Miesiąc temu Barty zakończyła karierę. Dziś oglądałaby już plecy Świątek

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

Od trzech tygodni cieszymy się widokiem Igi Świątek na pierwszym miejscu w rankingu WTA. Do tej pory było to spowodowane tym, że Ash Barty straciła swoje punkty po decyzji o zakończeniu kariery. Teraz sytuacja wygląda już inaczej.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy miesiąc temu Ashleigh Barty informowała o zakończeniu kariery, zszokowała świat tenisa. Australijka podjęła tę decyzję, zasiadając na fotelu liderki rankingu WTA, z dużą przewagą nad resztą stawki. Kilka dni później musiała zdecydować, czy zrzeka się zdobytych punktów, czy woli je zachować i pozostać na kilka miesięcy w rankingu.

Barty wybrała pierwszą opcję i w konsekwencji na szczycie zastąpiła ją Iga Świątek. Stało się tak dzięki fantastycznym wynikom Polki na początku tego sezonu. Nasza reprezentantka zaczynała sezon jako dziewiąta tenisistka świata, ale po półfinale Australian Open oraz zwycięstwach w Dosze, Indian Wells i Miami była już na samej górze. Później, jako liderka, wygrała jeszcze w Stuttgarcie.

Gdyby Barty zdecydowała się jednak zachować punkty, do zmiany liderki doszłoby właśnie w poniedziałek (25 kwietnia 2022 roku). Straciłaby bowiem punkty za zeszłoroczny triumf w Stuttgarcie, natomiast nowa mistrzyni Porsche Tennis Grand Prix, Iga Świątek, wyprzedziłaby ją i od razu odskoczyła na około 800 punktów.

Warto też docenić, jak szybko nasza reprezentantka wypracowała sobie przewagę nad przeciwniczkami. W najnowszym rankingu WTA ma ponad dwa tysiące punktów przewagi nad kolejną tenisistką. Dla porównania - druga Paula Badosa wyprzedza trzecią Arynę Sabalenkę o zaledwie dwa oczka.

Jeszcze większa jest przewaga Świątek w rankingu WTA Race (biorącym pod uwagę wyłącznie tegoroczne wyniki). Polka od początku stycznia zgromadziła już 4390 punktów, podczas gdy rywalki nie mogą na razie przekroczyć granicy 2000 punktów.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

Źródło artykułu: