W tym artykule dowiesz się o:
Amerykanka nie zwalnia tempa i wciąż chce grać o najwyższe cele, pomimo tego, że osiągnęła już praktycznie wszystko, co było do osiągnięcia: ma na koncie wszystkie wygrane turnieje Wielkiego Szlema, medale olimpijskie i najwyższą lokatę w rankingu. [ad=rectangle] W porównaniu do ubiegłorocznej serii poprzedzającej występ w Paryżu (trzy tytuły, szesnaście zwycięstw i dwa stracone sety), tym razem Wiliams sięgnęła tylko po trofeum na Foro Italico. W Charleston sensacyjnie odpadła w pierwszym meczu z Janą Cepelovą, a w Madrycie poddała ćwierćfinałowe spotkanie z Petrą Kvitovą z powodu kontuzji lewego uda. O motywację liderki martwić się nie trzeba, o czym zapewniał już jej trener. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio broniłam tytułu. Lubię być numerem jeden, a ulubioną częścią tego jest zdecydowanie większa presja. Billie Jean King mówiła mi, że ciśnienie jest przywilejem - powiedziała Serena Williams. - Dla mnie Roland Garros jest bardzo ważny, bo wygrałam tu zaledwie dwa razy i chcę zwyciężyć jeszcze raz, i jeszcze raz - dodała.
Serena Williams uczestniczyła w losowaniu drabinki turnieju męskiego, natomiast przy losowaniu kobiecej brał udział Rafael Nadal. Hiszpan nie był łaskawy, Amerykanka trafiła do ćwiartki z Marią Szarapową, a także ze swoją starszą siostrą - Venus. Występ w pierwszej tegorocznej lewie Wielkiego Szlema zakończył się klapą - Serena odpadła w IV rundzie. Dla liderki rankingu impreza w Paryżu jest zdecydowanie najtrudniejsza, ale tenisistka uwielbia zarówno miasto, jak i język francuski. Może lepiej zaprzyjaźni się także z kortami ziemnymi?
Rosjanka po osiągniętym finale w Paryżu przed rokiem, rozegrała jeszcze trzy spotkania i zakończyła sezon. Kontuzję wyleczyła przed startem Australian Open, ale tenis Szarapowej jeszcze nie funkcjonował tak, jak powinien. Z czasem było lepiej, ale w najwyższej formie tej tenisistce porażki z Camilą Giorgi czy Anastazją Pawluczenkową - nie przydarzałyby się. [ad=rectangle] Zdecydowanie lepiej było już w Miami, gdzie Rosjanka uległa dopiero w półfinale Serenie Williams. Po kilku tygodniach treningów zwyciężyła w Stuttgarcie i Madrycie (pokonując m.in. Agnieszkę Radwańską, Na Li oraz Simonę Halep), a następnie zanotowała III rundę w Rzymie. Występy na ziemi są dobrym prognostykiem przed startem w Paryżu.
Szarapowa na paryskiej mączce zwyciężyła w 2012 roku, w tym sezonie chciałaby to powtórzyć. - Chcę osiągnąć więcej, wygrać więcej turniejów wielkoszlemowych i wrócić na pozycję numer jeden w rankingu WTA. Myślę, że jeśli wcześniej było się na tym miejscu, zdobywało trofea, to jest to tak niezapomniane uczucie, że spędza się godziny na treningach, by móc poczuć to jeszcze raz i przeżywać te chwile triumfu. Nie sądzę, żeby istniało coś innego, co dawałoby mi tyle satysfakcji, co gra w tenisa - powiedziała tenisistka z Niagania.
Gdyby nie to, że przerwa w grze spowodowała utratę punktów, a co za tym idzie - spadek z podium, Szarapowa byłaby bardzo poważną kandydatką do finału i obrony dorobku za ubiegłoroczny wynik. Ta sama ćwiartka z Sereną Williams stawia ją w ciężkiej sytuacji, bowiem jeśli przegra, to wypadnie z Top 10. Zwycięstwo z Amerykanką (oczywiście pod warunkiem, że Rosjanka osiągnie ćwierćfinał) i tak wydaje się być ciężkim zadaniem, bo po raz ostatni Maria dokonała tego... pod koniec 2004 roku. Każda passa, mimo wszystko, kiedyś się kończy.
