Marc Marquez: Nie było na mnie presji

Marc Marquez startował do wyścigu o Grand Prix Australii z pole position i przez znaczną część dystansu utrzymywał prowadzenie. Upadek zabrał mu jednak niemal pewne zwycięstwo w tym wyścigu.

Po zajęciu drugiej pozycji w Japonii Marc Marquez jest już pewny drugiego tytułu mistrzowskiego w karierze. Hiszpan chce jednak pobić rekord wygranych wyścigów w sezonie.
[ad=rectangle]
W tym roku zawodnik Repsol Honda Team wygrał jedenaście zawodów, podczas gdy rekord należący do Micka  Doohana to dwanaście zwycięstw w jednym sezonie. "MM93" był na dobrej drodze, aby wyrównać to osiągnięcie na Phillip Island, ale plany pokrzyżował mu upadek.

- Nie było na mnie presji i dlatego próbowałem innej strategii. Od początku cisnąłem na maksa, aby uzyskać jak największą przewagę i najlepsze tempo. Do momentu wypadku to był dobry wyścig. Szkoda, że do wypadku doszło w momencie, gdy już nie jechałem na limicie i nie byłem tak szybki jak na wcześniejszych okrążeniach - powiedział Marquez.

Wyścig w Australii obfitował w upadki i po raz pierwszy od dłuższego czasu rywalizację ukończyło tylko czternastu zawodników. - Wypadków było sporo, ale wszystkie wyglądały podobnie - uślizg przedniego koła. Temperatura powietrza spadła i być może to był jeden z czynników, który miał wpływ na tę sytuację. Dobrze, że wydarzyło się to w takim momencie, bo mam nowe doświadczenia na kolejny sezon - dodał Hiszpan.

Źródło artykułu: