Exodus gwiazd męskiego tenisa z turnieju olimpijskiego rozpoczął się w połowie zeszłego tygodnia. Informację o wycofaniu się przekazał Rafael Nadal. Kilka godzin później decyzję o rezygnacji z występu w Tokio podjął Dominic Thiem.
W ostatnich dniach w ślady Hiszpana i Austriaka poszło kilku kolejnych tenisistów z szerokiej czołówki światowego rankingu. W Tokio nie zagrają także Roberto Bautista, Denis Shapovalov, Casper Ruud, Dusan Lajović, Guido Pella i Federico Delbonis, a Benoit Paire wcześniej został wykluczony przez Francuską Federację Tenisa (FFT).
Ale to nie wszystko. Pod znakiem zapytania udział w igrzyskach olimpijskich postawił Gael Monfils. - Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, ale w tej chwili nie mam zamiaru grać w Tokio - powiedział Francuz podczas konferencji prasowej w Eastbourne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jej zdjęcia potrafią rozgrzać kibiców
W stolicy Japonii najprawdopodobniej zabraknie również czołowych amerykańskich singlistów - Johna Isnera, Taylora Fritza, Reilly'ego Opelki i Sama Querreya. Nie wiadomo też, co z Kanadyjczykiem Milosem Raoniciem, który z powodu kontuzji nie gra od marca.
Skąd tak duża liczba wycofań? Tenisiści podkreślają, że występ w igrzyskach olimpijskich różni się od udziału w normalnych turniejach głównego cyklu. Jest znacznie bardziej obciążający, zwłaszcza mentalnie, bo dochodzi dodatkowa presja związana z faktem reprezentowania kraju w najważniejszej sportowej imprezie świata.
Dodatkowo w tym roku pojawia się temat intensywnego kalendarza. Turniej olimpijski w Tokio zostanie rozegrany w dniach 24-30 lipca. Dwa tygodnie po zakończeniu Wimbledonu (28 czerwca - 11 lipca) i pięć przed startem US Open (30 sierpnia - 12 września). Dlatego wielu tenisistów uważa, że nie jest w stanie w ciągu tak krótkiego okresu wziąć udziału w trzech tak wymagających imprezach.