Łukasz Iwanek: kwaśny jak cytryna i słodki jak miód. Wszystkie nastroje Igi Świątek [OPINIA]

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

Pierwsze dni w Rzymie były dla Igi Świątek kwaśne jak cytryna. Finałowy weekend był słodki jak miód i przyniósł Polce triumf w prestiżowej imprezie na Foro Italico.

Stare powiedzenie mówi, że łyżka dziegciu beczkę miodu zepsuje. W pierwszych rundach turnieju w Rzymie tego dziegciu było mnóstwo w grze Igi Świątek. Jej tenis był bez ładu i składu. Jednak nie zepsuło to końcowego efektu, a jedynie go ubarwiło skrajnymi emocjami, od bliskiego załamania po euforię.

W niedzielę Polka poczuła, jak smakuje triumf w prestiżowej imprezie na Foro Italico. Radość jest podwójna, bo mistrzyni Rolanda Garrosa dzięki sukcesowi we Włoszech zadebiutuje w Top 10 rankingu.

Prawdziwi mistrzowie potrafią budować formę w miarę trwania turnieju, męcząc się na początku, by później lśnić. Tak też było ze Świątek. Polka szybko przeszła drogę od juniorki do seniorki, stając się tenisistką światowej klasy. Nie zawsze jednak taka deklasacja w meczu o tytuł przynosi same korzyści. Agnieszka Radwańska rozbiła 6:0, 6:0 Dominikę Cibulkovą w finale w Sydney, a później wiele razy ze Słowaczką przegrywała. Karolina Pliskova na pewno nie padnie na kolana przed Świątek, gdy dojdzie do ich kolejnego starcia. Każdy mecz to nowa historia.

W Rzymie zobaczyliśmy prawdopodobnie wszystkie nastroje Świątek. Na początku walczyła z nierównościami własnego tenisa. W jej poczynaniach pojawiło się nawet zniechęcenie czy wręcz rezygnacja, zniesmaczenie grą. Rozpacz była blisko, a ostateczne rozstrzygnięcie przeszło najśmielsze oczekiwania Świątek i kibiców nad Wisłą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?

W pierwszych dniach tenis Świątek był kwaśny jak cytryna, by później stać się słodki jak miód. W I rundzie Alison Riske skreczowała, ale zanim do tego doszło Polka odrabiała straty z 1:4. Później tenisistka z Raszyna, dla której są to ostatnie chwile w roli nastolatki, a już ma trzy tytuły, broniła piłek setowych z Madison Keys, a nawet meczowych z Barborą Krejcikovą.

W meczu z Czeszką w jej grze długo nie było nic, a w finałowy weekend było wszystko, co najlepsze (return, forhend, bekhend, serwis oraz miłe dla oka fajerwerki w postaci skrótów i lobów). Nie co dzień wygrywa się dwa mecze jednego dnia i to z rywalkami wysokiej klasy, a Polka to zrobiła. W sobotę rozprawiła się z Eliną Switoliną i Cori Gauff. W niedzielę na korcie zobaczyliśmy perfekcyjną panią Świątek, która zmiotła z kortu byłą liderkę rankingu i mistrzynię rzymskiej imprezy z 2019 roku.

Droga Świątek po triumf w stolicy Włoch nie była usłana różami, ale nie zawsze może być tak spektakularnie jak w Paryżu. Po skosztowaniu kwaśnej cytryny miód może być jeszcze słodszy i degustowany z większym smakiem.

Czytaj także:
Iga Świątek złamie ważną barierę. Wcześniej dokonała tego tylko Agnieszka Radwańska!
Iga Świątek zaliczy duży awans. Turniej Mistrzyń coraz bliżej

Źródło artykułu: