Startując z jedenastej pozycji, wywalczonej w pierwszym wyścigu dzień wcześniej, kierowca ekipy Trident liczył w niedzielę na walkę o punkty, ale zadanie utrudniła mu ulewa, z powodu której większość rywalizacji zawodnicy spędzili za samochodem bezpieczeństwa.
Po małym błędzie w trzecim zakręcie Artur Janosz spadł co prawda na czternaste miejsce, ale gdy samochód bezpieczeństwa zjechał z toru na dwa okrążenia, jedyny Polak w stawce zyskał aż pięć pozycji, przebijając się na dziewiąte miejsce. Gdy finisz na punktowanej lokacie był już na wyciągnięcie ręki, safety car ponownie wyjechał z alei serwisowej i został na torze już do samej mety, przez co Artur nie mógł wyprzedzić kolejnych rywali.
- Ścigaliśmy się praktycznie tylko przez dwa z osiemnastu okrążeń, a resztę wyścigu spędziliśmy za samochodem bezpieczeństwa, co zresztą także było wyzwaniem. Safety car jechał bardzo wolno i kilka bolidów przełączyło się z tego powodu w tryb bezpieczeństwa, a na torze panowało nie lada zamieszanie. W pewnym momencie popełniłem błąd, wyjechałem na pobocze w trzecim zakręcie i spadłem na czternaste miejsce. Gdy samochód bezpieczeństwa zjechał z toru na dwa kółka warunki były bardzo trudne, a widoczność niemal zerowa, ale byłem szybszy niż kierowcy przede mną i zyskałem w tym krótkim czasie aż pięć pozycji, głównie podczas hamowania. Niestety, safety car wrócił na tor i do mety jechaliśmy już za nim. Szkoda tego drobnego błędu i tych kilku straconych pozycji, bo gdyby nie one, sięgnąłbym po solidne punkty, ale kolejna okazja by o nie powalczyć będzie już w następny weekend - powiedział Polak.
Trzecia runda GP3 odbędzie się już za tydzień na brytyjskim torze Silverstone. Kierowców czeka wyjątkowo pracowity lipiec i łącznie aż cztery rundy, czyli osiem wyścigów, w pięć tygodni.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Piłkarze przywitani po królewsku."To było szaleństwo, byliśmy stęsknieni za wynikiem"