W ostatnich miesiącach Robert Karaś zyskał ogromną sławę w Polsce. Wszystko za sprawą jego znakomitych wyników w zawodach na dystansie ultratriathlonowych. Jego wyniki robiły ogromne wrażenie.
Sportowiec w maju 2023 roku wziął udział w Brasil Ultra Tri. Pobił wtedy rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana z czasem 164 godziny, 14 minut i 2 sekundy. Jednak niecałe trzy miesiące wszystko się posypało.
W organizmie Roberta Karasia wykryto środki dopingujące. Najpierw wszystkiemu zaprzeczał, ale później przyznał się do tego, że stosował niedozwolone środki przed lutową walką w Fame MMA z Filipem "Filipkiem" Marcinkiem. Bronił się jednak, że był przekonany, że środki będą się utrzymywać w organizmie tylko przez kilka dni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze
Tak się jednak nie stało. Sportowcowi grozi nawet 4-letnia dyskwalifikacja we wszystkich federacjach, które podlegają pod nadzór Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Ze współpracy z nim wycofała się też przynajmniej część sponsorów.
Co ciekawe, sam Karaś zachowuje się, jak gdyby nic się nie stało i wcale nie groziła mu długa dyskwalifikacja. W poniedziałek (14.08.) na instagramie ogłosił, że w przyszłym sezonie będzie się... ścigał na rowerze jednej z czołowych marek na świecie.
To, że zawodnik będzie dopuszczony do rywalizacji, wcale nie jest pewne. Wszystko zależy od tego, jak długą dyskwalifikacje dostanie od WADA.
Czytaj więcej:
Małgorzata Leon ma nowy plan. "Jesteśmy wypłacalni"