Po trzech wyścigach nowego sezonu Jorge Lorenzo nie miał powodów do zadowolenia. Hiszpański motocyklista ani razu nie kończył rywalizacji na podium i dużo mówiło się o kryzysie jego formy.
[ad=rectangle]
Jednak w Grand Prix Hiszpanii dwukrotny mistrz świata MotoGP pokazał, iż nie należy go skreślać w walce o tytuł mistrzowski. - Jestem dumny z siebie i zespołu, bo w końcu wykonaliśmy ogromną pracę. Mieliśmy kilka problemów, które były poza naszą kontrolą. Z powodu kłopotów z kaskiem w Katarze, zapalenia oskrzeli w Austin i złego wyboru opony w Argentynie nie mogliśmy pokazać naszego prawdziwego potencjału. Tym razem udało nam się to zrobić podczas całego weekendu, zwłaszcza w strefach hamowania - powiedział Lorenzo.
"Por Fuera" nie ukrywa, że jego dobra jazda to zasługa odpowiednio przygotowanego motocykla przez Yamahę. - Byłem w stanie hamować bardzo późno, do tego wchodziłem z dobrą prędkością w zakręty, więc wszystko było w porządku. Kiedy wszystko dobrze wychodzi, nie pozostaje nic innego jak wygrać wyścig - dodał Hiszpan.
Jeden z zakrętów toru w Jerez przed laty został nazwany imieniem Lorenzo. Niedaleko tego miejsca mieści się małe jezioro, do którego Hiszpan kilka sezonów temu wskoczył po odniesieniu zwycięstwa w Grand Prix Hiszpanii. - Myślałem, żeby ponownie wskoczyć do jeziora, ale ja już mam 28 lat... To nie jest to samo, gdy masz 23 lata. Dlatego w ostatniej chwili się zatrzymałem i wróciłem do motocykla - skomentował sytuację Lorenzo.
Dla Lorenzo zwycięstwo w Jerez było szczególne także z innego powodu. - W Hiszpanii obchodzimy teraz Dzień Matki, dlatego to był dla mnie wyjątkowy moment, gdyż moja mama oglądała wyścig i widziała moje zwycięstwo. Do tego nadrobiliśmy kilka punktów do Valentino, ale on jest bardzo silny na początku sezonu i zawsze kończył wyścigi na podium. Ważniejsze jest jednak, że odzyskaliśmy zaufanie i pewność siebie. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak świętować te zwycięstwo - podsumował Hiszpan.