Pokazał Rosjanom i Białorusinom filmy z wojny. Wymowne reakcje

Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: Parwiz Nasibow
Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: Parwiz Nasibow

Parwiz Nasibow to srebrny medalista igrzysk olimpijskich Tokio 2020. Ukraiński zapaśnik próbował swoim znajomym w Rosji i na Białorusi opowiedzieć o dramacie ojczyzny. Większość jego rozmówców nie chciała o tym słyszeć.

W tym artykule dowiesz się o:

24 lutego 2024 roku minęły dwa lata od momentu, w którym Rosja zaatakowała Ukrainę. Chociaż rosyjscy żołnierze nadal dokonują mordów na niewinnej ludności na polecenie Władimira Putina, to Międzynarodowy Komitet Olimpijski nieco zmienił politykę względem sportowców z krajów wspierających agresję.

Podczas nadchodzących igrzysk olimpijskich w Paryżu przedstawiciele Rosji i Białorusi będą mogli rywalizować o medale, o ile zgodzą się na występ pod neutralną flagą i nie chwalili dotąd rosyjskiej inwazji na Ukrainę, jak i nie należą do klubów sportowych powiązanych z wojskiem.

Decyzji MKOl nie potrafią zrozumieć Ukraińcy, którzy od dwóch lat dzielnie bronią się przed najeźdźcą. W tym gronie znajduje się Parwiz Nasibow. Ukraiński zapaśnik, wicemistrz olimpijski z Tokio 2020, próbował opowiedzieć znajomym z Rosji o wydarzeniach w swojej ojczyźnie. Ich reakcja była wymowna.

ZOBACZ WIDEO: Dramat Mameda Chalidowa. "Wszystkie kości przesunięte"

- Pokazałem im prawdziwe filmy przedstawiające ostrzeliwanie przez armię rosyjską obiektów cywilnych. Wiele osób mówiło: "Rozumiemy, ale nie możemy nic powiedzieć". Trochę jak zombie. Propaganda, która istnieje tam jeszcze od czasów ZSRR, bardzo mocno działa w Rosji. Trudno pokazać im prawdę - powiedział zapaśnik w rozmowie z 24tv.ua.

Nasibow stara się zwracać uwagę na sprawę Ukrainy również podczas zawodów międzynarodowych, gdzie też spotyka "neutralnych" sportowców. - Byli tacy, którzy mówili, że nie wspierają tej inwazji. Białorusini podeszli do mnie i poprosili o przebaczenie. Powiedzieli, że nie są winni tej sytuacji - dodał reprezentant Ukrainy.

- Dla mnie to nie jest wymówka. Występują w barwach tych państw, często tam trenują i mają zawody. Zdarzały się sytuacje, że podchodzili do mnie sportowcy i pytali: "Co my tu robimy? Przecież nie wspieramy wojny". Mówiłem im, że podczas gdy oni śpią w łóżkach, to ja muszę nocować w piwnicy, a moi przyjaciele giną. Taka jest różnica. Dlatego musi zapanować sprawiedliwość - podsumował Nasibow.

Warto dodać, że chociaż Białoruś nie wyznaczyła swoich żołnierzy do ataku na Ukrainę, to jednak udostępniła swoje terytorium Rosji i z niego dokonano wiele nalotów na Kijów. Ponadto od wielu miesięcy Białorusini i Rosjanie odbywają wspólne ćwiczenia wojskowe. Na terenie tego kraju pojawiły się też pozostałości po grupie Wagnera, jednostce skupiającej najemników wojskowych.

Czytaj także:
- "Ale dramat". Eksperci zawiedzeni pechowym zakończeniem walki Adamek vs. Chalidow
- "Instynkty zadziałały". Spójrz, co nagle zrobił Chalidow