To będą nowi partnerzy Kubicy? Nazwiska wyciekły do mediów

Materiały prasowe / AF Corse / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / AF Corse / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica został kierowcą AF Corse i będzie się ścigał Ferrari w sezonie 2024 długodystansowych mistrzostw świata WEC. Nieoficjalnie wiadomo już, kto będzie jego partnerem. Jedno z nazwisk jest sporym zaskoczeniem.

Ledwie kilka dni temu Robert Kubica został przedstawiony jako kierowca AF Corse w sezonie 2024. Polak ma startować w długodystansowych mistrzostwach świata WEC w kategorii Hypercar, gdzie dostanie do dyspozycji samochód Ferrari. Na oficjalne przedstawienie całej załogi Kubicy musimy jednak jeszcze poczekać.

Portal Endurance-Info ustalił jednak, że skład AF Corse w przyszłym roku mają uzupełnić Robert Shwartzman oraz Yifei Ye. O ile nazwisko Rosjanina pojawiało się w różnych spekulacjach, bo jest on na co dzień związany z Ferrari, o tyle transfer Chińczyka to spore zaskoczenie.

Ye dotąd ścigał się w zespole Hertz Team JOTA i należał do kierowców fabrycznych Porsche. Niemiecki gigant kreślił ambitne plany rozwoju 23-latka i miał opierać na nim promocję w Państwie Środka. Po ledwie dwóch sezonach współpracy chiński kierowca miał się dać namówić na transfer do rodziny Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: Nowy system rozgrywek. Czy w PGE Ekstralidze pojawią się etatowi rezerwowi?

Kubica i Ye doskonale się znają. Wspólnie ścigali się w sezonie 2021 w barwach WRT w European Le Mans Series, gdzie zdobyli tytuł mistrzowski. Byli też o krok od wygrania 24h Le Mans, ale na ostatnim okrążeniu w samochodzie belgijskiej załogi doszło do awarii.

Po tamtej kampanii FIA doceniła progres Ye i zmieniła jego kategorię - ze srebrnej na złotą. To doprowadziło do rozbicia dość silnej załogi. Zgodnie z regulaminem klasy LMP2, w składzie musi się znaleźć co najmniej jeden kierowca ze srebrną "plakietką". Tymczasem Robert Kubica ma platynową, a Louis Deletraz złotą.

Ye, w przeciwieństwie do Kubicy, ma dołączyć do programu wyścigowego Ferrari. Oznacza to, że może startować też w innych seriach za kierownicą czerwonego samochodu. Jego transfer nie jest w żaden sposób powiązany ze sponsoringiem z Azji - ustalił portal Endurance Info.

Czytaj także:
Ten ruch mógł dać 10 mln dolarów. Szalony plan kierowcy Ferrari
"Sędziowie to jakiś żart". Od razu po tych słowach musiał się tłumaczyć

Komentarze (0)