W deszczowych kwalifikacjach MotoGP na torze Sepang Marc Marquez był najszybszy, ale nie ustrzegł się błędów. Najpierw zanotował wywrotkę, a w kluczowym momencie sesji przyblokował rozpędzonego Andreę Iannone. Sędziowie przeanalizowali ten incydent i cofnęli Hiszpana o sześć pozycji na starcie.
- Wyjeżdżałem z boksów i pozwoliłem Dovizioso, by mnie wyprzedził. Znalazłem się w sekcji zakrętów, spojrzałem się za siebie i widziałem tylko jeden motocykl Suzuki. To był Rins. Nie dostrzegłem Iannone. Może znajdował się po innej stronie toru - tłumaczył po kwalifikacjach swoje zachowanie Marquez.
Już po zakończeniu walki Hiszpan brał pod uwagę to, że zostanie ukarany. - Robiłem wszystko, co mogłem, aby mu nie przeszkodzić. To dyrekcja wyścigu zadecyduje o ewentualnej karze. Dla mnie to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że to ja zrobiłem najszybsze okrążenie - twierdził 25-latek.
Dla Marqueza był to już drugi tego typu incydent. Wcześniej przyblokował Mavericka Vinalesa podczas kwalifikacji w Austin. Wtedy został przesunięty z pierwszej na czwartą pozycję startową, a i tak wygrał wyścig.
W Malezji ustawi się na siódmym polu startowym. Na decyzji sędziów zyskał Johann Zarco, który wyruszy jako pierwszy w Grand Prix Malezji. Zaraz za nim znajdą się Valentino Rossi i Andrea Iannone.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc: Dakar? Chciałbym to zrobić profesjonalnie