- Jest presja, gdy masz meczbola, ale taka sytuacja nie zdarza się zbyt często (Polka miała 11 meczboli w meczu - przyp. red.). Niektóre piłki były minimalnie autowe, to było naprawdę denerwujące, ale jestem szczęśliwa, że to skończyłam - powiedziała Iga Świątek (WTA 17) po zwycięskim pojedynku z Niemką Laurą Siegemund (WTA 59) w II rundzie turnieju WTA 1000 w Madrycie.
Polka podczas wywiadu na korcie została zapytana o przygotowania do spotkania z Ashleigh Barty, z którą zmierzy się w kolejnej rundzie imprezy w stolicy Hiszpanii. Będzie to pierwsza konfrontacja pomiędzy tenisistkami.
- Czuję się tutaj coraz lepiej każdego dnia, warunki są całkiem różne. Nie miałam okazji grać tutaj przed rokiem i dwa lata temu, jestem więc niezwykle podekscytowana. Mam też nadzieję, że będę w stanie zobaczyć Madryt po meczu III rundy - podkreśliła Świątek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska fitnesska na Dominikanie. Wygląda jak milion dolarów
Triumfatorka French Open 2020 wypowiedziała się również na temat powrotu fanów na arenę tenisową. W Madrycie mecze są rozgrywane przy częściowo wypełnionych trybunach. - To wspaniałe, bardzo brakowało mi tego. To dla mnie naprawdę ważna część gry. Czuję wasze wsparcie, dziękuję - podsumowała warszawianka.
W III rundzie w Madrycie dojdzie do starcia triumfatorek Rolanda Garrosa. Świątek (zwyciężczyni z 2020 r.) zmierzy się z Ashleigh Barty (zdobyła tytuł w 2019 r.). Na mączce Polka wygrała dziewięć ostatnich meczów (bilans setów 18-0), a Australijka na tej nawierzchni jest niepokonana od 13 spotkań.
Zobacz:
Ashleigh Barty bez błysku, ale z awansem. Będzie wielka uczta w Madrycie
"To bardzo niewygodna zawodniczka". Twitter po zwycięstwie Igi Świątek nad Laurą Siegemund