Po przegranej w fazie grupowej z Argentyną, Francja stanęła nad przepaścią. Podopieczni Laurenta Tillie byli o krok od pożegnania się z igrzyskami w Tokio już po fazie grupowej. Trójkolorowi jednak niespodziewanie wygrali mecz o życie z Rosjanami i od tego rozpoczęła się ich droga na szczyt.
W ćwierćfinale mierzyli się z Polską, która przez fazę grupową szła jak burza. Trójkolorowi jednak stanęli na wysokości zadania i odwrócili niekorzystny dla siebie przebieg ćwierćfinału. Przegrywali już w końcu 1:2 w setach i 4:7 w czwartej partii. Później w półfinale pewnie ograli Argentynę, a w finale po tie-breaku wygrali z ROC.
- Nic nie zapowiadało sukcesu Francji. Nie grali dobrze w grupie, gdyby w niej nie wygrali ze Stanami Zjednoczonymi to pewnie by odpadli. Natomiast już później mecz z nami zbudował ich bardzo mocno. W finale odnieśli zasłużone zwycięstwo - przyznał dla WP SportoweFakty mistrz olimpijski z Montrealu Ryszard Bosek.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek z brązowym medalem IO w Tokio. Czy będzie zadowolony z tego osiągnięcia?
Jeszcze większą sensację sprawili jednak Argentyńczycy. Podopieczni Marcelo Mendeza przed igrzyskami byli typowani do odpadnięcia w fazie grupowej. Udowodnili jednak swoją klasę w meczu ze Stanami Zjednoczonymi, który zadecydował o ich awansie do ćwierćfinału. W nim sensacyjnie ograli Włochów. W półfinale wprawdzie musieli uznać wyższość Trójkolorowych, lecz w meczu o brąz pokonali Brazylijczyków. To pierwszy medal tamtejszej siatkówki na IO od igrzysk w Seulu.
- Argentyna jest większą sensacją niż Francja. Oni mają tylko kilku zawodników, którzy grają w czołowych ligach europejskich, ale nie takich dobrych jak Francuzi. Pokazali, że zespół złożony nie z gwiazd potrafi grać na wysokim poziomie. Dochodzimy do wniosku, że najważniejsza jest zespołowość. Nikomu się nie udało przewidzieć, że Argentyna stanie na podium - stwierdził ekspert.
Z kolei dla Polaków, którzy byli wymieniani jako główni kandydaci do medalu, turniej zakończył się dużym rozczarowaniem. Zawodnicy prowadzeni przez Vitala Heynena odpadli w ćwierćfinale z późniejszymi mistrzami olimpijskimi.
- Czołowa czwórka zaprezentowała lepszą siatkówkę od nas. My w zasadzie zagraliśmy jeden dobry mecz z Kanadą. Rywale może mówili mniej, a byli o wiele lepszymi zespołami ze skuteczniejszą taktyką, a trenerzy więcej zmieniali. Na pewno te drużyny grały skuteczniej, ładniej i lepiej - ocenił Bosek.
- Odpadliśmy zasłużenie w ćwierćfinale. Nie przegraliśmy przez sędziego. Graliśmy gorzej i ulegliśmy rywalom zasłużenie, choć niespodziewanie. Muszę uderzyć się w pierś, bo mówiłem, że wygramy złoty medal. Mieliśmy wszystko, by to osiągnąć. Zawodnicy i kibice są zawiedzeni tą porażką, ponieważ nikt nie przypuszczał, że nas w czwórce zabraknie - dodał.
Dla polskich siatkarzy to jednak nie koniec sezonu reprezentacyjnego. Nasz kraj jest jednym ze współgospodarzy odbywających się od 1 do 19 września mistrzostw Europy. Czy na turniej powinni pojechać ci sami zawodnicy, którzy brali udział na IO w Tokio, czy może szkoleniowiec powinien dać szansę młodszym siatkarzom?
- Nie ma sensu wszystkich zmieniać. Muszą sobie udowodnić, że są mistrzami świata. Większość tych zawodników potrafi grać. Muszą się obudzić, wytłumaczyć sobie co się stało i podjąć próbę zrehabilitowania się. Igrzyska to turniej inny niż wszystkie, co każdy wiedział. Wymagają większej koncentracji i odpowiedzialności. Zawodnicy muszą sobie wziąć za punkt honoru rehabilitację na ME - zakończył Ryszard Bosek.
Czytaj więcej:
Tokio 2020. "Aniołki" pokazały komediowy talent. "Jesteśmy jak Tomala!"
Tokio 2020. Polskie bohaterki zmieniają decyzję! "Cofamy deklaracje"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)