunikacie stwierdził nawet, że jest w szoku. Tyle że kilka dni wcześniej stwierdził, że MKOl "musi szanować suwerenność wymiarów sprawiedliwości niepodległych krajów".
Naprawdę musi? Przypomnijmy, że według dostępnych informacji Iran skazał sportowca na śmierć za udział w pokojowych protestach. Jego braci torturowano i wsadzono do więzienia na 27 i 54 lata. Sam Navid Afkari został skazany za zabójstwo, wbrew dowodom, w pokazowym procesie. Jak zapewniali aktywiści oraz przedstawiciele rodziny sportowca, do winy przyznał się on dopiero pod wpływem tortur. MKOl mógł zrobić wiele dla ratowania życia sportowca. Choćby zagrozić Iranowi wykluczeniem z międzynarodowej społeczności sportowców, czego domagało się wiele organizacji oraz komentatorów. MKOl może przyczynić się do zmiany myślenia w krajach, gdzie łamane są prawa człowieka, ale odwraca głowę, zasłaniając się "czystością sportu".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jeden cios i po walce! Spektakularny nokaut w Rosji
Zasada numer 50 karty olimpijskiej mówi, że "Podczas igrzysk olimpijskich nie może być żadnej demonstracji politycznej, religijnej ani rasowej propagandy". MKOl tłumaczy, że igrzyska muszą koncentrować się na zmaganiach sportowców, sporcie oraz międzynarodowej jedności i harmonii, którą ruch olimpijski chce promować.
O ile jestem w stanie zrozumieć, że zakazuje się sportowcom wykonywania politycznych gestów, nie potrafię zrozumieć braku poważnej reakcji w przypadku zagrożenia życia jednego z nich. MKOl broni się przed ingerencją w politykę, jednak czy miał moralne prawo to robić, gdy ważyła się sprawa najistotniejsza: właśnie życia i śmierci człowieka?
Pewnie wiele osób - ze względu na proporcje - uzna to za przesadę, jednak przypomina mi to brak ingerencji wojsk holenderskich w Srebrenicy. Wtedy poleciały głowy, a wiele osób z najwyższych stanowisk wojskowych zostało zhańbionych na zawsze. MKOl w sprawie irańskiego sportowca mógł zrobić znacznie więcej, niż tylko zabrać głos. Mam wrażenie, że Thomas Bach wygłosił dyżurną formułkę i jednocześnie zamknął oczy.
Zapasy to sport narodowy Iranu, na ostatnich igrzyskach kraj ten zdobył 5 medali w tej dyscyplinie, a 9 ogółem. Wiadomo, że wykluczenie zawsze jest dużym ciosem. Po II wojnie światowej dwa największe państwa osi, Niemcy oraz Japonia, a także Rumunia (sojusznik) zostały wyrzucone z igrzysk 1952 roku. Między 1964 a 1988 nie było problemu z wykluczeniem z igrzysk olimpijskich reprezentacji RPA, w czasie gdy panował tam apartheid.
Z drugiej strony MKOl długo bronił się przed upamiętnieniem ofiar zamachu w Monachium, jakby bał się reakcji krajów arabskich. Podobne wrażenie można odnieść teraz. A przecież wystarczyła sama groźba. Czy życie ludzkie nie jest tego warte?
Dziś, już po egzekucji, kilka organizacji zrzeszających sportowców domaga się wykluczenia Iranu z międzynarodowych zawodów. Dla Thomasa Bacha powinna być to sprawa honoru.