Żeglarskie zawody na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 odbywały się w Marsylii. Nie brakowało tam Biało-Czerwonych, którzy do końca także walczyli o medale. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się między innymi Paweł Tarnowski, który rywalizował w windsufringu.
Polak w pierwszym wyścigu był dwunasty, ale w kolejnych nasz reprezentant pływał już zdecydowanie lepiej i przesuwał się w klasyfikacji generalnej. W tej konkurencji pierwszy zawodnik po wszystkich wyścigach eliminacyjnych miał zagwarantowane miejsce w finale. Ci z miejsc 2-3 byli pewnie startu w półfinale, a łodzie z miejsc 4-10 startowały w ćwierćfinale.
Po trzech dniach rywalizacji na olimpijskich wodach Paweł Tarnowski cały czas był w czołówce i liczył się w walce o zapewnienie sobie miejsca w co najmniej półfinale, a być może nawet finale. W ostatnich dwóch wyścigach, jak się później okazało, bo na więcej nie pozwoliła pogoda, Polak miał trochę problemów. Ostatecznie nasz reprezentant spadł na czwarte miejsce, z remisem punktowym z wyprzedzającym go rywalem. To oznaczało, że Tarnowski musi wystartować w ćwierćfinale.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"
W ćwierćfinale, w walce o dwa najlepsze miejsca, nasz reprezentant od początku płynął na końcu stawki i nie był w stanie przesuwać się na lepsze pozycje. Ostatecznie stracił 33 sekundy, przekroczył linię mety jako siódmy i zakończył swój start na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Swoimi wrażeniami podzielił się w mediach społecznościowych.
"Co za emocje, cóż za regaty. Nie sposób tego wszystkiego opisać. Nie sposób również opisać moich odczuć. Z jednej strony złość i frustracja, bo tak niewiele zabrakło do bezpośredniego startu w finałowej trójce i walki już tylko o kolor medalu, z drugiej strony niesamowita duma i radość, że miałem zaszczyt reprezentować Polskę na Igrzyskach oraz walczyć w TOP3 do ostatnich metrów ostatniego wyścigu eliminacyjnego" - czytamy na profilu Polaka.
Paweł Tarnowski po olimpijskim starcie podsumował także cały sezon, przypominając także o swoim urazie. "Całe przygotowania olimpijskie szły wzorowo. To był dla mnie niesamowicie mocny sezon z życiowymi sukcesami do momentu gdy w maju doznałem kontuzji - złamałem palec u stopy (ten sam palec po raz drugi w przeciągu roku) i był to mocny cios. Trzeba było zmodyfikować trening, zejść z obciążeń na siłowni, przeorganizować plan. Od tamtego momentu musiałem również zrezygnować z treningów biegowych, które tak uwielbiam i pogodzić się z tym, że będę musiał trenować i startować w butach. Nie było czasu na odpowiednią regenerację, bo był to ostatni i najważniejszy moment przed startem. Przez ciągłe treningi palec nie goił się dobrze, kość nie miała możliwości prawidłowego zrostu, a ból towarzyszył mi przez całe przygotowania oraz w trakcie samych Igrzysk" - przyznał.
Nasz reprezentant dodał także, że tuż przed najważniejszym startem na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 doznał kolejnego urazu, który mu dodatkowo przeszkadzał. "Wisienką na torcie był dzień przed ćwierćfinałem, gdy na brzegu przypadkowo uderzyłem zdrową stopą w niezabezpieczony element namiotu organizatora i wyrwałem sobie paznokieć dużego palca u stopy. Nie do końca tak wyobrażałem sobie walkę o medal olimpijski. W finałach obie stopy czuły ból" - czytamy na profilu Tarnowskiego.
Na koniec nie zabrakło także podziękowań od naszego windsurfera. "Dziękuję z całego serca za kibicowanie, Wasze wiadomości, wszystkie ciepłe słowa. Dziękuję za całe wsparcie jakie otrzymałem - trenerom, sparingpartnerom, sponsorom, całej drużynie żeglarskiej, mojej kochanej rodzinie. Bycie olimpijczykiem to coś wyjątkowego, to wspaniały czas i niezapomniane wspomnienia. Cichym bohaterem tej przygody jest moja żona z naszym wspaniałym synkiem" - zakończył Paweł Tarnowski.
Czytaj także:
Wydarzenie bez precedensu. Zdobędzie dziś piąty medal olimpijski?
Julia Szeremeta idzie po złoto w Paryżu! Wspaniały pokaz w półfinale