Jannik Sinner liczy na kolejne spotkania z Hubertem Hurkaczem. "Jeszcze długo będziemy w rozgrywkach"

Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Jannik Sinner (z lewej) i Hubert Hurkacz, finalista i mistrz Miami Open 2021
Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Jannik Sinner (z lewej) i Hubert Hurkacz, finalista i mistrz Miami Open 2021

Jannik Sinner przyznał, że porażka z Hubertem Hurkaczem jest dla niego "trudna". Włoch liczy na kolejne spotkania na korcie z Polakiem w singlu i w deblu. - Ma 24 lata, ja 19, więc jeszcze przez długi czas będziemy w rozgrywkach - podkreślił.

Jannik Sinner nie wykorzystał szansy, by w wieku zaledwie 19 lat zdobyć tytuł rangi ATP Masters 1000 i nawiązać do wyczynów m.in. Novaka Djokovicia i Rafaela Nadala. W niedzielnym finale Miami Open przegrał 6:7(4), 4:6 z Hubertem Hurkaczem.

Podczas konferencji prasowej Włoch wyjawił, że na korcie czuł się "zdenerwowany". - Popełniałem niewymuszone błędy, zwłaszcza w tie breaku pierwszego seta. Nie serwowałem dobrze, a moje returny nie były głębokie. Podczas wszystkich meczów tutaj starałem się dyktować warunki na korcie. Teraz też tak chciałem, ale wyszło inaczej - analizował, cytowany przez puntodebreak.com.

- To dla mnie trudny dzień, bo porażka w finale nigdy nie jest łatwa - kontynuował. - Poszło mi źle. Ale jednym razem wygrywasz, a innym pobierasz naukę. Kiedy masz 19 lat i jesteś w finale, to oczywiste, że chcesz wygrać. Wiedziałem, że będzie to trudne, ale chciałem zwyciężyć.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

Sinner i Hurkacz są przyjaciółmi oraz często występują razem w deblu. - To dziwne uczucie, gdy grasz z kimś a deblu, a potem musisz mierzyć się z nim w singlu. On jest dobrym facetem, tak samo jak jego trener. Chciałbym w przyszłości dalej z nim występować w deblu. On ma 24 lata, a ja 19, więc jeszcze przez długi czas będziemy w rozgrywkach w obu konkurencjach - podkreślił.

Mimo porażki w finale, tenisista z San Candido ocenił, że był to dla niego "dobry turniej". Dzięki 600 punktom, jakie wywalczył w Miami, po raz pierwszy w karierze awansował do czołowej "30 "rankingu" (na 23. miejsce), ale nie to jest dla niego kluczowe.

- Dla mnie najważniejszą rzeczą po tym turnieju nie jest ranking, a to, że rozwinąłem się jako tenisista - zaznaczył. - Ale muszę porozmawiać z członkami mojego sztabu o przyczynach porażki i o tym, co muszę poprawić. Muszę ciężko pracować i nadal wiele się uczyć.

Djoković, Nadal, Federer, Agassi i Hubert Hurkacz. Polak w panteonie sław

Komentarze (0)