[tag=75029" style="font-size: 13px; font-style: normal; font-weight: normal;]
Koszykówka 3x3[/tag] - można powiedzieć, że prosto z ulicy - zadebiutowała na igrzyskach olimpijskich. Dyscyplina przez wielu bagatelizowana, traktowana poniekąd trochę prześmiewczo. Wśród ośmiu najlepszych ekip nie zabrakło miejsca dla naszego kraju - czy to już samo w sobie nie jest powodem do dumy?
Polscy koszykarze pojechali do Tokio jako jedni z faworytów do zdobycia złota. Zresztą, sama Amerykańska agencja czy eksperci FIBA typowali, że to właśnie Biało-Czerwoni w finale pokonają Serbię - i to nie było coś niemożliwego. To naprawdę dawało nadzieję na coś więcej, bez pukania się w czoło.
Już po wszystkim. Polacy zajęli siódme miejsce w grupie, a od zakwalifikowania się do fazy pucharowej zabrakło zaledwie kilku punktów. Zmarnowana szansa, która może już się nie powtórzyć? Brak szczęścia? Złe decyzje, za mało gry zespołowej, brak walki, a może po prostu byliśmy za słabi, mieliśmy fatalną skuteczność i nieodpowiednią taktykę? Być może. Tylko która z tych przyczyn była najważniejsza i przechyliła szalę? Na analizę, z jakiego powodu kończymy udział w igrzyskach i dlaczego musieliśmy oglądać się na innych, jednocześnie przekreślając szansę wielkie marzenia (tak, przede wszystkim marzenia reprezentacji), jeszcze przyjdzie czas.
ZOBACZ WIDEO: Ogromna rozpacz Igi Świątek. Wzruszające obrazki po przegranej Polki
Pewne jest jedno. Koszykówka 3x3 to gra na wysokiej intensywności, przy dużym zmęczeniu, niekiedy przy niesprzyjającym klimacie. To coś, co dopiero w takim momencie zyskało zainteresowanie i dobrą reklamę.
Trener Piotr Renkiel, jak i zawodnicy, od pierwszego dnia przygotowań powtarzali: "Jedziemy po złoto". Przyznawał niejednokrotnie, że jako trener, próbuje wpajać zawodnikom, że gra się zawsze po to, aby wygrać. Zawsze jest ktoś wyżej - a to dążenie do kolejnego celu, do stawiania sobie wyżej poprzeczki. Czy aby nie o to chodzi w sporcie? Czy mieli w sobie za mało pokładów pokory? Czy byli zbyt pewni siebie? Narzucili sobie niepotrzebną presję? Trudno stwierdzić, która forma jest właściwa. Ja odnoszę jednak wrażenie, że dla kibiców w kapciach, żadna nie będzie wystarczająca, bo wydaje się, że sportowiec nie może mieć za dużo ambicji.
- Sam udział w takiej imprezie jak IO jest ogromnym wyróżnieniem, o którym marzy absolutnie każdy sportowiec. Naszej reprezentacji 3x3 to się udało i są wśród najlepszej ósemki. Czy to już nie jest powód do radości? Oczywiście, że jest. Dla wielu, dyscyplina 3x3 narodziła się dopiero w tym roku podczas IO, natomiast Ci zawodnicy pracowali przez lata, aby być właśnie w tym miejscu - nie oczekując oklasków - zauważa Dominika Kuchta, psycholog sportu.
- Często po przegranej mówi się o zbyt dużej presji, oczekiwaniach i nadmiernej pewności siebie. Te wszystkie czynniki dotyczą aspektu psychologicznego. Więc ja zadam pytanie - jeśli to są również powody, to dlaczego od fundamentu nic się z tym nie robi? Dlaczego zawodnik wcześniej nie uczy się jak radzić sobie z presją, oczekiwaniami i pewnością siebie? Radzących, wiedzących, wnioskujących jest zawsze wielu. Jako psycholog, nie zgodzę się więc z tym, że nie powinni mówić o swoich celach i marzeniach w drodze po złoto. Oni muszą wiedzieć po co grają, muszą mieć cele! Oczekiwania tworzą ludzie, media, kibice samym sobie. A to, czy czują dumę, rozczarowanie, złość, to również ich własne emocje. Zawodnicy czują swoje i nad tym z pewnością przez kolejny długi czas będą pracować. Zarówno dla siebie, jak i dla polskiego sportu osiągnęli sukces - ocenia.
Nikt nie pojechał na wycieczkę. Oczywiście, im mniejsze oczekiwania, tym mniejsze rozczarowania. Sam udział w tak wielkim wydarzeniu, to już coś. Dla niemal całego składu, był to turniej ostatniej szansy, ostatni dzwonek, by jeszcze zaistnieć, zapisać się w historii tej dyscypliny - wieku w pewnym momencie nie da się już oszukać. Czy jest niedosyt? Czy mogliśmy osiągnąć więcej? Zdecydowanie! Cienka jest linia między zwycięzcą, a przegranym. Zderzyliśmy się ze ścianą. My, powrócimy do swoich obowiązków, do własnej codzienności, oddzielając grubą kreską "my". Ale czy powinniśmy czuć się usprawiedliwieni wylewaniem krytyki na kogoś, dla kogo turniej - pomimo końca rywalizacji - nie zakończy się w głowie jeszcze przez pewien czas?
Kończymy przygodę w Tokio, kupując bilet powrotny do domu. W bagażu - chociaż zabraknie medalu - nie zabraknie doświadczenia, wniosków na przyszłość i przetartych szlaków. Nie zapominajmy mimo to, że to wciąż trzecia drużyna świata, która pojawiła się na IO, a koszykówka 3x3 to coś, z czym dopiero się oswajamy. Bo sport ma przecież łączyć, a nie dzielić.
Zobacz także: Tokio 2020. Wszystko jasne! Wyjaśniła się kwestia awansu polskich koszykarzy
Tokio 2020. Dramat polskich koszykarzy. "Najgorszy sposób, w jaki można przegrać"