Czterokrotny mistrz świata jest jedną z medalowych nadziei Polski podczas igrzysk Tokio 2020. Tak samo było jednak przed zawodami w Londynie i Rio de Janeiro, gdzie Paweł Fajdek spalał się psychicznie i nie realizował celu minimum, jakim był awans do finału. W Tokio wreszcie znalazł się w stawce najlepszych młociarzy.
Emocji i nerwów było jednak sporo. Fajdek dopiero w ostatnim rzucie posłał młot na taką odległość, która dała mu awans do grona dwunastu finalistów igrzysk olimpijskich. Rzucił 76,46 m i sklasyfikowany został na dziewiątym miejscu. Zarówno on, jak i trener Szymon Ziółkowski odetchnęli z ulgą.
Telewizyjne kamery uchwyciły, jak szkoleniowiec zareagował na udaną próbę Fajdka. Zawodnik doskonale widział, jak wiele stresu dostarczył trenerowi. - Nie dziwię się, ja pieluchomajtki bym zmieniał - powiedział reporterowi Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
Były mistrz olimpijski z Sydney jako trener Fajdka stresował się jeszcze bardziej niż wtedy, gdy sam rywalizował w rzucie młotem. "Jeszcze nie ulżyło. Zdecydowanie wolałem być zawodnikiem" - napisał na Twitterze.
Finał rywalizacji w rzucie młotem zaplanowano na środę na 13:15 czasu polskiego. Oprócz Fajdka wystąpi w nim jeszcze Wojciech Nowicki, który wygrał eliminacje.
. @Pawel_Fajdek w finale
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 2, 2021
Można odetchnąć. Jak @ZiolkowskiSzym #HomeOfTheOlympics #IgrzyskaOlimpijskie #Tokyo2020 #Athletics pic.twitter.com/62WnXwijrx