Tokio 2020. Kolejni rywale polskich siatkarzy w ogromnych tarapatach. "Było wiele cierpienia"

Getty Images / Kyodo News  / Na zdjęciu: reprezentacja Włoch w meczu z Kanadą
Getty Images / Kyodo News / Na zdjęciu: reprezentacja Włoch w meczu z Kanadą

Włosi blisko porażki na inaugurację IO. - Odkąd gram w kadrze, pamiętam tylko kilka spotkań, które wygraliśmy od stanu 0:2. To coś wielkiego, bo oznacza że naciskaliśmy maksymalnie - przyznał Simone Gianelli dla "Corriere dello Sport".

Turniej olimpijski siatkarzy w Tokio zainaugurowało starcie Włochów z Kanadyjczykami. Od razu kibice doświadczyli ogromnych emocji. Zawodnicy z Kraju Klonowego Liścia wygrali pierwsze dwa sety i byli bliscy sprawienia sensacji. Ekipa z Europy zdołała jednak doprowadzić do tie-breaka i w nim rozstrzygnęła rywalizację na swoją korzyść.

- Było wiele cierpienia, ale wiedzieliśmy, że będzie nam bardzo ciężko. Nie tylko dlatego, że to mecz inauguracyjny, ale Kanada to drużyna z wielkim doświadczeniem i ogromną jakością. Dzisiaj nasze przyjęcie i zagrywka nie pracowały zbyt dobrze i musimy to poprawić - powiedział szkoleniowiec reprezentacji Włoch Gianlorenzo Blengini.

Prawdziwym bohaterem spotkania został Alessandro Michieletto. Zaledwie 19-letni przyjmujący znakomicie prezentował się w tym sezonie w barwach Itas Trentino, z którym awansował do finału Ligi Mistrzów, za co otrzymał powołanie do reprezentacji. Przebojem wdarł się do składu drużyny i pierwszy mecz igrzysk rozpoczął w wyjściowej szóstce.

- Bardzo dobrze dogaduję się z moimi kolegami i to sprawia, że jestem lepszy. To dopiero początek, wiedzieliśmy, że ten mecz będzie prawdziwą batalią. Musimy się poprawiać, starałem się pomagać mojej drużynie jak najlepiej wykaraskać się z bardzo trudnej sytuacji - stwierdził Alessandro Michieletto.

- Kanada to drużyna, która gra bardzo dobrą siatkówkę. Zespół składa się z osób, które grały lub grają w lidze włoskiej. Oczekiwaliśmy trudnego meczu i szkoda, że nie udało nam się zbliżyć w pierwszym secie, może wtedy wszystko przebiegłoby inaczej. Odkąd gram w kadrze, pamiętam tylko kilka spotkań, które wygraliśmy od stanu 0:2. To coś wielkiego, bo oznacza że naciskaliśmy maksymalnie. Może nie jesteśmy faworytami, ale chcemy zagrać IO z walecznym sercem, które mamy - przyznał Simone Giannelli.

Swój następny mecz zawodnicy z Półwyspu Apenińskiego zagrają już w poniedziałek, a ich rywalem będzie reprezentacja Polski. Początek meczu o godz. 7:20.

Czytaj więcej:
Tokio 2020. Fatalny dzień Amerykanów. Tak źle dawno nie było
Tokio 2020: bez niespodzianki w meczu przyszłych rywali Polaków

ZOBACZ WIDEO: To kluczowy aspekt podczas igrzysk w Tokio? "Nie będzie kontaktu z innymi ludźmi"

Komentarze (0)