Kiedy trzy lata temu Chinka sięgnęła po zwycięstwo w Paryżu, została pierwszą Azjatką, która wygrała turniej wielkoszlemowy. Od tamtej pory Na Li utrzymywała się w czołówce, ale nie wygrywała wielu turniejów, ta sztuka udała jej się w Cincinnati oraz dwukrotnie w Shenzen. [ad=rectangle] Tenisistka z Wuhan w pewnym momencie rozważała nawet zakończenie kariery. Ostatecznie plany odroczyła i w tym roku sięgnęła po tytuł w Australian Open, wynagradzając sobie zaprzepaszczoną szansę przed dwoma laty.
Po raz pierwszy w swojej karierze Na Li jest rozstawiona z numerem drugim w imprezie tej rangi. - Czuję się całkiem dobrze, gram na dobrym poziomie i mam zamiar dać z siebie wszystko - zapowiedziała. - Myślę, że w tenisie jest teraz bardzo trudno. Różnice są niewielkie i każdy ma szanse na zwycięstwo. Najważniejsze dla nas wszystkich jest to, by unikać problemów zdrowotnych. Nie można skupiać się na każdym turnieju, ale trzeba stworzyć mądry harmonogram startów i skupiać na każdym meczu - powiedziała Chinka.
W tym sezonie oprócz triumfów w Shenzen i Melbourne, osiągnęła półfinał Indian Wells, a także finał w Miami. Na kortach ziemnych zanotowała ćwierćfinały w Madrycie i Rzymie, odpadając po trzysetowych bataliach. Na Li trafiła do ćwiartki z Sarą Errani i Jeleną Janković, w ewentualnym półfinale może trafić na Simonę Halep. Warto dodać, że Chinka jest najlepszą tenisistką sezonu i jest liderką notowania za rok 2014. Jej najgorszym tegorocznym wynikiem jest III runda w Ad-Dausze, w pozostałych startach osiągała przynajmniej ćwierćfinał.
Tenisistka, która w ostatnim czasie poczyniła największy postęp i przebiła się do czołówki, skorzystała z nieobecności Wiktorii Azarenki i w tegorocznej edycji Rolanda Garrosa została rozstawiona z numerem czwartym. To gwarancja ominięcia najsilniejszych rywalek i osiągnięcia naprawdę dobrego wyniku. [ad=rectangle] Halep przed ubiegłorocznym startem w Rzymie zajmowała jeszcze 64. miejsce w rankingu. Od tamtego czasu wygrała 62 mecze, przegrała zaledwie 15, a jej bilans z zawodniczkami z Top 10 w ciągu ostatniego roku wynosi 9-5.
Sama tenisistka jest nieco krytyczna wobec siebie. - Nadal uważam, że Wielki Szlem to dla mnie jeszcze teraz zbyt wiele. Zobaczę, jak się będę czuła - powiedziała w Madrycie. Tydzień później dodała: - Roland Garros jest moim ulubionym turniejem wielkoszlemowym i mam nadzieję, że będę mogła wygrać tam więcej spotkań, ale to nie będzie łatwe. Halep w stolicy Hiszpanii osiągnęła finał, natomiast w Rzymie poddała mecz III rundy.
Managerką tenisistki jest Virginia Ruzici, jedyna Rumunka, która wygrała turniej Wielkiego Szlema. Miało to miejsce w 1978 roku, właśnie w Paryżu. Pod koniec ubiegłego roku przyznała, że jej podopieczna, która wygrała w przeszłości juniorskiego Rolanda Garrosa, może to powtórzyć w tenisie seniorskim. - Jeśli będzie trzymać się z daleka od urazów i presji, może mieć szansę na tytuł wielkoszlemowy. Najłatwiej będzie jej wygrać na kortach ziemnych - powiedziała Ruzici.
Polka od początku sezonu zdążyła już rozegrać 44 spotkania (łącznie z Pucharem Hopmana i Pucharem Federacji) i na razie kryzysu w jej tenisie nie było. Radwańska sezon rozpoczęła od czterech zwycięstw w Pucharze Hopmana, a następnie osiągnęła półfinał Australian Open. [ad=rectangle] Na kortach twardych zanotowała jeszcze półfinał w Ad-Dausze, finał w Indian Wells oraz ćwierćfinał w Miami. Ku uciesze polskich kibiców, Polka zagrała w katowickim Spodku, ale przegrała po emocjonującym półfinale. Niezłe rezultaty spowodowały, że krakowianka jest trzecią tenisistką sezonu.
Najważniejsze jednak są wyniki Radwańskiej na kortach ziemnych, a z nich, przynajmniej w porównaniu do poprzedniego sezonu, można być zadowolonym. Przed rokiem Polka wystartowała w dwóch imprezach i odniosła zaledwie jedno zwycięstwo. W Paryżu wywalczyła pierwszy ćwierćfinał w karierze, co po takim przetarciu, było wynikiem imponującym. W tym roku rozpoczęła od ćwierćfinału w Stuttgarcie, a dwa tygodnie później dotarła do półfinału imprezy w Madrycie, pokonując po drodze m.in. niewygodną Swietłaną Kuzniecową czy groźną na kortach ziemnych Robertę Vinci. Polka odpadała dwukrotnie z Marią Szarapową. Ostatnim turniejem, poprzedzającym Rolanda Garrosa, była impreza w Rzymie. Tam Polka zakończyła swój udział na ćwierćfinale z Jeleną Janković.
Jeśli oceniać losowanie Radwańskiej w Paryżu pod względem rywalek rozstawionych - nie jest źle. W swojej ćwiartce nie ma Marii Szarapowej czy Jeleny Janković, a natknięcie się na te najbardziej "niewygodne" przeciwniczki, czyli Petrę Cetkovską czy Swietłanę Kuzniecową - jest mało realne. Oczywiście schody mogą się zacząć już w IV rundzie, kiedy krakowianka trafi na Alize Cornet czy Carlę Suarez. Jednak przed rokiem, kiedy przed występem w Paryżu forma była raczej słaba, udało się jej osiągnąć najlepszy rezultat w karierze. Dlaczego tym razem miałoby być gorzej?
Niekoniecznie faworytki, ale zawsze niebezpieczne
Nie można zapominać o dwóch Serbkach: Jelenie Janković i Anie Ivanović. Obie lubią grać na kortach ziemnych i mają na swoim koncie tytuły w dużych imprezach (Ivanović jest triumfatorką z Paryża z 2008 roku). Obie zaprezentowały się dobrze w turniejach poprzedzających Rolanda Garrosa i mają argumenty, by zagrozić najlepszym. [ad=rectangle] Choć Sara Errani wypadła z Top 10, wciąż jest groźna na kortach ziemnych. W Rzymie zanotowała finał zarówno singla, jak i debla, we wcześniejszych imprezach również dobrze sobie radziła. Gorszy sezon notuje partnerka deblowa Errani - Roberta Vinci, ale mimo to potrafiła pokonać np. Karolinę Woźniacką.
Ciężkie chwile na korcie przeżywa ostatnio Andżelika Kerber, ale to ćwierćfinalistka Rolanda Garrosa z 2012 roku. Pamiętać należy także o Andrei Petković, która w przeszłości była już w Top 10, a w tym sezonie sięgnęła po tytuł w Charleston.
Groźne mogą być również Swietłana Kuzniecowa czy Carla Suarez, dobrze radzące sobie na kortach ziemnych. Zapominać nie można o Petrze Kvitovej, która na koncie ma zwycięstwo wielkoszlemowe, choć ostatnio radzi sobie słabiej, a także o finalistce Australian Open - Dominice Cibulkovej.